piątek, 23 października 2020

Magia przygody na podstawie "Kipo i Dziwozwierzy" [PSYCHO KĄCIK]


Hej, hej! Myśleliście, że jeden post o Kipo i Dziwozwierzach mi wystarczy? Nie ma tak prosto! Dlatego dzisiaj chciałabym jeszcze przez chwilę poświęcić uwagę temu serialowi i szczegółowo przyjrzeć się, dlatego tak właściwie wywołał na mnie tak ogromne wrażenie. Oznacza to, że w dalszej części tego posta nie zabraknie spoilerów z całości serialu. Wybrałam ten piątek, ponieważ podobno to właśnie 23 października 2020 miały miejsce wydarzenia związane z katastrofą w tym serialu, ale nie wiem na ile jest to prawdziwa informacja...

Największym minusem obowiązków związanych z nauką jest to, iż czasami trzeba wybrać naukę zamiast przyjemności, szczególnie gdy jest się w klasie maturalnej, a już na pewno nie można się tak dobrze skoncentrować na serialu, gdy się wciąż myśli o czekających zadaniach domowych. Pewnie się zastanawiacie co to ma do rzeczy i już spieszę z wyjaśnieniami. Otóż przez maturę straciłam nieco zapał do seriali. Co prawda wróciłam do potajemnego czytania na luźniejszych lekcjach, ale tak jak mogłam na luzie czytać opowiadania Kafki, nie potrafiłam usiąść i naprawdę cieszyć się serialem (z wyjątkiem BoJacka Horsemana, ale ten serial był dla mnie życiowym priorytetem) i przez chwilę zaczęłam się nawet zastanawiać, że być może zrobiłam się za stara na przygody i dlatego nie dawały mi tyle radości, co kiedyś i wcale nie chodziło tu o bycie zajętą nauką.


Ale Kipo udowodniła mi, że wciąż mogę być absolutnie zachwycona serialami i nadal czuję ekscytację perspektywą przygody. Po raz pierwszy od dłuższego czasu dałam się całkowicie porwać fikcyjnemu światowi i to uświadomiło mi jak ważną rolę pełnią historie pełne pasji, akcji i autentycznie przyjemnej atmosfery, szczególnie dla osób steranych codziennością i obowiązkami z nimi związanymi. Śledząc losy Kipo próbującej odkryć informacje o sobie i coś, co będzie przypominać jej kim jest, uświadomiłam sobie jak bardzo sama potrzebowałam przygody i wyrwania się do jakiegoś fantastycznego świata i przypomnienia sobie, co jest moją własną "kotwicą". Jest to iście magiczne, że przygody grupy fantastycznych postaci może wnieść tyle magii do życia widza, iż można zapomnieć o codzienności i dać się zagłębić w postapokaliptyczny świat pełen mutantów i niebezpieczeństw.

Po raz pierwszy od dłuższego spotkałam się z fabułą odgrywającą się w postapokaliptycznym świecie, która nie próbuje na siłę być dramatyczna i nie boi się być na luzie. Nie zrozumcie mnie źle, nie ma nic złego w dramatycznej historii, ale od czasu do czasu miło obejrzeć coś, co nie kręci się wokół zbliżającej się wojny, zniszczenia i śmierci. Jasne mamy tutaj wątki eksperymentów na ludziach i zwierzętach, co jest poważnym tematem, ale sama Kipo będąca eksperymentem postrzega ten fakt jako coś intrygującego a nie personalną tragedię, co było dla mnie sporym zaskoczeniem, bo większość postaci miałaby kryzys egzystencjalny na co najmniej kilka odcinków, ale Kipo od razu próbuje ogarnąć sytuację i nie skupiać się na negatywnych aspektach, tylko wierzyć w przyjaźń i możliwości swoje i swoich przyjaciół.


Don't Stop Now Daniel Rojas ft. Michelle Gonzalez

Innym elementem mającym ogromny wpływ na klimat serialu jest muzyka, która stanowi istną mieszankę gatunkową, ponieważ mamy tu wszystko do rapsów po muzykę klasyczną, od elektropopu po punk. Twórcy zdecydowanie nie boją się eksperymentować z różnorodnymi piosenkami w niespodziewanych momentach. Szczególnie w pamięć zapadła mi scena pościgu, w trakcie którego Kipo oraz Wolf porzucają Bensona i Dave'a nie tylko ze względu na wyjątkowo wesołą melodię towarzyszącą tej scenie, ale też samemu wyglądowi pościgu, ale do tego jeszcze wrócę oraz moment, w którym bohaterowie tańczą, a w tle leci Purple Jaguar Eye, bo atmosfera była wręcz magnetyczna i aż chciało mi się samej tańczyć. Fajnie też, że piosenki nie są zawsze randomowe tylko serial ten ma soundtrack stworzony specjalnie na swoje potrzeby, bo zawsze mnie cieszy, jak jest oryginalny soundtrack a nie wyłącznie wybrane przypadkowe piosenki, które brzmią dobrze albo tekst pasuje. Wybrane utwory także w większości charakteryzuje skoczna melodia, co wprowadza jeszcze więcej życia do wydarzeń mających miejsce na ekranie. Są nawet nawiązania do kpopu, czego nie mogłam pominąć, ponieważ dało mi wiele radości podczas oglądania i te piosenki są tak dobrej jakości, że nie pomyślałabym, że powstały na potrzeby serialu animowanego, żeby pojawić się raptem w 2 odcinkach.

I jak już zaczęłam mówić o pościgu to od razu przejdę do wątku, jakim jest akcja w serialu. Dzieje się ona szybko, ponieważ mamy tylko po 10 24-minutowych odcinków w sezonie, a pewne wydarzenia muszą mieć miejsce. Przez to, że z góry mamy narzucone dość szybkie tempo rozwoju fabuły, sceny są energiczne i nie ma czasu na zapchajdziury charakterystyczne dla seriali, w których długość odcinka wynosi ok. 45 minut, jak nie więcej. Nie licząc tego, że akcja pościgów pędzi i można się wczuć w klimat zauważyłam, że bohaterowie świetnie wykorzystują elementy otoczenia, jak w scenie, gdy Wolf zabiera Kipo do swojego dawnego domu i gdy są zaatakowane przez skorpiona udają się do środka i tam Kipo poznaje zastosowania w walce przedmiotów codziennego żytku, co później wykorzystuje do walki. Miło, że nie mamy tutaj walk na miecze, strzelania z broni palnej czy stosowania magii, tylko skorpion zostaje załatwiony skakanką, a węże wykorzystują gitary elektryczne do walki. Jak już wspomniałam o magii, ciekawym jest, iż choć ten świat na pierwszy rzut oka wydaje się być wręcz przesiąknięty magią, tak naprawdę nie występuje tam ona i wszystkie mutacje są skutkiem czegoś związanego z nauką.



Mówiąc o tym serialu nie sposób nie zwrócić uwagi na wygląd miejscówek, do których trafiają bohaterowie i tragicznie piękny wygląd tego świata. Choć budynki są pozawalane wyrosły na nich rośliny i są pokryte czy to jakimś bluszczem, czy istotami takimi jak Fun Gus, co sprawia, iż są wciąż pełne życia i mają nowe, ciekawe zastosowania. Jak już wspomniałam wcześniej na pozór zwyczajne przedmioty mają tutaj nową rolę a jeszcze ciekawsze jest, gdy są wykorzystane w zwyczajny sposób, jak na przykład rowery w scenie pościgu. Szczególnie fajnie prezentuje się wesołe miasteczko stworzone przez szczury, które wykorzystało konstrukcje do stworzenia paru rozrywki będącego ostoją dla ludzi i mutantów, co odegrało bardzo ważną rolę w fabule i dało nam scenę coming outu Bensona, która osobiście bardzo mnie zaskoczyła, bo nie spodziewałam się, że powie wprost, że jest gejem, ale prawda jest taka, że w kontekście historii ma to jak najbardziej sens i skoro akcja dzieje się w bliżej nieokreślonej przyszłości logicznym jest, że bohaterowie znają słowa dla nas współczesne. To, jak wątek jego relacji z Troy'em się rozwijał na przestrzeni sezonów bardzo mi się podobało i cieszę się, iż było to tak bardzo zwyczajne, pozbawione dramaturgii, szczególnie w tak szalonym świecie pełnym zarówno przyjemnego chaosu, jaki i swoich własnych zasad i w 3. sezonie ich sceny zawsze były mega urocze i czekam na więcej takich przedstawień osób LGBT+.

Skoro już i tak zmieniłam temat, chciałabym przejść do zagadnienia jakie stanowi rola stworzeń, bo tutaj twórcy bardzo się popisali z wykreowaniem oryginalnych postaci inspirowanych zwierzętami. Fajnie, że tworzą własne społeczności i nie są tylko losowo porozrzucanymi postaciami w tle i że wszyscy mają jakiś swój motyw przewodni tak jak na przykład wilki Newtona, które interesują się kosmosem i ogólnie wiedzą czy koty noszące flanelowe koszule mające zawsze przy sobie topór. Same nazwy grup również potrafią być przezabawne i design każdej grupy jest cudowny. Do moich ulubionych należą żaby w garniturach, te pszczoły słuchające muzyki EDM i małpy goci (co mam wrażenie, iż imię Gerarda było inspirowane Gerardem Way'em, ale kto wie), ale każdy gatunek wyróżnia się czymś z tłumu. Wśród głównych bohaterów mamy oczywiście Mandu, która ma dwie pary oczu i trzy pary raciczek i bardzo mi się podoba, gdy widzimy jak Mandu musi synchronizować widok oraz Dave'a, który się wciąż przeobraża i podoba mi się takie nawiązanie do cyklu życia owadów, bo ten serial bardzo inspiruje się nauką i mamy tutaj mnóstwo nawiązań do terminów naukowych.


Kipo stanowi łącznik dwóch światów będąc w połowie mutantem a w połowie człowiekiem i tak jak już wspominałam cieszę się, że jest ona szczęśliwa z takiego zwrotu akcji, że nie stanowi to dla niej problemu i nie jest zła na rodziców za eksperymentowanie na niej, bo jest to coś świeżego w tego typu historiach i fakt, że Kipo nie boi się przygody i jest gotowa nie tylko do zaakceptowania swojego położenia, ale też bycia nim podekscytowana i odkrywania swoich możliwości. Jasne są momenty, w których się boi i nie jest pewna czy jest w stanie podołać wyzwaniu, jednak zawsze jest w stanie się ogarnąć i dobrze jest widzieć główną bohaterkę, która jest pełna optymizmu i nie rozczula się zbyt długo nad swoim losem, tylko stara się robić co może by poprawić sytuację i podążą za głosem serca, nawet jeśli niesie to za sobą ryzyko, bo widząc że bohaterka jest gotowa jeśli będzie trzeba zrobić to, co będzie trzeba (nawet sprzedać delfinowi wodę jeśli będzie trzeba - rany czemu teraz mi się przypomniał ten kawałek? Nawet nie było w tym serialu delfinów) i stać się mega jaguarem.

Mamy tutaj również ważne zagadnienia dotyczące konsekwencji czynów, co reprezentuje zmutowana małpa, którą tak naprawdę jest mama Kipo - Song, która przemieniła się bez wcześniejszego przygotowania. Jej postać stanowi przypomnienie, że chociaż świat Kipo jest wesoły i szalony są w nim także zagrożenia i czyny dokonane przez bohaterów mają swoje konsekwencje. Innym przykładem może być postać Scarlemagne'a znanego kiedyś jako Hugo i bardzo podobał mi się kierunek jego historii (chociaż nie jestem pewna czy powinien był zginąć w finale), ponieważ mimo, iż jest on antagonistą i robi złe rzeczy, za które później musi odpowiedzić, jego historia pokazuje ile przeszedł i że nie każdy ma tyle szczęścia by trafić na odpowiednie osoby w swoim życiu i tam, gdzie na powierzchni dla jednych zaczyna się przygoda, dla innych rozpoczyna się walka o przetrwanie. Cieszę się, że chociaż na chwilę Kipo, Lio, Song i Hugo stanowili rodzinę. Również bardzo przypadło mi do gustu jak z czasem stał się bardziej pozytywnym bohaterem i na jaw wyszło, że tak naprawdę to Emilia była czarnym charakterem i katalizatorem wszystkich wydarzeń. Plus jej finał był bardzo sprytny i satysfakcjonujący.


Myślę, że zbliżając się ku końcowi tego posta, warto również poświęcić przez chwilę uwagę ważnym postaciom drugoplanowym, które zdecydowanie ubarwiają otoczenie Kipo, a w szczególności dwóm, czyli Jamackowi i Mulhollandowi. Ten pierwszy jest żabą w garniturze, która z wroga Kipo powoli przemieniła się w jej sojusznika i ta przemiana była jednym z bardzo ciekawych wątków i cieszę się, że do końca serialu odgrywał ważną rolę i pomagał ekipie Kipo (co szło mu zdecydowanie lepiej niż bycie czarnym charakterem), chociaż z jednej strony ubolewam, że nie pozbył się tego uciętego krawatu na znak wewnętrznej przemiany, ale z drugiej to też spoko, że nosił go i mu to nie przeszkadzało. Jeśli zaś chodzi o Mulhollanda w pierwszym sezonie był on mega creepy postacią i mnie mega zafascynował, ponieważ skojarzył mi się z Koh z Avatara: Legendy Aanga (jest bardzo dużo analogii między tymi dwoma serialami, ale nie będę się zagłębiać w temat, bo od razu je widać, jeśli ktoś zna te seriale) i byłam szczerze niezwykle zaskoczona, gdy z negatywnej postaci zamienił się w pozytywną i to jak ogromną rolę odegrał w finale drugiego sezonu było super sprytne ze strony twórców oraz w 3. sezonie, ale ubolewam, że nie miał cameo w finale. No chyba że go nie zauważyłam.

Podsumowując Kipo i Dziwozwierze są nie tylko wspaniałą opowieścią o tym jak ważną rolę pełnią rodzina i przyjaciele, ale także jak potrzebny jest optymizm by osiągnąć swoje cele. Kipo udowadnia, iż można znaleźć piękno we wszystkim co nasz otacza czy to w skórzanej kurtce, czy też stworzeniach i naturze i że życie stanowi niesamowitą przygodę. Stawiając czoło wyzwaniom należy wierzyć w swoje umiejętności i nie poddawać się, gdy natrafi się na przeszkodę, bo z pomocą najbliższych można poradzić sobie nawet na świecie pełnym mutantów i innych niebezpieczeństw. Oprócz tego pokazuje też magię przyjaźni oraz to, że można być sprawiedliwym i dążyć do sprawiedliwości na świecie nawet, jeśli wydaje się to niemożliwe do osiągnięcia.

Zabawne, że serial o naukowo zmutowanych stworzeniach uświadomił mi jak bardzo brakowało mi tego poczucia przygody związanego z serialem i jak ważne są lekkie seriale pełne radości i ekscytacji, niekoniecznie dramatu, tragedii i walki. Plus jeszcze utwierdził mnie w przekonaniu, że zindywidualizowane czołówki do odcinka to genialny pomysł, bo chociaż teoretycznie imię Kipo schowane w tle na początku odcinków nie należy do czołówki, poszukiwanie go sprawiało mi mega dużo radości :D

Ciao! ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest... Heroes On Fire Karen Fukahara & Sydney Mikayla.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz