Hej, hej! Dzisiejszy post chciałam napisać już w zeszłym roku, jednak nie miałam pojęcia jak się za niego zabrać, ponieważ projekt Melanie Martinez jest jakby jednym długim teledyskiem do całego albumu, więc miałam zagwozdkę czy podejść do niego z perspektywy muzycznej czy filmowej. Koniec końców doszłam do wniosku, że przecież nikt nie zabrania mi połączyć tych dwóch sfer i dlatego podzieliłam ten post na dwa segmenty: pierwszy poświęcony stronie filmowej i drugi skupiający się stricte na piosenkach. Nie zabraknie spoilerów!
Melanie Martinez jest amerykańską piosenkarką, która zyskała sławę dzięki wystąpieniu w programie The Voice a także swojemu debiutanckiemu albumowi Cry Baby a w szczególności charakterystycznemu sposobowi ubierania się i odgrywania roli charakteryzowanych na "dziecięce".
K-12 jako film
K-12 opowiada historię pobytu Crybaby i jej przyjaciółki Angelity w prywatnej szkole. W przeciwieństwie od przeciętnych uczniów posiadają one magiczne zdolności, które mogą wykorzystywać do... różnych rzeczy. Film ten porusza wiele zagadnień społecznych do czego odniosę się później.
Po pierwsze ogromny szacun dla Melanie
za napisanie scenariusza, wystąpienie i wyreżyserowanie z Alissą
Torivnen tego filmu, bo to musiało być ogromne ciężkie zadanie i należy
wziąć pod uwagę, iż był to jej debiut, bo jest w końcu piosenkarką, a
nie profesjonalną scenarzystką. Mam jednak parę uwag, którymi chciałabym
się podzielić.
Zacznijmy
może od pozytywnych aspektów, bo takowe też są. Przede wszystkim ten
film wygląda ślicznie. Widać, że ktoś poświęcił mnóstwo uwagi na
rozplanowanie, gdzie toczy się akcja i na zaprojektowanie wspaniałych
strojów i zadbanie o odpowiednią scenografię. Bardzo dobrze wprowadzono także wątek rodziców z jednej strony nieobecnych w życiu Crybaby, ale z drugiej dających jej brutalne porady. Ponadto chciałabym też zwrócić uwagę na to, iż części musicalowe są WSPANIAŁE i jak na moje ten film funkcjonowałby lepiej, gdyby skrócić mówione kwestie albo wkomponować je w piosenki.
Najważniejszym jest jednak walka z opresją i w tej kwestii film Melanie Martinez pozamiatał. Mamy tutaj mnóstwo aspektów społecznych takich jak kontrola osób o niższej pozycji społecznej przez tych pełniących wysokie funkcje czy też problemy systemu edukacji w Stanach Zjednoczonych i nie tylko. Oprócz tego uwaga została zwrócona także na zagadnienia związane z kobiecością, stereotypami oraz zaburzeniami odżywiania. Jest także sugestia, że główna bohaterka jest biseksualna, ponieważ cieszy się listem miłosnym, napisanym według jej podejrzeń przez dziewczynę i trochę szkoda, że koniec końców nie okazało się, że rzeczywiście napisała go dziewczyna, ale Ben jako autor też jest spoko.
Jeśli zaś chodzi o wady, na pewno skróciłabym początkowy monolog
bohaterki, bo ta przydługa scena właściwie nie wnosi nic do filmu i
nawet jeśli będzie istotniejsza w kolejnych filmach, tutaj tylko
zabierała miejsce. Oprócz tego brakuje mi wyznacznika ile bohaterowie
właściwie mają lat na początku oraz lepszego zaznaczania upływającego
czasu. Mamy co prawda scenę, w której Angelita dostaje pierwszy okres,
ale przecież dziewczęta dostają pierwszą miesiączkę w różnym wieku.
Wiadomo tylko, że na końcu część uczniów jest w ostatniej klasie, ale
też nie mamy powiedziane czy wszyscy, czy tylko część. Oglądając ten
film po raz pierwszy odniosłam wrażenie, że akcja dzieje się w przeciągu
roku, ale teraz już nie jestem tego taka pewna, bo część elementów
sugeruje, że tak było, a część, że nie. Wiem, że sama nazwa K-12 odnosi się do okresu edukacji w Stanach Zjednoczonych, co oznacza okres od przedszkola do końca szkoły średniej, ale bohaterowie w sumie cały czas wyglądają tak samo, więc już sama nie wiem jak płynie czas w tym filmie.
Bohaterowie są dość stereotypowi. Mamy tutaj Crybaby i Angelitę, które mają supermoce i chcę obalić zły system i rekrutują ludzi, z czasem odkrywając, iż nie są same ze swoimi zdolnościami i dołączają do nich nowe koleżanki Celeste, Magnolia i Fleur i tak jak Fleur jeszcze miała swój wątek i mogliśmy ją poznać bliżej dwie inne dziewczyny pojawiły się właściwie znikąd i szkoda, że nie dostały swoich piosenek tak jak Fleur. Nad dziewczętami czuwa tajemnicza Lilith, która też jest jakaś nijaka, bo pojawia się w randomowych momentach i rzuca mądrościami, chociaż tak naprawdę nie wiadomo kim jest i jaką pełni rolę w życiu dziewcząt. Oprócz bohaterów pozytywnych mamy jeszcze Kelly, która jest zazdrosna o swojego chłopaka i znęca się na Crybaby za to, że ten jej się podoba (co ciekawe film jakby zapomina o tej kwestii i nigdy nie wiemy dlaczego Crybaby później nie wykazuje nim zainteresowania), zły personel w tym dyrektora, który zostaje zamordowany i jego syna Leo, który pragnie zemsty przez uwiedzenie Crybaby, która to koniec końców podstępne uwodzi go i morduje, także pod tym względem nie mamy tutaj nic odkrywczego i nie podoba mi się, że bohaterowie byli niekonsekwentni przynależnościowo i charakterowo, szczególnie Angelita, która w pewnym momencie uderza Crybaby, co nie jest traktowane jako coś złego, a przecież nie miała prawa dać jej z liścia.
Oprócz tego dialogi tutaj kuleją. Melanie jest wyrobiona w tworzeniu teledysków, więc fragmenty muzyczne były niesamowite, ale gdy bohaterowie zaczynali rozmawiać nagle robiło się tak jakoś sztywno. Myślę, iż może to być kwestia braku aktorskiego przeszkolenia wielu aktorów. Jestem bardzo ciekawa, jak będzie to wyglądać w kolejnych częściach.
Podsumowując był to bardzo interesujący projekt i uważam, że zakończył się sukcesem i daje bardzo dobre perspektywy na kolejne 2 filmy planowane przez Melanie. Mam nadzieję, że poprawi się w kwestii dialogów i jej kolejne projekty odniosą jeszcze większy sukces, bo biorąc pod uwagę zakończenie na pewno mam w zanadrzu coś ciekawego i kto wie, może dzięki kolejnym częściom niektóre elementy nabiorą więcej sensu?
K-12 jako album
Piosenki Melanie Martinez od zawsze są dla mnie hit albo miss, bo tak jak z jej debiutanckiego albumu podobało mi się Pity Party oraz Tag, You're It reszta jakoś nie utrafiła w moje gusta. Chociaż w życiu codziennym nie mam problemu z wulgaryzmami, w utworach Melanie bardzo mnie rażą, co może być związane z kontrastem z cukierkową stylizacją ubrań i miejsc, ale też mam wrażenie, że czasami Martinez potrafi ich nadużywać przez co ironicznie już nie mają takiego wydźwięku. Jednak jaki są moje opinie co do K-12?
Przede wszystkim mamy tutaj do czynienia z konceptem, co zawsze jest ogromnym plusem i jestem w stanie wybaczyć pewne rzeczy, jeśli układają się w historię. I tak Wheels On the Bus muzycznie mi się nie podoba, a tekst normalnie uznałabym za irytujący, w tej sytuacji działa świetnie, bo stanowi doskonały wstęp do historii i pokazuje kim są bohaterowie, z którymi będziemy mieć do czynienia przez kolejną godzinę. Wszystkie piosenki idealnie wpasowują się w narrację i stanowią spójną całość. Największe wrażenie zrobiły na mnie cztery piosenki. Pierwszą jest Drama Club, które stanowi najlepszy kawałek z całego albumu bez dwóch zdań. Instrumental jest cudowny i chciałabym więcej utworów w takim klimacie, bo jest to coś cudownego. Jeśli chodzi o tekst, uważam go za jednego z najlepszych z tego albumu i mogę się mylić, ale wydaje mi się, że jest odwołaniem do social mediów i oskarżeń Timothy Heller i cała piosenka ma taki trochę creepy, trochę badass wydźwięk, który mega mi się podoba. Drugim utworem, który przypadł mi do gustu jest The Prinicipal opowiadające o systemie edukacji i jest w tym przypadku również zostałam zachwycona instrumentalem i co tu dużo mówić, słowa są savage. Trzecią piosenką którą chciałabym wyróżnić jest Teacher's Pet, które ma wolniejszą melodię od tych dwóch, ale bardzo podoba mi się jak została przedstawiona relacja obleśnego nauczyciela z uczennicą, szczególnie spodobał mi się wolny refren, ponieważ pozwala to by wybrzmiało każde słowo. Ostatnią z moich ulubionych piosenek z tego albumu jest Recess, które w cudowny sposób wkomponowało harfę i przekazało bardzo ważną wiadomość dotyczącą zdrowia psychicznego w postaci wolnego kawałka do tańca.
Jeśli chodzi o resztę kawałków, mam do nich ambiwalentny stosunek, jeśli chodzi o ich brzmienie, bo chociaż mają swoje dobre momenty takie jak refren Orange Juice, w większości są utworami, które pominę podczas słuchania. Jest to jednak duża poprawa w porównaniu z poprzednim albumem i bardzo podoba mi się kierunek, w którym podąża Melanie. Doceniam że w przypadku tego albumu skupiła się na problemach społecznych porzucając nieco postać Crybaby, bo nigdy nie przepadałam za osobowością tej bohaterki, a zwrócenie uwagę na kwestie zdrowia psychicznego, edukacji, samooceny, uprzedmiotawiania kobiet oraz sławy poprzez muzykę i specjalnie stworzoną historię było genialnym posunięciem i zdecydowanie uważam to przedsięwzięcie za najciekawszy projekt zarówno muzyczny jak i filmowy w zeszłym roku.
Tak już kończąc jest to pierwszy posta, który napisałam od początku czerwca, kiedy to miałam przerwę w blogowaniu na rzecz matury i miło było coś napisać po tych kilku tygodniach niepisania ^^
Ciao! ~ Lena
Piosenki Melanie Martinez od zawsze są dla mnie hit albo miss, bo tak jak z jej debiutanckiego albumu podobało mi się Pity Party oraz Tag, You're It reszta jakoś nie utrafiła w moje gusta. Chociaż w życiu codziennym nie mam problemu z wulgaryzmami, w utworach Melanie bardzo mnie rażą, co może być związane z kontrastem z cukierkową stylizacją ubrań i miejsc, ale też mam wrażenie, że czasami Martinez potrafi ich nadużywać przez co ironicznie już nie mają takiego wydźwięku. Jednak jaki są moje opinie co do K-12?
Drama Club
Przede wszystkim mamy tutaj do czynienia z konceptem, co zawsze jest ogromnym plusem i jestem w stanie wybaczyć pewne rzeczy, jeśli układają się w historię. I tak Wheels On the Bus muzycznie mi się nie podoba, a tekst normalnie uznałabym za irytujący, w tej sytuacji działa świetnie, bo stanowi doskonały wstęp do historii i pokazuje kim są bohaterowie, z którymi będziemy mieć do czynienia przez kolejną godzinę. Wszystkie piosenki idealnie wpasowują się w narrację i stanowią spójną całość. Największe wrażenie zrobiły na mnie cztery piosenki. Pierwszą jest Drama Club, które stanowi najlepszy kawałek z całego albumu bez dwóch zdań. Instrumental jest cudowny i chciałabym więcej utworów w takim klimacie, bo jest to coś cudownego. Jeśli chodzi o tekst, uważam go za jednego z najlepszych z tego albumu i mogę się mylić, ale wydaje mi się, że jest odwołaniem do social mediów i oskarżeń Timothy Heller i cała piosenka ma taki trochę creepy, trochę badass wydźwięk, który mega mi się podoba. Drugim utworem, który przypadł mi do gustu jest The Prinicipal opowiadające o systemie edukacji i jest w tym przypadku również zostałam zachwycona instrumentalem i co tu dużo mówić, słowa są savage. Trzecią piosenką którą chciałabym wyróżnić jest Teacher's Pet, które ma wolniejszą melodię od tych dwóch, ale bardzo podoba mi się jak została przedstawiona relacja obleśnego nauczyciela z uczennicą, szczególnie spodobał mi się wolny refren, ponieważ pozwala to by wybrzmiało każde słowo. Ostatnią z moich ulubionych piosenek z tego albumu jest Recess, które w cudowny sposób wkomponowało harfę i przekazało bardzo ważną wiadomość dotyczącą zdrowia psychicznego w postaci wolnego kawałka do tańca.
The Principal
Jeśli chodzi o resztę kawałków, mam do nich ambiwalentny stosunek, jeśli chodzi o ich brzmienie, bo chociaż mają swoje dobre momenty takie jak refren Orange Juice, w większości są utworami, które pominę podczas słuchania. Jest to jednak duża poprawa w porównaniu z poprzednim albumem i bardzo podoba mi się kierunek, w którym podąża Melanie. Doceniam że w przypadku tego albumu skupiła się na problemach społecznych porzucając nieco postać Crybaby, bo nigdy nie przepadałam za osobowością tej bohaterki, a zwrócenie uwagę na kwestie zdrowia psychicznego, edukacji, samooceny, uprzedmiotawiania kobiet oraz sławy poprzez muzykę i specjalnie stworzoną historię było genialnym posunięciem i zdecydowanie uważam to przedsięwzięcie za najciekawszy projekt zarówno muzyczny jak i filmowy w zeszłym roku.
Tak już kończąc jest to pierwszy posta, który napisałam od początku czerwca, kiedy to miałam przerwę w blogowaniu na rzecz matury i miło było coś napisać po tych kilku tygodniach niepisania ^^
Ciao! ~ Lena
Dzisiejszym utworem posta jest... Recess.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz