piątek, 29 października 2021

Różne oblicza aseksualizmu w literaturze - Ace Week 2021 [KSIĄŻKI]

via

Hej, hej! Jako, że w tym roku miałam okazję przeczytać 3 książki, w których pojawiły się postacie aseksualne, postanowiłam tegoroczny post z okazji Ace Week poświęcić moim opiniom o tych książkach, podejściu do aseksualizmu, podobieństwach a także różnicach między nimi. Książki, o których będzie mowa to: 1) It's all about love Claire Kann, 2) Loveless Alice Oseman oraz 3) trylogia All For The Game Nory Sakovic. Od razu mówię, że tak zdaję sobie sprawę, iż Rick Riordan potwierdził, że Reyna jest asem, ale dzisiaj postanowiłam ją pominąć (może jak w przyszłym roku nie będę miała pomysłu, o czym pisać, zdecyduję się na jakąś analizę postaci), ale tak wciąż uwielbiam tę postać i jak to zobaczyłam to był kwik radości. Możecie pamiętać, że w 2019 roku napisałam posta o tym jak niektóre postaci są czasem błędnie interpretowane jako aseksualne bez dowodów w samym tekście i niezmiernie się cieszę, że minęły 2 lata i wreszcie mogę stworzyć pozytywny odpowiednik tamtego posta. Od razu mówię też, iż książki to w momencie pisania tego posta w większości nie są dostępne w języku polskim, więc zdaje sobie sprawę, że jestem w bardzo komfortowej sytuacji, w której mogę czytać książki w języku angielskim tak samo jak w języku polskim i że nie każdy ma tak dobrze. Między innymi dlatego powstaje ten post by pokazać, ile nas omija ze względu na brak tłumaczenia. No i oczywiście ostrzegam przed spoilerami.

It's all about love

Zaczynamy do postaci Alice, czyli dla mnie najtrudniejszej części tego posta. Gdy pisałam na wiosnę podsumowanie bingo, wspomniałam iż wypowiem się o tej książce z okazji Asexual Awarness Week 2021 po części dlatego, że to jest dobry moment, ale też przez to że chciałam zyskać więcej czasu na przemyślenie sobie, co tak właściwie sądzę o tej książce. W teorii skoro Alice jest aseksualna biromantyczna powinna być idealną postacią dla mnie do utożsamiania się, ale w praktyce coś nie styknęło. Alice sama w sobie nie jest złą postacią, wręcz przeciwnie ma spoko charakter i jej problemy mają sens. Na pewno jestem w stanie ją zrozumieć, skąd bierze się u niej dane podejście i generalnie jej sposób zachowywania się. Myślę, że dla wielu osób będzie to bardzo relatable bohaterka, w szczególności dla osób sex-favourable (lubi seks)/sex-neutral (seks jest obojętny), ale to nie był mój vibe. Już na samym początku Alice rozmawia ze swoją niebawem ex-dziewczyną o ich seksie i jak czytałam ten fragment, myślałam sobie za co? czym sobie na to zasłużyłam? Alice od początku pokazuje, że ma obojętne podejście do seksu, może go uprawiać, ale nie jest jej ani potrzebny, ani jej nie kręci, tylko sobie jest i ponownie dla wielu osób to będzie ukazywać ich doświadczenie, ale nie dla mnie. Absolutnie nie dla mnie. 

Innym aspektem, o którym koniecznie muszę wspomnieć jest podejście Alice do aseksualizmu. Właściwie od samego początku wiemy, że Alice już od dawna zdaje sobie sprawę z tego, że jest aseksualna, ale boi się mówić o tym głośno i woli krążyć dookoła tematu aniżeli użyć tego słowa. I jako osoba, która nie ma problemu z mówieniem otwarcie o swojej orientacji, ten wątek był dla mnie nieco irytujący ze względu na to, że nie rozumiałam jej podejścia. Mam też wrażenie, że autorka niechcący wykorzystała aseksualizm dla dodania dramaturgii i chociaż jestem praktycznie przekonana, że to nie było jej zamierzeniem, trochę wychodzi na to, że Alice jest asem, bo przez to jest jakaś drama i jakiś konflikt. Według mnie wystarczyłby sam konflikt z rodzicami w związku ze studiami i nie był potrzebny ten masakrycznie irytujący wątek Feenie i Ryana (bo żadna z tych dwóch postaci nie była ani trochę sympatyczna). Jak na książkę o aseksulizmie (a przynajmniej w dużej mierze reklamowaną na taką) strasznie dużo tutaj mowy seksie i można było tego uniknąć albo przynajmniej zrobić w lepszy sposób, o czym wspomnę przy omawianiu kolejnej pozycji. 

Kolejną rzeczą jest to, że momentami gubiłam się w tym, co mówili bohaterowie, jak na przykład, gdy Alice użyła określenia plumbing a ja nie miałam pojęcia, o co chodzi. Po dziś dzień nie wiem, co miałam na myśli, bo nie zostało to wyjaśnione przez żadną z postaci i w internecie też nie mogłam znaleźć logicznego wyjaśnienia, które pasowałoby do kontekstu, więc zastanawiam się czy to była zwyczajna bariera językowa, czy czytelnik miał nie zrozumieć tego, czy o co chodziło? Poza tym odniosłam wrażenie, jakby ta książka była skierowana bardziej do osób alloseksualnych (nie-aseksualnych), aniżeli do asów, bo zbytnio krążyła dookoła aseksualizmu a nie osoby aseksualnej. Tak jak mówiłam wcześniej, na pewno znajdą się osoby, które będą się utożsamia z postacią Alice, ale dla mnie była to średnia książka i jak na to, że powinnam być docelową grupą odbiorców, nie czułam się reprezentowana, wręcz przeciwnie momentami miałam wrażenie, że ta książka może wyrządzić więcej krzywdy niż pożytku sugerując, że aseksualizm to coś, o czym asy boją się mówić, co nie jest prawdą. Alice była bardziej gotowa mówić o biromantyczności aniżeli o aseksualizmie i dla mnie było to smutne. Najzwyczajniej w świecie było mi szkoda Alice, że tyle przeszła w związku z presją społeczną i boi się mówić o aseksualizmie.

Jeśli chodzi o książkę samą w sobie to była okej. Po przeczytaniu miałam do niej bardzo mieszane odczucia w związku z tym, że nie wszystkie wątki przypadły mi do gustu i że część postaci była irytująca i postanowiłam dać jej drugą szansę i cóż... nie skończyłam jej za drugim razem, bo jest tu spory problem z fabułą czy bardziej jej brakiem. Śledzimy losy Alice w trakcie wakacji i właściwie jedynym stałym wątkiem jest jej relacja z Takumim. Mamy oprócz tego dwa konflikty, ten z rodzicami (który jest zrozumiały i znośny) i ten przyjacielski (który jest niesamowicie irytujący i gdybym miała przyjaciół odwalających takie rzeczy, to cóż, już bym ich nie miała, tyle powiem), ale one też nie są w jakiś sposób intrygujące. Mam wrażenie, że zabrakło tutaj podniesienia poprzeczki, czegoś wow. Może to jednak być kwestia tego, do jakiego typu literatury jestem przyzwyczajona, bo nie ukrywam, że w większości mimo wszystko preferuję bardziej fantasy/przygodowe historie, więc takie "życiowe" często mnie nie satsfakcjonują i to może być kwestia mojego gustu a nie książki samej w sobie. 

via

Loveless

Przede wszystkim, yay wreszcie książka dziejąca się w collegu! Zanim zacznę się o niej wypowiadać muszę się przyznać do częściowego spartaczenia sprawy. Otóż w bardzo naiwnym z mojej strony akcie wzięłam się za czytanie niej zaraz po przeczytaniu AFTG, właściwie tego samego wieczoru, bo byłam przekonana, że ta trylogia to dla mnie już zamknięty rozdział i no cóż... nie był. I przez to niestety potraktowałam tę książkę nieco po macoszemu, czytając ją z dobry tydzień. Przynajmniej na przyszłość będę mieć nauczkę, żeby trochę zwolnić z pochłanianiem kontentu, żeby uniknąć podobnych sytuacji. Tym razem mamy do czynienia z postacią aro ace, czyli aromantyczną i aseksualną i nie ukrywam byłam mega podjarana tą perspektywą, bo jeszcze się nigdy nie spotkałam z reprezentacją osób aro ace nie licząc sytuacji, w których sama je sobie stworzyłam (ale to się nie liczy). Oprócz głównej bohaterki mamy też jej kuzynkę oraz Sunila (z postaci, które odegrały jakąkolwiek rolę) oraz wspomnianych również innych bohaterów należących do aseksualnego spektrum. 

Jeśli chodzi o główną bohaterkę, Georgię to cóż, nasze doświadczenia nieco się różniły. Osobiście nie przepadam za hetero wersją friends to lovers (bo uważam, że jest nierealistyczne) i tutaj niestety był to aż za duży wątek. Myślałam, że to będzie coś na góra 5 rozdziałów a miałam wrażenie, jakby się ciągnął w nieskończoność i zajmować z pół książki co najmniej (nie mam pojęcia, ile koniec końców zajmuje, ale za dużo). Jason był moim zdaniem trochę niewyrozumiały i nie przepadałam za jego postacią. Wracając jednak do samej Georgii, odniosłam wrażenie, że ni było do końca między nami porozumienia, bo w pewnych kwestiach się z nią zgadzałam, a w innych nie do końca. Jeśli jednak miałabym porównywać ją do Alice, to jednak z Georgii utożsamiałam się nieporównywalnie bardziej. Szczególnie, że Georgia jest postacią sex-repulsed i rany to jest representation jakiej potrzebujemy 10/10 pod tym względem. Podczas czytania czułam się też jako prawdziwa docelowa demografia, że to była książka skierowana do asów i chociaż pojawiły się wątki dyskryminacji, było to w 100% na miejscu, bo nie wiązały się z tym, że dana osoba boi się mówić o swoim asekualizmie, tylko, że inne osoby jej nie akceptują, a to standard. Samo życie, może kiedyś będzie lepiej. Wiem też, że jest to książka skupiająca się na tym, jak to jest dowiedzieć się, że jest się osobą aseksualną/aseksualną aromantyczną, ale chciałabym poznać losy Georgii po tym, jak już to dobre wie a la jej drugi rok na studiach, to by było coś. 

Jest jednak postać, z którą utożsamiałam się najbardziej z tego posta i mowa tu o Sunilu. Sunil to mój vibe. Uwielbiam Sunila, spośród wszystkich asów, o jakich miałam okazję czytać Sunil jest najbardziej relatable i jako as czułam się przedstawiona poprzez tę postać nawet, jeśli jest między nami więcej różnic niż podobieństw (różne pochodzenie, romantyczna orientacja, płeć, to że był sex-neutral, no dużo jest różnic), bo było w nim coś takiego zwyczajnego. Czułam się, jakby przedstawiał realistyczny obraz bycia osobą otwarcie aseksualną, która wie o tym już od jakiegoś czasu i do której zgłaszają się osoby mające wątpliwości. Też to, że Sunil dołącza do kółka szekspirowskiego w poszukiwanie jakiejś rozrywki i odskoczni to dokładnie takie samo podejście, jakie miałam decydując się na rozszerzoną maturę z polskiego, więc tym bardziej czuję, że nadaję z nim na tych samych falach. Inną postacią wartą uwagi, jest też kuzynka Georgii - Ellis, która tak samo jak Georgia jest aromantycznym asem z tą różnicą, iż nie zna tych pojęć i ma z rodzicami dramę o swój sposób na życie i chociaż odgrywała ważną rolę tylko przez parę rozdziałów, bardzo polubiłam tę postać. 

Przede wszystkim ta książka zaatakowała mnie już na pierwszej stronie, czy nawet już w pierwszym zdaniu i za samo skuteczne podsumowanie mnie/dojechanie należą jej się brawa. Podobało mi się też, że motorem napędowym była drama związana z kółkiem szekspirowskim, bo spośród tych wszystkich książek, o których dzisiaj będę mówić, ta miała najbardziej sensowną fabułę, której się trzymała. Alice Oseman jest świetną autorką i kojarzę ją z webtoonu Heartstopper, który jest genialny i jest dostępny zarówno w internecie, jak i w formie papierowej i tutaj też to widać. Nie przypadł mi jednak do gustu wątek enemies to lovers Pip i Rooney, bo nie polubiłam tych dwóch postaci. Chciałam je lubić, ale niestety tak wyszło, że mnie drażniły. Plus uważam, że drama między nimi wychodząca od nieporozumienia to tak oklepany wątek, że błagam. Ale tutaj też, obawiam się, że fakt, iż przed przeczytaniem tej książki pochłonęłam trylogię o mafii w collegu, na bank miało wpływ na to, że zwyczajna teen drama nie była dla mnie wystarczająco satysfakcjonująca. Mimo wszystko uważam, że jest to świetna pozycja zarówno dla osób aseksualnych, które chcą się utożsamiać z bohaterami, jak i dla osób, które chcą zapoznać się z tematem i na pewno bym oceniła ją co najmniej na 8,5/10 jak nie wyżej. Tak, jak stwierdziłam wcześniej, z wielką chęcią przeczytałabym sequel tej książki o ich drugim roku w collegu, bo teraz jak sobie wszystko poukładali to dopiero by mogła się zaczął zabawa. 

via

All For The Game 

Spośród tych 3 książek, jest to jedyna sytuacja, w której już wcześniej podzieliłam się z Wami moją opinią (tutaj), ale nie zaszkodzi mi ponownie porozmawiać o Neilu Jostenie, bo rany myślałam, że zapomnę o nim i tej całej trylogii po godzinie max, ale widzicie jak to się skończyło i teraz będę porównywać każdy ship do andreila, brawo dla mnie. To, co wyróżnia tę trylogię z tej trójki jest fakt, że nie jest ona o aseksualizmie. Nie tylko chodzi o to, że to słowo nie zostało użyte (Nora potwierdziła na tumblerze, że Neil jest demiseksualny, bo gdzie Neil miałby się konkretnie wypowiedzieć, błagam on się zna tylko na exy), ale też o to, że Neil nie zadaje sobie pytań, nie ma wątpliwości, nie boi się tego słowa, ogólnie ma wywalone. Jak członkowie drużyny zadają mu nachalne pytania, zbywa ich tekstem "I don't swing" i nie rozczula się nad tematem. To jest rodzaj energii, którego potrzebujemy więcej. Przeraża mnie to, że Neil jest dla mnie bardziej relatable niż Alice, ale tutaj muszę przyznać, że pod względem podejścia do uczuć zachowanie Neila jest dla mnie bardziej zrozumiałe niż Alice. To, że Neil nigdy nie nazywa swojej orientacji wprost wiąże się z tym jaką jest osobą i jaka jest jego historia. Nie ma sensu nazywać tego co czuje, skoro to jest nieistotne i i tak niebawem zginie, ale jest jej pewny. 

Tak jak poprzednie dwie historie były o tym, jak to jest odkrywać, że jest się osobą aseksualną/przyzwyczajać się do tego jak mówić o tym innym, tutaj Neil ma ten etap za sobą, względnie zupełnie go przeskakuje. Nie mamy swego rodzaju prologu do jego historii, tylko od razu jesteśmy w nią wrzucani i to rozwiązanie bardzo przypadło mi do gustu. Ostatnim razem z tego, co kojarzę nazwałam Neila najdziwniejszym realistycznym protagonistą, z jakim się spotkałam i nadal się trzymam tego zdania, bo rozumiem prawie wszystkie z jego posunięć. Nie licząc tej akcji z wiadomościami Loli, nie miałam do niego właściwie żadnych zastrzeżeń i wszystko, co robił wydawało się albo logiczne, albo przynamniej w miarę dla mnie zrozumiałe. Rozwój jego relacji z Andrew też jest ciekawy, szczególnie, gdy Andrew przestaje być na lekach. Ostatnio chyba stwierdziłam nawet, że im mniej czasu Andrew spędza na byciu naćpanym, tym lepsze są książki, bo osobiście druga połowa drugiego tomu i trzeci tom podobały mi się bardziej niż ta wcześniejsza część. Też zabawne jest to, że wszystkie z tych 3 postaci (Alice, Georgia i Neil) są na początku w tym samym wieku, co jest śmieszne biorąc pod uwagę, jak bardzo różnią się ich historie, podejścia i charaktery.

Spędziłam już cały jeden (stosunkowo długi) post na rozpisywaniu się o tej trylogii, ale uważam, że to super, iż Neil jest postacią demiseksualną i jego historia nie skupia się dookoła tego wątku. Ze względu na to, że jest właściwie sportowe anime zamienione w książkę mamy też inne problemy i inną tematykę niż w poprzednich pozycjach, chociaż nawet tutaj fabuła jest chaotyczna, nazywając to w pozytywny sposób. Jest też jedyną z tych książek, w której mamy opis stosunku, co prawda oralnego, ale i tak to było dla mnie zbyt wiele. Co ciekawe jakimś cudem czytając ją za pierwszym razem nie zorientowałam się, co zaszło, bo może się na chwilę zamyśliłam, czy przypadkiem pominęłam jedną linijkę (zdarza się) i miałam jakieś przeczucie, że coś mi nie pasowało, więc zrobiłam research i cóż... miałam dobre przeczucie. Nie było to jednak dla mnie większym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę ogólną stylistykę w jakiej jest utrzymywana ta trylogia pod względem opisów i poruszanej tematyki, wręcz przeciwnie, zaskoczyłoby mnie, gdyby ten wątek się wcale nie pojawił, dlatego nie mam z nim jakiegoś problemu. Jest to część eksploracji życia emocjonalnego Neila i Andrew i tyle.  Przypominam też, że są to tak czy siak mega problematyczne książki, więc akurat to jest tam najmniej istotną kwestią. A jak chcecie więcej moich opinii o tej trylogii, to zapraszam do podlinkowanego posta. 

via

Podsumowując

Pomyślałam sobie, rany jeszcze ta część, po czym przypomniało mi się, że sama piszę tego posta i nikt mnie nie zmusza do podsumowania i od razu mi się z powrotem zachciało je pisać. Gdy w mojej głowie pojawił się pomysł na stworzenie go, nie pomyślałam o tym, że dojdę do wniosku, iż ta cała trójka głównych bohaterów jest w jednym wieku, ale teraz to wszystko jest dzięki temu jeszcze lepsze, bo nie dość, że widzimy jak bardzo mogą różnić się doświadczenia osób aseksualnych, widzimy to na przykładzie postaci, które mają tyle samo lat. Jak już wspominałam nie raz na blogu, aseksualizm to spektrum i zarówno osoby aseksualne, demiseksualne czy greyseksualne (oraz o innych "pokrewnych" orientacjach) są jego częścią. Są doświadczenia, które łączą wiele osób, ale każda ma swoją własną historię i dobrze, że pojawia się coraz więcej różnorodności i że z czasem będzie pewnie coraz lepiej. 

Nawet jeśli nie wszystkie z tych doświadczeń były mi znajome i nie z każdym z bohaterów jest w stanie się utożsamiać w większym czy mniejszym stopniu, jest ważne by pokazywać różne podejścia, bo jedna osoba może odnaleźć swoją sytuację w Alice, a inna w Georgii (co prawda nie życzę nikomu odnajdowania siebie w Neilu, bo gościu w wieku 18 lat miał kompletnie przerąbane, ale hej!, co komu pasuje) i jest w tym coś pięknego. Chciałabym jednak w przyszłości zobaczyć więcej historii z aseksualnymi bohaterami w liceum, bo wiele osób odkrywa tę część siebie w tym czasie jak np. ja i pozytywne representation dla osób niepełnoletnich też jest ważne. Sama będąc w wieku 16 lat mega bym się ucieszyła z pozytywnego przedstawienia aseksualizmu w książce z bohaterami w moim wieku. Oprócz tego chciałabym też zobaczyć starszych asów, właśnie na studiach, w pracy, w światach fantasy, bo jak na razie wciąż jestem na podobnym etapie, co trójka z tego posta, ale jak będę starsza nadal będę chciała widzieć postacie aseksualne w moim wieku (do Todda wciąż mi na szczęście daleko!), bo każda kategoria wiekowa zasługuje na książki o nich i okazję do utożsamiania się z bohaterami.

Podoba mi się, ile zmieniło się przez 2 lata, że wtedy pisałam o braku postaci aseksualnych, a dzisiaj sobie analizuje, z którym asem się bardziej utożsamiam. Mega mnie cieszy taki obrót sprawy i daje mi to nadzieję, że będę miała w przyszłości więcej materiału do wypowiadania się! Co prawda mamy dzisiaj przedostatni dzień Asexual Awarness Week, ale mam nadzieję, że przez ostatni tydzień wszystkie asy świetnie się bawiły!

Ciao! ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest... Deviltown Cavetown.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz