piątek, 16 kwietnia 2021

Shinee "Atlantis" - My love (do tego albumu) goes deep deep deep [MUZYKA]

Hej, hej! Pamiętacie, jak dawno temu napisałam, że chcę zrecenzować wszystkie albumy Shinee do czasu ich powrotu? Ach, ta naiwność. Dzisiaj wracam do recenzowania Shinee, bo wreszcie doczekaliśmy się comebacku, który był świetny i od razu mówię, że jak tylko wydali EP wpadłam w obsesję na jego punkcie, ale z recenzją specjalnie zaczekałam na ten repackage, żeby się podzielić moją opinią o całości, co było doskonałym posunięciem z mojej strony i cieszę się, że ciepliwie zaczekałam na jego wydanie.

Shinee to zespół, który swój debiut miał w 2008 i od 2019 do lutego mieli przerwę w działalności ze względu na to, że Onew, Key i Minho byli w wojsku. Na blogu pojawiał się już nie raz, bo nie ukrywam są to jedni z moich ulubieńców, ponieważ nie boją się eksperymentować z brzmieniem i różnym kilmatem na poszczególnych płytach. Jest to też (prawdopodobnie) ostatni album Shinee przed pójściem Taemina do wojska, więc znowu będzie przerwa na 1,5 roku, ale takie życie.

Atlantis

Atlantis to tak przyjemna piosenka do słuchania, że aż sama byłam zdzwiona jak od pierwszego słuchania spodobał mi się jej klimat. Motyw Atlantydy i znajdowania się pod wodą przewija się przez całą piosenkę i uważam, że został tutaj wykorzystany perfekcyjnie i oczywiście mówiąc o tekście nie mogę wspomnieć o rapie Minho, który był świetny i być może nawet będzie jednym z moich ulubionych rapów Minho. Oprócz tego refren bardzo mi się podoba. Może powiedzieć, że my love do tej piosenki goes deep deep deep. CØDE było początkowo moją ulubioną piosenką z EP, bo jest niesamowicie klimatyczna i odnoszę wrażenie, że SM chciała w niej pokazać trochę bardziej mroczne oblicze w porównaniu z innymi piosenkami z tego albumy i to była świetna decyzja, ponieważ CØDE rzeczywiście wyróżnia się atmosferą z pozostałych. Uważam też, że zmienienie jej pozycji w trackliście wyszło jej na dobre. Don't Call Me początkowo wywołało u mnie mieszane odczucia, bo czułam się trochę tak, jakby SM próbowało zrobić z Shinee NCT Shine, ale po kilku przesłuchaniach mega mi się spodobała ta piosenka i właściwie nie widzę tego porównania co wcześniej, bo przecież Shinee już wcześniej eksperymentowało muzycznie i odnosiło sukcesy. Podoba mi się ten mroczny vibe i atak na saesengs no i oczywiście rapsy, bo tutaj sprawdziły się doskonale. Po czasie zauważyłam też jak fajną produkcję ma ten kawałek i jak bogaty jest refren w różne dźwięki w tle i ad lips. A Taemin na pianinie? Pozamiatał i teraz chcę całe EP Taemina na pianinku. Area to strasznie smutna, ale jednocześnie piękna piosenka zarówno ze względu na tekst mówiący o odejściu Jonghyuna i emocjonalnym pokłosiu jakie odczuli członkowie zespołu, jak i (ironicznie wesoło brzmiące) brzmienie, które jest dość minimalistyczne, przez co pozwala na skupienie się na wokalach. Jest to też piosenka napisana przez Minho, więc należą mu się gratulacje za ten utwór. Heart Attack to dokładnie taka piosenka, na jaką czekali fani, czyli Shinee w swoim doskonałym stylu charakterystycznym dla ich twórczości. Jest to przykład kawałka, przy którego słuchaniu można bawić się doskonale i fajnie, że po poprzednich 3 piosenkach mamy powrót do stricte wesołej, tanecznej atmosfery.

CØDE

Marry You nazwałabym dojrzałą piosenką, bo w kpopie raczej śpiewa się o byciu czyimś chłopakiem/czyjąś dziewczyną, a jako, że członkowie Shinee mają już ok. 30, śpiewanie o ślubie bardzo pasuje. Istnienie tego utworu sugeruje, iż Shinee rozwiodą się z muzyką dla tej dziewczyny i czy może być coś bardziej romantycznego? (dla kontekstu: mają piosenkę Married to the Music). Days and Years to kawałek, którego można łatwo nie zauważyć przez to jaki jest spokojny, ale właśnie z tego powodu od razu rzucił mi się w oczy (uszy?) i to nagłe ożywanie się w refrenie bardzo mi się podoba i zawsze czekam na ten moment eksplozji instrumentów i wokali. I Really Want You było kolejną piosenką, która od razu przypadła mi do gustu i odnoszę wrażenie, iż jest to kontynuacja I Want You, które również od razu mi się spodobało. Podoba mi się ta wesoła, żywiołowa atmosfera, która zdecydowanie była potrzebna po poprzednich dwóch spokojniejszych piosenkach i już od pierwszej nuty, wiadome jest, że to kawałek do tańca. Kiss Kiss to piosenka, na którą przy pierwszym słuchaniu nie zwróciłam uwagi, jednak wkrótce stała się jedną z moich ulubionych z tego albumu. Nawet nie jestem w stanie wytłumaczyć dlaczego, bo budowę ma dosyć prostą, jednak jest coś w refrenie, co przyciągnęło moją uwagę przy kolejnych przesłuchaniach. Attention ma bardzo fajne gwizdanie, a ja lubię jak jest fajnie gwizdanie. Myślę też, że przed-refren, jaki jest w tej piosence to jeden z najlepszych z tego albumu i ogólnie przejścia pomiędzy kolejnymi elementami Shinee ma opanowane do perfekcji, więc nie wiem czego się spodziewałam. Body Rhythm to utwór, do którego nie byłam do końca przekonana i jak do tego doszło nie wiem, bo teraz jest jednym z moich ulubionych z tego albumu. Podoba mi się w nim wszystko, ciekawy instrumental, wokale, dźwięki w tle, ogólnie mówiąc super b-side i nie dziwię się, że zostało tak ciepło przyjęte wśród fanów. Kind jest ostatnim utworem z tego albumu i chociaż został tutaj wykorzystany autotune, który nie każdemu się podoba, według mnie jest to urocze zakończenie i stanowi idealne domknięcie, jeśli chodzi o motyw przewodni tego albumu. 

Kiss Kiss

Atlantis to zdecydowanie album wart czekania. Od pierwszej piosenki aż do ostatniej aż chce się śpiewać i dobrze bawić, co jest domeną w dyskografii Shinee i to super sprawa, że pomimo eksperymentowania z różnymi gatunkami, Shinee wciąż jest w gruncie rzeczy tym samym albumem, który dostarcza starym fanom mnóstwo rozrywki i doskonałych kawałków do tańca i zabawy, a jednocześnie przyciąga nowych słuchaczy bardziej eksperymentalnym brzmieniem. Sama nie potrafię powstrzymać się od śpiewania angielskich wersów, gdyż są tak chwytliwe. Nie byłabym w stanie wybrać mojego ulubionego albumu Shinee jeśli chodzi o brzmienie, aczkolwiek Atlantis jest na pewno na równie niesamowitym poziomie co inne. Nie ma tutaj ani jednej piosenki do pominięcia, ponieważ każdy z utworów dodaje mu uroku i pełni jakąś funkcję. Wszystkie brzmią za dobrze, żeby je pomijać. Sam koncept tego albumu uważam za genialny i choć początkowo nie byłam przekonana czy aby na pewno koncept Atlantydy mi się podoba, gdy przyszło co do czego, jestem nim zachwycona. SM pokazało, że jak chce potrafi przygotować genialny album i że mimo wszystko zna się na robocie, a Shinee ze spokojem mogą zrobić sobie kolejną przerwę, bo taki album bez problemu nam wystarczy na dwa lata bez grupowego promowania i będziemy cierpliwie czekać na kolejny.

I na dzisiaj to tyle! Chciałam podzielić się z Wami moimi odczuciami, co do tego albumu, bo powiedzenie, iż byłam nim zachwycona to za mało. Don't Call Me było też moim pierwszym "pełnoprawnym" comebackiem Shinee, więc tym bardziej cieszę się, że moja ekscytacja była uzasadniona i Shinee po raz kolejny pokazali swoją klasę i ogromny talent.

Ciao ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest.... Body Rhythm Shinee.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz