piątek, 11 czerwca 2021

Zakończenie "Bojacka Horsemana" jest idealne [SIS]

via

Hej, hej! Wiem, że premiera ostatniego sezonu miała miejsce ponad rok temu, jednak ten ostatni sezon wywarł na mnie takie wrażenie, że nie do końca wiedziałam jak się zabrać za napisanie wypowiedzi na jego temat i stwierdziłam, że wolę z tym zaczekać niż pisać coś na szybko. Nie wiedziałam też w jakim formacie się za to zabrać, jednak podjęłam decyzję, że omówię wątek każdego z najważniejszych bohaterów i co uważam o ich rozwoju w tym sezonie i oczywiście o tym, na czym się skończył ten serial. Nie chcę się zbytnio rozpisywać, ale tak czy siak ostrzegam przed spoilerami, bo na nich opiera się cały post.

Finał dla BoJacka

Przede wszystkim przedostatni odcinek mi tak trochę striggerował atak paniki, co dość mocno wpłynęło na moje odczucia, co do ostatniego sezonu, ale muszę przyznać, że był to genialny odcinek i na pewno jeden z najlepszych ze wszystkich sezonów i podczas oglądania byłam przekonana, że to ostatni odcinek, więc jak się zaczął prawdziwy ostatni odcinek, byłam dość zagubiona w sytuacji. Jeśli chodzi o sam wątek BoJacka to w tym odcinku został super pokazany jego upadek i to jak wreszcie ponosi konsekwencje swoich działań, bo w przeciągu każdego sezonu miał szanse na poprawę, ale i tak zawsze wybierał te niewłaściwą drogę, także bardzo dobrze, że dostał to, co mu się należało. Pójście BoJacka do więzienia było najlepszym z realistycznych finałów dla tej postaci, szczególnie, że widzimy, iż to ma na niego dobry wpływ. Osobiście uważam, że teoria jakoby miała to być jego wizja przed śmiercią jest bez sensu, skoro od początku twórcy otwarcie mówili o tym, że chcą by ten serial miał dość otwarte zakończenie i nie wiem, dlaczego część fanów liczyła na domknięcie wszystkich wątków, skoro było wielokrotnie mówione, iż ten serial ma odzwierciedlać życie, że rzeczy nie kończą się od tak, tylko zawsze jest jakiś ciąg dalszy i samobójstwo BoJacka byłoby zaprzeczeniem takiej wizji. Co nie zmienia faktu, że przedostatni odcinek był szalenie dobry i szalenie mocny.

via

Finał dla Diane

Uwielbiam wątek Diane w tym sezonie. Zawsze była jedną z moich ulubionych postaci i kibicowałam jej bardzo mocno, więc zobaczenie jak jej życie mimo trudności zmienia się na lepsze było mega satysfakcjonujące. Byłam bardzo dumna z Diane, że w końcu zdecydowała się na antydepresanty i jej nowy wygląd był uroczy w tym jak bardzo inspirowano się starym stylem Diane i super wyglądała w tej fryzurze. Jej relacja z Guy'em także była bardzo ciekawa, szczególnie ze względu na obecność jego syna, bo takiej sytuacji, żeby nowy partner już miał dziecko chyba nie było w tym serialu, więc to wprowadziło nową dynamikę. Wątek pisania książki przez Diane był dla mnie mega personalny i prawdę mówiąc nie wiem tak do końca, co o nim napisać, bo byłam jednocześnie zachwycona, zaatakowana i zazdrosna, ale byłam z niej mega dumna, że podjęła decyzję o tym by mimo wszystko pisać o Ivy nawet, jeśli nie była przekonana czy to do końca to, co chciałaby robić. Kto wie, może w przyszłości napisze coś bardzo ambitnego, jak już nabierze dystansu do pisania i swoich własnych doświadczeń życiowych.

via

Ostatnia scena

Po omówieniu zakończenia dla tych dwóch postaci oddzielnie chciałabym przyjrzeć się scenie na dachu i stwierdzenie, że byłam zachwycona tym, iż ich ostatnia rozmowa miała miejsce właśnie na dachu (co było inspirowane i pierwszą "rozmową od serca") to za mało, bo jak może wiecie mam obsesję na punkcie rozmów na dachu w nocy podczas imprez. Nie mam pojęcie, co jest w nich takiego, ale je uwielbiam. W każdym razie z jednej strony zaskoczyła mnie ta rozmowa, ale z drugiej to było bardzo logiczne zakończenie, po tym co BoJack odwalił w przedostatnim odcinku i w 100% popieram decyzję Diane i uważam, że ta scena była genialnym zagraniem ze strony twórców, bo relacja BoJacka i Diane od pierwsze odcinka stanowiła jeden z filarów tego serialu, bo od tego się wszystko zaczęło, że BoJack poznał Diane na imprezie, dlatego logicznym jest, że kończy się na tym, jak ich drogi rozchodzą się również na imprezie. Sama rozmowa między nimi była świetna i tak niezręczna cisza na samym końcu, w trakcie której widać dobrze jak myślą czy powinni jeszcze coś powiedzieć i pozerkują na siebie była mega ciekawym zakończeniem, bo sprawiła, że widz został pozostawiony z poczuciem, że brakuje definitywnego zakończenie i myślę, że dokładnie to chcieli osiągnąć twórcy podczas kreowania tej sceny. Motyw niebieskiego koloru jako metafory nie umknął mojej uwadze i Mr. Blue idealnie oddawało nastrój całej sytuacji. Wiem, że dużo osób postrzega to zakończenie jako mało satysfakcjonujące, ale osobiście uważam, iż lepszego, bardziej oddającego ideę tego serialu nie można było wymyślić, szczególnie w kontekście ostatniego sezonu.

via

Finał dla Princess Caroline

PC zasłużyła na szczęśliwe zakończenie, bo przez wszystkie sezonu ciężko pracowała by znaleźć równowagę między życiem prywatnym, a zawodowym i mega się ucieszyłam jak na końcu piątego wreszcie udało jej się zostać matką tak jak zawsze tego pragnęła. W ostatnim sezonie mamy ukazane jak radzi sobie w tej nowej roli i wątkiem, którego się kompletnie nie spodziewałam, jest miłość Judah do PC, co było urocze i pasowało mi do obydwóch postaci, bo tworzą duet, w którym obie osoby mają problem z rozdzieleniem pracy i życia poza nią i jest to też ironia, że koniec końców PC jest żoną mężczyzny, z którym pracuje, przez co jej życie prywatne i służbowe i tak będą bardzo związane ze sobą. Cieszy mnie, że jej wesele było tym, co stanowiło centrum wydarzeń ostatniego odcinka i to, że tak jak na początku pierwszego odcinka rzucała BoJacka, tak w ostatnim kończy z nim relację zawodową raz na zawsze. Cieszę się, że udało jej się odnaleźć szczęście i gdyby kiedykolwiek miał powstać spin-off o którejś z postaci, najbardziej bym chciała właśnie o niej, bo byłoby duże pole do popisu i po zakończeniu możnaby rozwinąć wiele wątków. 


Finał dla Todda

Todd miał jak zawsze zakręcony wątek i cieszy mnie, że wreszcie poznaliśmy jego rodziców i mogliśmy zobaczyć jak właściwie wygląda ich relacja, bo dotychczas wiedzieliśmy tylko, że uciekł z domu i zamieszkał z BoJackiem, a teraz mogliśmy przyjrzeć się jego interakcjom z rodzicami, ale szkoda, że tak mocno chaotycznie (co wiadomo jest charakterystyczne dla wątków Todda, ale po takim oczekiwaniu na wyjaśnienie sprawy z rodzicami nie oczekiwałam wątku porwania!). Oprócz tego wątek Maude i Todda był uroczy i mega mi się podobało, jak obie postacie zostały przedstawione, że obydwoje są aseksualni i tworzą razem bardzo zgrany duet i się rozumieją. Maude była przeuroczą postacią i fajnie było zobaczyć, jak zmotywowała Todda do zamieszkania z nią. Oprócz tego były powrzucane inne smaczki dla asów, co zawsze doceniam i ten serial poprowadził w cudowny sposób wątek aseksualizmu Todda. Rozmowa Todda z BoJackiem na plaży była tak bardzo w ich stylu, że nie czuć było, że to ostatni odcinek i to, że w ogóle to, że się znaleźli na plaży było inicjatywą Todda, który zauważył, że BoJack czuł się niekomfortowo też było miłe. Rozbawiło mnie to, że biorąc pod uwagę ślady na piasku, Todda siedział na barana przez dłuższy czas. Myślę, że rozmowa Todda z BoJackiem doskonale podsumowała ideę tego serialu.

via

Finał dla Mr. Peanutbuttera

Zawsze czułam jakby Mr. Peanutbutter był główną postacią tak tylko jedną nogą, bo jednak jego wątek zawsze gdzieś był, ale miałam wrażenie jakby był bardziej związany z Dianem niż z Peanutbutterem, ale w tym ostatnim sezonie mamy dużo więcej jego relacji z Pickles i takich bardziej osobistych scen niekoniecznie skupionych na Diane. Cały wątek zaręczyn i dalszej relacji był nieco dziwny, ale dokładnie tego można było się spodziewać, biorąc pod uwagę, że Pickles to jednak Pickles. Ich rozstanie było moim zdaniem zbyt mało konkretne, ale doceniam, że na końcu serialu został singlem, ponieważ od początku było widać, iż nie do końca rozumie potrzeby swoich partnerek i rzeczywiście poniekąd stoi w miejscu, w czasie gdy one dojrzewają. W ostatnim sezonie wreszcie został sam, ale wątpię czy czegokolwiek się nauczy, bo co tu dużo mówić, ciężko starego psa nauczyć nowych sztuczek. Tak jeszcze przy okazji jego wątku mega się cieszę, że porzucił w trakcie imprezy BoJacka dla Erici, która do końca pozostała tajemnicą, bo to było bardzo w jego stylu i mega się ucieszyłam, że ten "motyw" miał swoje cameo.

via

Jestem bardzo zadowolona z tego jak skończył się ten serial i myślę, że nie będę już pisać recenzji ostatniego sezonu, bo ten post podsumowuje doskonale moje odczucia. Jak tak teraz myślę, był to pierwszy serial, który obejrzałam w całości i śledziłam na bieżąco (od 5. sezonu, ale zawsze!), co było ciekawym doświadczeniem i fajnie się złożyło, że padło akurat na BoJacka, który podniósł bardzo wysoko poprzeczkę i może być wzorem dla innych produkcji, jak w doskonały sposób prowadzić narrację i dać postaciom satysfakcjonujące zakończenia ^^

Ciao! ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest... Thank U Soooo Much Yubin.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz