piątek, 19 czerwca 2020

Moje przemyślenia o "Steven Universe" + ocenki stylówek Crystal Gems [SIS]


Hej, hej! Dzisiaj chciałabym się wypowiedzieć na temat serialu, w który byłam stosunkowo mocna zaangażowana, chociaż widziałam wyłącznie kilka pierwszych odcinków. Jak może pamiętacie, w tym poście stwierdziłam: Widziałam kilka odcinków i co ciekawe jestem na bieżąco z informacjami (także da się ze mną pogadać), ale żeby oglądać, to nie. Podoba mi się budowa świata i działanie Crystal Gems (jakkolwiek się po polsku nazywają), a w szczególności wygląd postaci i to, że każda oparta jest o klejnot czy coś w tym stylu. Jednak akcja się strasznie wolno rozwija i właściwie mało się dzieje. I nadal się tego trzymam. 

Wciąż widziałam tylko fragmenty i ewentualnie teorie, ale jako że moje zainteresowanie tym serialem trwa już od dość dawna (bo od czasu, kiedy krążyły teorie, że Peridot zostanie Green Diamond, bo jej włosy zamieniają się w gwiazdę i teraz nie mogę ich nigdzie znaleźć, ale coś mi się kojarzy że był to rok 2017) i w marcu się skończył i trochę dziwnie się czuję z tym faktem, bo teraz będę musiała znaleźć sobie kolejny serial do śledzenia, ale nieoglądania XD W każdym razie w dalszej części posta chcę zebrać moje luźne przemyślenia, które biorą się wyłącznie z obrazu tego serialu jaki mam nie oglądając go na bieżąco. Będę używać nazw angielskich, bo nie mam pojęcia jaki są polskie odpowiedniki poszczególnych nazw/imion.


Przede wszystkim myślę, że należy pamiętać, iż docelowo jest to serial dla dzieci, które niekoniecznie zwracają uwagę na aspekty, które chcę poruszyć i nie mam pojęcia jak serial został odebrany u młodszej widowni, bo jak wiadomo nie zapoznaję się z opiniami dzieci, tylko dorosłych ludzi, wyłapujących pewne nieścisłości czy problemy. Chodzi mi tutaj o to, że czasami serial ten jest nieco mocno krytykowany za rzeczy, które w gruncie rzeczy nie mają zbyt dużego znaczenia i chociaż samo powiem o niektórych z nich, jestem dość neutralna z moimi poglądami i zdaję sobie sprawę, że ciężko o serial idealny, ale mimo tego...

Jednolity wygląd to nie jakaś filozofia
Mam na myśli oczywiście zmienny wygląd postaci, które nie mają jednego ustalonego wzrostu i zmienia się on w zależności od odcinka, co wygląda okropnie. Zrozumiałabym to jeszcze, gdyby zostały zachowane proporcje, ale w sytuacji, gdyby były przy tym zachowane jakieś logiczne zasady czy proporcje, ale w sytuacji, gdy Steven potrafi sięgać tylko połowy lodówki w wieku 14 lat i Connie chociaż powinna być wyższa od niego nagle staje się niższa, nie mogę o tym nie wspomnieć, bo to wygląda źle. Dlaczego bohaterowie nie mogą być jakiegoś normalnego wzrostu, tylko muszą randomowo się kurczyć i rosnąć? Przeczytałam, że Crewniverse nie zwraca uwagi na wzrost i patrzy tylko żeby dana osoba była wyższa/niższa od innej i TO WIDAĆ. Nie wyobrażam sobie tworzyć serial na taką skalę i świadomie olewać coś takiego jak wzrost, sprawiając, że postaci są wręcz groteskowe. Oprócz tego kolory postaci również się zmieniają, co jasne mogłoby być zależne od kąta padania światła, ale Lapis raz jest ciemnoniebieska, a innym razem wręcz cyjankowa (i wiem, że cyjan ma różne odcienie, ale mówię tutaj o tym ostrym), na który się aż ciężko patrzy. Oprócz tego elementy takie jak długość włosów również się zmieniają, co bardzo dobrze widać po postaci Peridot, której włosy zmieniają się chyba co odcinek, bo widziałam mnóstwo wariacji, a nie widziałam żadnego odcinka, w którym występuje (co świadczy o tym, jak niekonkretni są animatorzy).


Twórcy sami nie wiedzą czym jest fusion
Do fusion dochodzi, gdy 2 lub więcej postaci łączy się w jedną tworząc nową postaci i z tego, co się zdążyłam zorientować na przestrzeni lat były różne teorie co do tego, czego analogią jest fusion i dość popularnym stwierdzeniem swego czasu było, iż fusion to taka jakby metafora seksu. Później twórcy i fani zaczęli to precyzować jako doświadczenie, przedstawienie relacji opartych na różnych rodzajach miłości/związków, co wypłynęło po raz kolejny, gdy Steven wraz z Gregiem stworzyli fusion o nazwie Steg i sporo osób się oburzyło, że przecież seks z ojcem to nie jest coś normalnego i wtedy fani mieli kontrargument, że Steg reprezentuje miłość rodzicielską i inne takie. I w tym roku jedna z osób pracujących przy serialu potwierdziła informacje, że Peridot jest aseksualna i aromantyczna i jako jeden z dowodów na jej aseksualizm to to, że nie chce fusion. No ale przepraszam bardzo, skoro fusion jest metaforą relacji również przyjacielskiej, niechęć Peridot nie jest związana z aseksualizmem (skoro fusion nie jest metaforą seksu) i też nie do końca z aromantycznością, bo mogłaby stworzyć fusion chociażby ze Stevenem, która byłaby oparta na przyjaźni. Także wiecie miło, że spoko postać jest ace aro, ale wciąż kwestia fusion nie powinna być tutaj argumentem. Przypominam, że nie wiedziałam serialu, ale moim zdaniem wystarczyłaby rozmowa na ten temat z którąś z postaci, kiedy ktoś by spytał się Peri o jej relację z Lapis i Peridot by wyjaśniła, że są wyłącznie przyjaciółkami i nie ma żadnych romantycznych uczuć ani do niej, ani do nikogo innego (jeśli była taka scena, możecie skorygować mnie w komentarzach, ale jak znam ten serial, to oczywiście, że nie było).

Nieco zdemonizowano Pink Diamond w porównaniu do reszty
Szczególnie w porównaniu z Yellow Diamond, Blue Diamond i White Diamond. Problemem może być to, iż jako widzowie poznawaliśmy historię Rose Quartz/Pink Diamond od tyłu przez co najpierw widzieliśmy jej postępy, a dopiero później to jak zaczynała, co mimo wszystko wpływa na perspektywę. Mam wrażenie, że skończyło się na tym, że Pink Diamond była odpowiedzialna za całe zło, które się wydarzyło i gdyby nie ona wszystko byłoby dobrze, ale serial sam w sobie (a szczególnie Steven, który jakby nie patrzeć jest tytułową postacią) zupełnie ignoruje to, że Pink była katalizatorem zmiany i chociaż popełniła po drodze błędy, to dzięki niej zmieniły się realia życia w Homeworld. Odnoszę wrażenie, iż jest to podobna sytuacja do tego, że Umbridge jest bardziej znienawidzona od Voldemorta (o czym pisałam tutaj), co jest ironią biorąc pod uwagę, iż obydwie postacie są połączone z kolorem różowym i dużo osób zapomina, że nie tylko Pink była ofiarą pozostałych Diamonds, ale pozostałe robiły równie złe rzeczy, a nawet gorsze. Pamiętam jak wyszedł film i fandom masowo uznał Pink Diamond za najgorszą postać z całego serialu za pozostawienie Spinel w ogrodzie, ale myślę, że warto zaznaczyć, iż najprawdopodobniej była to rutynowa praktyka wśród Diamonds, czyli porzucanie niepotrzebnych poddanych i interesowanie się nimi dopóki są przydatni. Mamy wielokrotnie zaprezentowane, że zarówno Yellow jak i Blue niszczyły całe planety i wykorzystywały je do własnych celów, więc porównując liczbowo, Pink porzucająca jedną poddaną wcale nie wypada aż tak okropnie. Także fakt, iż Cluster w ogólne powstał jest winą tylko i wyłącznie White, Blue i Yellow, bo to one 3 doprowadziły do jego powstania. Jednak przez to, że Rose w momencie rozpoczęcia serii nie żyje, nie mamy możliwości zapoznania się z jej wersją zdarzeń i nie ma ona możliwości własnej obrony. W skrócie mówiąc zmierzam do tego, że całe Diamond Authority jest złe, nie tylko Pink i szkoda, że Steven tego nie podkreślił w serialu zamiast obarczać winą Pink. I jak już jesteśmy w tym temacie, uważam, że Diamonds nie zasłużyły na redemption arc i powinny były zostać postaciami negatywnymi a nie neutralnymi.



A teraz, gdy już poruszyłam pewne irytujące mnie kwestie, czas na pozytywy, bo oczywiście, że Steven Universe ma także dobre oblicze, które równie wywołuje pewne kontrowersje, ale myślę, że o tym wiedzą wszyscy, którzy są z nim zaznajomieni XD


Tematyka LGBT+
Myślę, iż aktualnie nie ma drugiej kreskówki na zachodzie, która zrobiła by tak wiele dla społeczności LGBT+ i tak otwarcie poruszała tę kwestię, szczególnie jeśli chodzi o telewizję adresowaną do młodszych odbiorców. Nie dość, że mamy tutaj pokazane wiele rodzajów relacji, bo jest wątek Garnet, wątek Pearl i Rose, wątek Peridot, wątek Lapis i Jasper reprezentujące po kolei miłość małżeńską, miłość bez wzajemności, aromantyczność i toksyczny związek, co w przypadku relacji osób tej samej płci nie pojawia się często w programach dla dzieci, a na pewno w momencie powstania serii (czyli w roku 2013) nie było to coś spopularyzowanego. Pamiętam, gdy wyszedł odcinek Reunited poświęcony ślubowi Sapphire i Ruby i przez kilka tygodni wszyscy byli mega podekscytowani całą sytuacją, bo był to pierwszy ślub postaci o tej samej płci w dziejach amerykańskich kreskówek dla dzieci. Biedna Garnet, że przerwali jej wesele, ale tak czy siak było to niesamowity moment w dziejach tego serialu, szczególnie, że to Ruby miała suknię ślubną, a Sapphire garnitur, bo to było typowe strollowanie krajów, w których Ruby była prezentowana jako mężczyzna i było to dość trudne do przeskoczenia, bo był to ważny odcinek z punktu widzenia fabuły serialu i nie można było go tak po prostu nie wyemitować całego, bo wtedy pozostałaby spora luka fabularna i prawdę mówiąc nie mam pojęcia jak kraje przeciwne LGBT+ zajęły się cenzurą, ale na pewno twórcy serialu bardzo utrudnili im to zadanie, co przyniosło sporo radości fanom. Ze względu na to, jak dużą rolę odegrał ten serial, jeśli chodzi o postacie i wątki LGBT+, postanowiłam opublikować ten post właśnie teraz, kiedy mamy Pride Month.


Śliczna oprawa graficzna i muzyczna
Niesamowicie podoba mi się pastelowa stylistyka Beach City, bo dzięki temu Steven Universe ma uroczy soft wygląd, co bardzo pasuje do tytułowego bohatera i poniekąd przesłania serialu, które polega na dawaniu ludziom drugiej szansy i zmienianiu się na lepsze. Szczególnie pięknie wypadają tutaj różnego typu tła i otoczenie postaci, bo chociaż utrzymane w dość minimalistycznej konwencji, jest bardzo przyjemne do patrzenia i nadaje całości nieco senną atmosferę, co moim zdaniem jest bardzo relaksujące. Z tego powodu też postanowiłam wykorzystać tła z kart tytułowych do odcinków, bo są prześliczne i stwierdziłam, że nie mogę przepuścić takiej okazji (i co z tego, że wszyscy wypowiadający się o tym serialu to robią, nikt nie mówił, że będę oryginalna). Oprócz tła i innych tego typu rzeczy bardzo podoba mi się wygląd postaci o ile nie są komicznie małe albo... dziwnie narysowane. Osoby odpowiedzialne ze design postaci zrobiły kawał dobrej roboty i między innymi dlatego trzecia część tego posta będzie poświęcona właśnie mojej ocenie wybranych stylizacji, bo podczas śledzenia poczynań serialu, to zawsze fusion i nowe wyglądy postaci po "poofing" interesowały mnie najbardziej, bo zawsze byłam ciekawa czy będą wyglądać lepiej czy gorzej. Oprócz tego chcę jeszcze wspomnieć o tym, że każda z głównych postaci ma swój własny motyw muzyczny skupiający się na danym instrumencie, co moim zdaniem jest genialne i zastanawia mnie, dlaczego większa liczba twórców nie wpadła na taki pomysł, bo chociaż sam koncept motywu muzycznego to właściwie standard, szczegółowość w dobraniu odpowiedniego instrumentu do bohatera to coś z czym się spotkałam po raz pierwszy i wypada to doskonale.

Potencjał
Ubolewam, że serial nie skupił się właśnie na tym aspekcie, ponieważ dostrzegam tutaj gigantyczny potencjał, który nie do końca został zrealizowany, co daje nadzieje na jakieś spin-offy. Jak wiadomo Gems tworzą zupełnie inną kulturę, która jest fascynująca, bo właściwie tak do końca nie wiemy jak wygląda funkcjonowanie Homeworld ani przede wszystkim wyglądało w czasach panowania White, Yellow, Blue i Pink zanim Pink sfałszowała swoją śmierć, szczególnie z punktu widzenia osób zamieszkujących Homeworld i inne planety. Bo chociaż różni bohaterowie wypowiadają się na ten temat oraz pojawiają się retrospekcje nie jest to nic szczegółowego i osobiście byłabym zainteresowana poznaniem tego świata bliżej. Oprócz tego mamy jeszcze cały wątek wojny mającej miejsce na długo przed narodzinami Stevena i moim zdaniem pokazanie wydarzeń z tamtych czasów i tego, jak zachowywali się bohaterowie nam znani byłoby świetnym pomysłem i fani na pewno z chęcią by zobaczyli jak bardzo zmieniły się ich perspektywy i charaktery. Oprócz tego mogłaby powstać oddzielna seria o Larsie skupiająca się na jego przygodach w kosmosie, która wyjaśniłaby co się stało z Emerald, bo z tego co kojarzę serial sugerował, że będzie ważną postacią, a nie była.


I na tym kończę pierwszą część tego posta, bo pora na:


O tak, czas na moją ulubioną część tego serialu, czyli zmieniający się wygląd postaci, na który zawsze czekałam. Jako, że nie śledziłam serialu od początku, możliwe, iż pojawiły się jakieś regeneracje, o których nie miałam pojęcia albo po prostu o nich zapomniałam, bo to też mi się zdarza. Początkowo miałam taki koncept, żeby poukładać je w kolejności pojawiania się postaci, ale później go porzuciłam i teraz jest nieco losowo. Nie zebrałam też wszystkich wyglądów postaci, a tylko te najważniejsze, bo ze wszystkimi bym miała za dużo roboty. Wszystkie obrazki pochodzą ze Steven Universe Wiki oprócz tych podlinkowanych.

1. Garnet
 via
Pierwsza stylówka Garnet by…aby świetna, gdyby nie fakt, że ma dziwną lewą stopę, w której widać palce i dla mnie jest to strasznie rozpraszające. Rozumiem zamysł, że to było ich pierwsze fusion, więc jeszcze nie do końca ogarniały, jak to się robi itd, ale mimo wszystko stopa powinna zniknąć. Druga stylizacja jest najlepszą standardową stylówką Garnet i bardzo podoba mi się połączenie czerni z czerwienią. Design numer 3 już mi się nie podoba, bo mimo, iż dobrze wiem, że czerwony i niebieski dają razem fioletowy i pewnie to chcieli pokazać twórcy, nie rozumiem pozostawienie koloru granatowego, ale porzucenie czerwonego. Ostatnia spośród standardowych kreacji Garnet również mi się nie podoba, bo z jakiej paki jest kolor fioletowy, niebieski, ale czerwony już nie? Ale visor ma super. Plus fioletowy kojarzy mi się stricte z Amethyst. Jako bonus dałam tutaj strój Garnet z jej ślubu, bo wygląda w nim przepięknie i jest to jej najlepszy wygląd z całego serialu i ubolewam, że był tylko tak krótko.

2. Ruby

W pierwszej stylówce podoba mi się ta fioletowa przepaska, chociaż ta druga ma kolor pierścionka, co uważam za słodkie + Ruby ma fajne długie spodnie i wydaje mi się, że ten jaśniejszy dół ma oznaczać podwinięte nogawki i dlatego ogólnie to drugi design bardziej przypadł mi do gustu.

3. Sapphire

Moim zdaniem pierwsza stylówka jest dużo lepsza, bo Sapphire wygląda jakby miała uroczy fartuszek/falbankę, a ta druga jakby miała dziwny szlafrok i te rękawy też ma jakieś dziwne.

4. Pearl

Spośród Crystal Gems to właśnie Pearl miała najwięcej stylówek i jestem przekonana, że jakąś pominęłam, bo miała ich całkiem sporo z tego z co kojarzę. Jej pierwszą uważam za absolutnie uroczą i zdecydowanie znajduje się w moim top 3. Druga byłaby okej (szczególnie biorąc pod uwagę jej ocieplacze na nóżki), gdyby nie te dziwne krótkie spodenki. Problem z tymi spodenkami miałam cały czas aż do ostatniego wyglądu Pearl, który jest wyśmienity nie tylko ze względu na długie spodnie (wreszcie!), ale też brak tyk okropnych wysokich skarpet i zdecydowanie lepszą gamę kolorystyczną (pod tym względem najsłabiej wypadła Perła no.3, której kolorystyka jest ugh). Jako bonus dodałam Pearl w garniturze z odcinka Mr. Greg, bo It's Over Isn't It to był najlepszy moment w całym serialu na podstawie tego, co widziałam i Pearl wygląda w nim cudownie.

5. Amethyst

Mała Amethyst wygląda absolutnie uroczo i trochę ubolewam, że nie została przy krótkich włosach, aczkolwiek fakt, iż Greg był jej inspiracją też jest słodki. Generalnie jej pierwsze 2 standardowe style są takie same tylo z różnymi kolorami i oba są meh. Trzeci co prawda ma poszarpaną bluzkę, ale wciąż wygląda jakoś tak dziwnie. Najbardziej podoba mi się czwarty, ponieważ Amethyst świetnie wygląda w krótkich spodenkach i osobiście jestem fanką wsadzania koszulki w spodnie, dlatego nic dziwnego, że ta stylówka podoba mi się najbardziej.

6. Steven

Oryginalny wygląd Stevena bardzo mi się podoba, bo jest w nim coś takiego soft, co bardzo pasuje do jego charakteru. Spośród tych 3 najmniej podoba mi się środkowa stylizacja, ponieważ zdecydowanie wolę połączenie różu z czernią niż czerni z jasnym niebieskim. Nie podoba mi się, że na ostatnim zdjęciu Steven ma tarczę swojej mamy, bo w 3. sezonie stworzył swoją własną. I też chciałabym dodać, że strój Stevena jest niedostosowany do przygód, na które się udaje, bo to nie jest realistyczne, żeby ktoś w klapkach je przeżył XD


7. Connie

Spośród wszystkich postaci Connie chyba najczęściej zmienia strój, więc prawdę mówiąc nie wiem ile w sumie ich miała, więc wybrałam tylko te 4, ale zdaję sobie sprawę, iż było ich dużo dużo więcej. Connie sprzed Crystal Gems wyglądała uroczo w tej sukience i okularach, ale ta druga wersja też mi się podoba. W trzeciej połączenie tych kolorów nie przypadło mi jednak do gustu. W Steven Universe Future Connie wyglądała świetnie i jej krótkie włosy prezentowały się super.

8. Peridot
Rozumiem, że zabranie extensions Peridot miało na celu pokazanie, że naturalność jest czymś dobrym i nie należy się wstydzić tego, kim się jest, ale one były takie fajne, że szkoda, że odebrali je Peridot na stałe. Jeśli jednak chodzi o strój jako tako, to te pierwszy podobał mi się nieco bardziej, bo visor wyglądał lepiej, chociaż w drugim podobają mi się butki.

9. Lapis Lazuli
Chociaż pierwszy wygląd Lapis był moim ulubionym spośród wszystkich postaci, drugi też nie jest najgorszy, bo pojawia się nieco więcej kolorów i lapis ma koszulkę z połową gwiazdy, jednak te dziwne prawie niewidoczne złote sandały nieco psują efekt, więc moim zdaniem najlepiej by było albo zrezygnować z butów, ale zaprojektować jakieś ładniejsze.

10. Bismuth
Bismuth wygląda uroczo w ogrodniczkach i chociaż wiem, że biorąc pod uwagę to, że zajmowała się wyrobem broni jej pierwszy strój był najlepszy do tego zadania, mimo wszystko ten trzeci jest zbyt ładny. A drugi jest okropny, bo wygląda jak kiecka bez ramiączek.

11. Spinel

Wiem, że Spinel nie należy do Crystal Gems, ale chciałam wspomnieć o tym, że jej drugi wygląd jest milion razy lepszy od pierwszego, bo ten pierwszy to taki meh, ale ten drugi peak emo, te kitki i "makijaż" wyglądający jak łzy? Widzę, że budżet przeznaczony na wygląd postaci poszedł na emo Spinel.


Okej, pora skończyć tego posta zanim dobiję do 3000 słów, bo chociaż już w momencie, gdy w mojej głowie pojawił się pomysł poruszenia tematu Steven Universe na blog wiedziałam, iż będzie to długi wywód, nie chcę przesadzić z długością wypowiedzi na temat serialu, którego nawet nie oglądałam, bo to nieco ironiczne XD

Ciao! ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest... It's Over Isn't It.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz