piątek, 4 grudnia 2020

Ratatuj - OFPL #4 [FILMY]

 
via 

Hej, hej! Myśleliście, że porzuciłam tę serię? Nie tak prędko! Chociaż to prawda, że nawet nie zauważyłam jak szybko leci czas i ostatnie OFPL (Oceniam Filmy Po Latach) zrobiłam jakieś 1,5 roku temu, ale tak długo odstęp czasowy między kolejnymi częściami nie był przeze mnie planowany, tylko jakoś nie złożyło się, żebym obejrzała jakikolwiek stary film od tamtego czasu. Dzisiaj jak widzicie po tytule, zajmę się po raz kolejny animacją, co wiąże się z tym, że trochę się boję wracać do filmów aktorskich, bo coś czuje, że może być dużo gorzej niż pamiętam, a jednak chciałam, żeby ta seria było bardziej pozytywna... 

Jeśli chodzi o tę produkcję, jak przez mgłę pamiętam oglądanie tego filmu jak miałam może z 9 lat i jakoś nie wywarł na mnie większego wrażenia i byłam wręcz nieco nim znudzona. Do powrotu zachęciło mnie po pierwsze to, iż chciałam się przekonać czy rzeczywiście jest nudny czy może jednak byłam zbyt malutka, żeby go tak do końca ogarnąć, a po drugie jego pojawianie się wszędzie ostatnimi czasy. Nie wiem czy to dotyczy tylko mnie, ale mam wrażenie, jakby Ratatuj przechodził jakiś renesans, który może jest związany z pandemią, a może po prostu nagle ludzie zaczęli doceniać ten film? W każdym razie postanowiłam przekonać się na własnej skórze, z czym mamy tutaj do czynienia. I w tym miejscu ostrzegam przed spoilerami, ponieważ pojawi się ich sporo!

via 

Fabuła
Ratatuj opowiada o marzeniu głównego bohatera Remy'ego, by zostać kucharzem. Jednak jest mały problem, a mianowicie Remy jest szczurem i jego dar do gotowania nie jest czymś potrzebnym stadu, co najwyżej jego zmysł do wyczuwania, co jest trucizną, ale oprócz tego Remy nie czuję się spełniony i zaczyna wymykać się, by oglądać w telewizji szefa kuchnii - Gusteau i czytać jego książkę. Pewnego dnia podczas eskapady z bratem zostaje przyłapany przez właścicielkę domu, które chce ich zastrzelić i w związku z dziką ucieczką Remy odłącza się od grupy, by uratować książkę Gusteau, który jak się okazało zmarł i jest rozdzielony ze stadem, co mu w sumie wychodzi na dobre, bo trafia do kanału pod Paryżem blisko restauracji Gusteau i rany, Paryż wygląda absolutnie przepięknie w tym filmie i za każdym razem, jak były pokazywane widoczki, mega się nimi jarałam. Jednak czas widoczków kończy się, gdy Remy trafia do restauracji Gusteau i widzi, jak nowy spec od mopa - Linguini próbuje naprawić zupę, którą wylał i Remy zamiast spadać stamtąd czym prędzej, postanawia sam udoskonalić tę potrawę i wiem, że gotowanie na co dzień też jest emocjonalne, chaotyczne itd. (a przynajmniej dla mnie), ale ten film sprawił, że czułam się, jakby ważyły się losy świata, a chodziło tylko o jedną zupę! Także brawa dla twórców. Na szczęście zupa została uratowana i przy okazji tyłek Linguiniego, który został uznany za osobę odpowiedzialną za tę zupę, bo oczywiście, że nikt nie podejrzewał szczura i szaf kuchni Szpander zapowiada mu, że będzie musiał jeszcze raz ugotować to danie i ma się pozbyć szczura. Mamy w tym miejscu piękny kryzys egzystencjalny, do którego jeszcze wrócę i początek przyjaźni Remy'ego oraz Linguiniego, którym razem udaje się wykombinować sposób jak gotować w duecie.

via 

Przy okazji mamy też wątek, że Linguini tak naprawdę jest synem Gusteau i prawowitym właścicielem restauracji, co Szponder chce zachować w tajemnicy i oczywiście, że później go to ugryzie w tyłek, ale podobało mi się, jak bardzo w pewnym momencie zaczęła się komplikować fabuła. Nie dziwię się młodszej mnie, jeśli nie ogarniała co się dzieje, bo rzeczywiście jak na animację było tutaj sporo wątków, bo i relacji Remy'ego z bratem i ojcem, i duetu Remy-Linguini, i ta sprawa z ojcem i potem jeszcze obecność Antona Ego i tak jak teraz byłam zachwycona takim pokomplikowaniem fabuły, jako dziecko mogłam się trochę pogubić. Nawet jak oglądałam tę animację teraz zdarzyło mi się zapomnieć, że Remy jest narratorem, ponieważ przez dobre dwadzieścia minut porozumiewał się z Linguinim tylko za pomocą mimiki i działań i chyba bardziej podobały mi się właśnie te interakcje, w których Remy nie mógł używać słów, bo przypominało widzowi, że jest szczurem.

Zakończenie było niesamowicie satysfakcjonujące ze względu na to, iż sanepid zamknął restaurację Gusteau, co było bardzo realistyczne, bo wiadomo, że trzymanie żywych zwierząt w kuchni stanowi złamanie zasad, ale jednocześnie mamy ten element fantastyczny, że Remy pracuje w nowej restauracji powstałej na jego część, gdzie może się spełniać i pracować na własną sławę bez potrzeby ukrywania się za Linguinim.

via 

Bohaterowie
Remy jako narrator nieco mnie wytrącił z rytmu na początku, bo jestem przyzwyczajona do tego, iż Pixar stosuje raczej zasadę show don't tell i preferuję gdy przedstawia sytuację bez używania zbyt wielu słów, ale rozumiem ten zabieg. Od początku Remy'emu towarzyszy poniekąd motto, żeby nie kraść tylko tworzyć i na początku trochę mnie irytowało, jak często się pojawiało, ale gdy rodzinka zaczęła się schodzić na jedzonko, podobał mi się ten pay-off. Jako bohater Remy jest bardzo sympatyczny i od początku kibicowałam mu, bo miał rację. Dopiero teraz zauważyłam, że oryginalna nazwa Ratatouille ma na początku Rat co oznacza szczur i tak jak kiedyś uważałam, że to jest dziwna nazwa dla filmu, teraz po latach mogę powiedzieć, że to było genialne zagranie. I jeszcze doceniam postać Gusteau jako jego wizji Remy'ego, że nie jest prawdziwym Gusteau i nie może powiedzieć Linguiniemu prawdy. A skoro już o nim mowa...

Spośród wszystkich postaci najbardziej relatable był dla mnie Linguini, ponieważ wpuszczenie mnie do kuchni już 2 razy skończyło się palącym się ręcznikiem, więc aż za dobrze rozumiałam jego nieogarnięcie, desperację i początkowe zagubienie w sytuacji z Remym (w końcu nie na co dzień spotyka się gotujące szczury). Biorąc pod uwagę jak dobrze radził sobie na wrotkach, jego powołaniem ewidentnie było zostanie kelnerem na wrotkach. Co prawda nie podoba mi się scena pocałunku z Colette, bo ewidentnie było to naruszenie jej przestrzeni osobistej (szczególnie, że jako widzowie zdajemy sobie sprawę, że chciała go spryskać gazem pieprzowym, czy cokolwiek było w tym sprayu), ale mieli tak przeciwne osobowości, że podczas wspólnego gotowania byli fajnym duetem. A Colette i jest super postacią i nawet szkoda, że nie było jej trochę więcej w filmie, ale wiadomo trzeba było poświęcić jeden wątek dla innego.



Szczególną przyjemność sprawiło mi obserwowanie przemiany Ego, ponieważ jako blogerka czasami muszę coś skrytykować i chociaż nie zajmuję się przemysłem kuchennym, tylko popkulturą poniekąd rozumiałam pozycję Ego i jego motywacje i tym milej było zobaczyć jak staje się szczęśliwy i spełniony w nowym zawodzie. Ciekawi mnie tylko dlaczego stracił pozycję jako krytyk kulinarny, jeśli restauracja La Ratatouille była równie popularna, co Gusteau, które przecież w chwili szczytu było najlepszą restauracją. Jasne na pewno popieranie szczura jako kucharza spotkało się z gigantyczną kontrowersją, jednak koniec końców ludziom to nie przeszkadza, ale może to sam Ego postanowił porzucić krytykę i przerzucić się na bardziej pozytywne zajęcie?

Najlepsze momenty
Jednym z momentów, które można było łatwo przegapić, a który mnie rozbawił była scena, w której Remy biegł nad pomieszczeniami i w jednym mężczyzna najpierw groził kobiecie bronią, a w następnym ujęciu się całowali, a Remy przewrócił oczami, co wyrażało więcej niż tysiąc słów. Kolejną sytuacją, która przykuła moją uwagę był kryzys egzystencjalny Linguiniego z Remy'm słoiku, gdy Linguini prawie utopił Remy'ego i skoczył po niego do wody, bo to bardzo dobrze pokazywało tragizm tej postaci. W ramach kontrastu montaż jak uczą się wspólnego gotowania pokazał jakim są dobrym duetem. Cały wątek Szpondera próbującego przechytrzyć Linguiniego był świetny sam w sobie, ale moimi ulubionymi scenami było upijanie Linguiniego zakończone porażką oraz pościg za Remy'm z papierami. Doceniam także tę animację pojawiającą się przy próbowaniu nowych smaków, bo było śliczna i oczywiście animacja podczas napisów końcowych też zasługuje na wspomnienie.

Także jak widzicie moja opinia co do tego filmu zmieniła się diametralnie i mówiąc szczerze zupełnie go nie doceniłam w dzieciństwie i ma w sobie dużo więcej uroku niż zapamiętałam. Cieszę się, że dużo się teraz mówi o tym filmie i jak zaczynałam pisać tego posta, narzekałam, że nie ma zbyt wielu video essays na jego temat a potem Schaffrillas Productions wrzucił (wrzucili? nie mam pojęcie ile osób zajmuje się tym kanałem) ponad godzinny film na jego temat i teraz jestem zadowolona.

Ciao! ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest... La Festin Camile.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz