Hej, hej! Dzisiaj jak mogliście zauważyć w tytule, postanowiłam powrócić do Wesela Stanisława Wyspiańskiego i odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak właściwie uwielbiam tę lekturę do takiego stopnia, że piszę o niej już po raz 4 (jak nie dalej XD)? Nie od dziś wiadomo, iż mam fascynację Chochołem i Weselem i chociaż pisałam już nie raz na ten temat, dzisiaj chciałabym zrobić to w sposób bardziej szczegółowy. Wybrałam właśnie ten piątek, ponieważ mamy dzisiaj 120 rocznicę wesela Rydla z Mikołajczykówną i gdy Wy to czytacie, ja już pewnie świętuję tę jakże okrągłą różnicę XD
Zacznijmy może od całej otoczki tego dramatu, ponieważ jest to coś, na co przypadkowy czytelnik nie zwróci uwagi, ponieważ nie będzie wiedzieć, że nie tylko przedstawione wydarzenia są w pewnym aspekcie oparte na faktach, ale to wesele naprawdę miało miejsce i Wyspiański w nim uczestniczył. Dla mnie jest to fascynujące, że poszedł z żoną na wesele kolegi, powiedział jej żeby obserwowała ludzi i następnie wykorzystał wiedzę na temat rozmów, by je przedstawić w dramacie. Nie wiem niestety na ile dialogi z dramatu autentycznie miały miejsce, ale nie zdziwiłabym się, gdyby cały pierwszy akt składał się z prawdziwych rozmów, bo jest on bardzo realistyczny do takiego stopnia, że widzowie od razu wiedzieli kto ma być którą postacią i przykładowo Anna Tetmajerowa (przedstawiona jako Gospodyni) była niezadowolona z negatywnego sposobu jej ukazania, a Pepa Singer zainspirowana postacią Racheli zaczęła się na nią wzorować w prawdziwym życiu. Wiadomo, w innych lekturach również pojawiały się postacie mające przedstawiać prawdziwe osoby, jednak nie do takiego stopnia jak to ma miejsce w Weselu, gdzie każdy miał swój prawdziwy pierwowzór. Nie wyobrażam sobie pójść na czyjeś wesele i kilka miesięcy później oglądać dramat, w którym jestem jedną z postaci, bo to zdecydowanie nie jest coś z czym się spotykam ani na co dzień, ani w literaturze. Jest to jednak coś, co sprawia, że można się utożsamiać z bohaterami, bo tematy poruszane przez postaci dzięki temu, że były prawdziwe są wciąż aktualne i rzeczywiście wciąż można się z nimi spotkać w trakcie wydarzeń takich jak wesela czy inne spotkania rodzinne. gdzie się mówi o polityce, plotkach i innych takich.
Te zdjęcia to moje autentyczne reakcje na Wesele o 2 w nocy, więc nie obiecuję wstawek dobrej jakości, bo na pewno takie nie będą XD
Jak już zaczęłam ten temat, bardzo mocną stroną tego dramatu są charakterystyczne postacie, szczególnie te najważniejsze. Każda ma cechę charakterystyczną i pokazuje pewien typ zachowań. Wyjątkiem są tutaj zjawy, które przyznaję trochę się zlewają w jedną osobę, bo każde z nich ma bardzo ograniczone pole do popisu i pojawiają się tylko na chwilę zwracając uwagę na różne rzeczy, przez co generalnie się mylą ludziom i potem po lekturze już nikt nie pamięta, kto się ukazał komu i mimo, że zjawy też mają pierwowzory w rzeczywistości są to postacie historyczne, które nie każdy kojarzy przez co ich przekaz niekoniecznie jest zrozumiały, bo tak jak zachowanie Pana Młodego jest zrozumiałe dla czytelnika, bo jego obsesja na punkcie chłopstwa jest oczywista, tak pojawienie się takiego rycerza jest mniej zrozumiałe dopóki nie usiądzie się do tego na spokojnie i nie zacznie analizować. W Weselu pojawia się mnóstwo postaci, więc to naturalne, że nie każdy może wszystkie zapamiętać, jednak fajne jest to, że każda ma jakieś znaczenie i odgrywa pewną rolę i jeśli pojawia się w pierwszym akcie to potem wraca.
Czytając Wesele trafiamy także na mnóstwo wątków, bo chociaż są motywy przewodnie mamy mnóstwo interakcji między postaciami, przez to, że akcja dzieje się w jedną noc w jednym miejscu i siłą rzeczy podczas wesela ludzie się wspólnie bawią i mieszają. Dzięki temu możemy z jednej strony obserwować nieudane podrywy Poety i myśleć o tym, że przecież to Kazimierz Przerwa-Tetmajer, którego depresyjne wiersze dopiero co omawialiśmy na lekcji (żeby nie było to nie mój atak na KPT, bo jego depresyjna poezja jest cudowna i nic lepsze z poezji od Tetmajera mnie nie spotkało w szkole), a drugiej przyglądać się poważnym tematom związanym z polityką i powstaniami. Mamy tutaj dziewczęta chcące tańczyć z drużbami, dramy między inteligencją a chłopstwem, długi, pijaństwo które im dłużej w las tym bardziej wpływa na bohaterów, czyli kompletny misz-masz, co jest doskonałym ukazaniem tego, co się dzieje gdy osoby z różnych środowisk spotykają się w jednym miejscu na pewien czas i muszą o czymś ze sobą rozmawiać.
Specjalnie zwlekałam z tym wątkiem, żeby nie było, że od razu się rzucam na Chochoła, ale bez kitu Wesele idealnie łączy elementy fantastyczne z realizmem i to jak zjawy trafiają na imprezę jest doskonale zapowiedziane i wprowadzone dzięki Racheli, Poecie i Panu Młodemu, którzy zapraszają Chochoła i jego kolegów do wspólnej zabawy (co im później wychodzi bokiem, ale cóż nie ma imprezki bez jakiejś dramy). Ten niewinny początek ma tak dzikie konsekwencje, że fascynuje mnie to przejście od punktu A do punktu B. Szczególnie podoba mi się scena przyjścia Chochoła i to jak Isia go wygania, bo chochoły się mszczą za takie rzeczy i nim dochodzimy do trzeciego aktu zapominamy, że Chochoł w ogóle tam był i nagle wraca z zemstą tak doskonałą, że to jest szokujące. Wątek Chochoła jest niewątpliwie jednym z moich ulubionych aspektów Wesela właśnie przez to jaki jest niespodziewany, choć przez powinniśmy się go spodziewać. Uważam to zagranie Wyspiańskiego za genialne i szkoda, że gościu już nie żyje bo bym mu osobiście pogratulowała takiego dzieła sztuki. Jest tu także sporo metafor, bo sama postać Chochoła symbolizuje różne rzeczy, a gdy dołączymy do tego wszystkiego zjawy tym metafor robi się dużo więcej i żeby je zrozumieć musimy poczytać sobie na ten temat, a i tak później możemy dowiedzieć się jeszcze czegoś nowego, ponieważ jest tu tak dużo materiału do analizowania i tak szczerze nie mam pojęcia dlaczego to Pan Tadeusz jest epopeją narodową, skoro Wesele istnieje.
Oprócz wartości związanych z metaforami, dramat ten ma także niezwykłą wartość memiczną. I wiem, że wielu z Was mogło po takim wywodzie nie spodziewać się tego argumentu, ale prawda jest taka, że jednym z powodów, dlaczego tak uwielbiam tę lekturę jest to, że się uśmiałam czytając ją bez znajomości kontekstu, a po jego poznaniu śmieję się równie bardzo jak nie nawet bardziej, bo niektóre sytuacje i cytaty są zabawne i zaskakujące, na przykład Nos mówiący: Gdyby Chopin żył jeszcze żył toby pił, co mając wiedzę na temat młodopolskiej inteligencji i Przybyszewskiego który był inspiracją Nosa nabiera nowego sensu. Niektóre cytaty chociaż na celu nie miały pewnie być zabawne stały się dla mnie takie, gdy czytałam tę lekturę o 2 w nocy lub po prostu przeczytałam je w specyficzny sposób i sama nadałam im humorystyczny wydźwięk. Nie da się jednak zaprzeczyć, że z Wesela można zrobić mnóstwo memów, właśnie dzięki temu, że wciąż jest prawie tak samo aktualne jak wtedy, gdy powstało. Sam fakt, że od zabawy weselnej postaci przeszły do planu powstanie zaplanowanego na poranek tuż po imprezie jest zabawne samo w sobie.
Mimo, że właśnie wspomniałam o potencjale memicznym, jest w tym dramacie też dramaturgia i mroczność, które przebijają się od czasu do czasu i swoją kulminację mają w 3. akcie, kiedy plany powstania zostają zaprzeszaczone przez Jaśka i Chochoł wpędza weselników w chocholi taniec. Nie wiem czy inni czytelnicy mieli podobne doświadczenie, ale dla mnie finał, w którym bohaterowie trafiają w trans i nie jest powiedziane czy się z niego budzą jest mroczne. Sama ta scena kontrolowania ludzi przez Chochoła, który rzuca na nich zaklęcia kojarzy mi się z horrorem i jest dość przerażającym zakończeniem jak na historię wesela. Sam Chochoł również jest wyjątkowo creepy postacią, bo tak jak zjawy nie robią aż tak dużego wrażenia, bo jesteśmy przyzwyczajeni do ich obecności w rówżnych historiach, tak postać Chochoła nie pojawiła się wcześniej (z tego co kojarzę) w dramacie/opowieści takiego kalibru, więc ciężko nam nawet wyobrazić sobie ten ruszający się stos siana. Nie jest on też jakoś szczegółowo opisany, co jeszcze zwiększa to wrażenie. Także niektóre rozmowy pokazuje, że tak naprawdę nie wszyscy się tak dobrze bawili jakby mogło się początkowo zdawać, szczególnie gdy Dziad wspomina rabacje galicyjską, co przecież było rzezią i bohaterowie dobrze zdają sobie z tego sprawę i wtedy widać też, że boją się powtórki z rozrywki, co także nadaje inny wymiar wydarzeniom mającym miejsce. Mamy też do czynienia z Gospodynią chowającą złotą podkowę dla siebie, co jest egoistycznym zagraniem i wspomnianą wcześniej przeze mnie scenę spotkania Chochoła z Isią.
Inną rzeczą, której nie poświęciłam uwagi jest budowa dramatu, który dzieli się na 3 akty i pierwszy skupiony jest na realizmie, w drugim mamy do czynienia z fantastyką, a w trzecim następuje miks jednego z drugim, co jest bardzo zręcznym zamysłem i przyjemnie czytało mi się takie przejście, szczególnie, że nie są one nagłe i przybycie zjaw jest zapowiedziane w akcie pierwszym, więc gdy się pojawiają nie jest to przypadkowe. tylko dobrze wiemy dlaczego. Mimo, iż zaczynami spokojnym wręcz momentami komediowym klimatem, historia z czasem staje się coraz mroczniejsza i ostatnia scena pasuje bardziej do horroru niż do komedii i pokazuje, iż Wyspiański potrafi świetnie manewrować między gatunkami i przechodzić z jednego do drugiego. Widać, że Wesele było niezwykle przemyślane i nic nie działo się tam bez powodu, a Stanisław Wyspiański w pełni wykorzystał wolność jaką dawała mu forma dramatu i nic tylko podziwiać.
Jeśli po tym poście ktoś jeszcze ma wątpliowści, co takiego jest w Weselu, że mnie tak fascynuję to już nie wiem, co mam mu powiedzieć XD Mam nadzieję, że teraz już udało mi się zawrzeć wszystko, co chciałabym powiedzieć o Weselu, żebym nie musiała poruszać tego tematu w 5 poście, bo jednak wolałabym żeby Magdoszopedia nie zamieniła się w Weselepadię/Chochopedię, chociaż to drugie nawet nie brzmi najgorzej!
Ciao! ~ Lena
Dzisiejszym utworem posta jest... Miałeś chamie złoty róg Czesława Niemena.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz