piątek, 4 września 2020

Post Malone "Hollywood's Bleeding" [MUZYKA]


Hej, hej! Jeśli zastanawiacie się czemu teraz recenzuję ten album, to wyszedł prawie dokładnie rok temu (bo 6. września) i stwierdziłam, że wstawię tego posta na rocznicę wydania. Nie będę się rozczulać nad przedstawianiem Wam postaci Posta, bo od tego jest Google, także zabiorę się od razu do omawiania kolejnych utworów. Ostrzegam napisałam na ich temat więcej niż się sama spodziewałam, więc może to być jeden z moich najdłuższych postów, co w sumie pasuje do posta o Poście.

Hollywood's Bleeding

Hollywood's Bleeding początkowo średnio przypadło mi do gustu, co jest bardzo dziwne, biorąc pod uwagę, że teraz jest jednym z moich ulubionych kawałków z tego albumu ze względu na trochę tajemniczy, trochę depresyjny nastrój i dość minimalistyczną oprawę. Saint-Tropez w teorii nie powinno mi się podobać, ponieważ z reguły nie lubię piosenek o bogactwie, sławie itd., ale Post robi to tak dobrze, że jestem w stanie przymknąć oko na ten szczegół, szczególnie, że piosenka sama w sobie brzmi super. Enemies tak średnio przypadło mi do gustu. To nawet nie jest tak, że mi się nie podoba, bo aż do fragmentu DaBaby jest okej, ale jego część jakoś mi nie pasuje i nie lubię używania n-word w piosenkach, ponieważ wybija mnie z rytmu i jedyne o czym myślę to to, że ktoś użył n-word. Allergic to zdecydowanie moja ulubiona piosenka z tego albumu. Skąd to wiem? Bo ciągle jej słucham i uwielbiam jej brzmienie, to stylizowanie na doo-wop, echo, to że w powtórzeniu refrenu na końcu nie ma podkładu, to że nie mam pojęcia co się odwala na początku, te ALLERGIC. Piękno. A Thousand Bad Times ma fajne dzyń, które kojarzy mi się z uderzeniem a talerz, co może nie jest poetyckie, ale co poradzę. Ogólnie dla mnie jest bardzo motywujący kawałek i jak jest mi smutno to go sobie puszczam i od razu mi lepiej. Circles to piosenka, na którą początkowo nie zwróciłam uwagi, ale teraz ją sobie śpiewam jak jestem sama w domu. Mega mi się podoba, że jak Post śpiewa echos to echo odpowiada echos. Super efekt. Ogólnie mam problem z wypowiedzeniem się na temat tej piosenki, bo to po prostu przeżycie duchowe i tyle. 

Allergic

Die For Me jest chyba najsłabszą piosenką z tego albumu, bo ani Future ani Halsey nie mieli fajnych części. Halsey chociaż wnosi ciekawe brzmienie (bo głos ma super), ale Future nie wywołał żadnych emocji u mnie, także jeśli pomijam jakąś piosenkę z tej płyty to tą. On The Road to kolejna piosenka, która mi się tak średnio podoba, bo ma zbyt dużo features. Jeden gość jest spoko, ale 2 to dla mnie za dużo i zwrotka Meek Milla nie brzmi fajnie, tylko jakoś tak przeciętnie. Już większe wrażenie zrobił na mnie Lil Baby bo prawdę mówiąc nic nie mogłam zrozumieć z tego, co mówi (szczgólnie w: We supposed to be grown, but yet you still acting childish) i czułam się jakbym słuchała innego języka i ten styl mnie zafascynował. Take What You Want zaskoczyło mnie pojawieniem się Ozzy'ego Osbourne'a, bo co tu dużo mówić, nie spodziewała się tego. Spośród wszystkich collabów Posta na tym albumie, ten wypadł najlepiej wraz z Sunflower z Swae Lee. Podoba mi się to jak zostały połączone elementy rocka, popu i hip-hopu i jaki razem stworzyły klimat. I'm Gonna Be ma dość przeciętny początek, ale refren jest bardzo klimatyczny i mam wrażenie, że słyszę momentami pianino, ale prawdę mówiąc ciężko stwierdzić. W każdym razie przyjemna piosenka. Starring at the Sun jest jednym z tych utworów, które nie są złe, tylko trochę meh. Nawet nie mam pojęcia dlaczego odnoszę takie wrażenie, bo instrumental jest fajny, ale jest w nim coś... usypiającego?  Sunflower było powodem mojego wkręcenia się w Posta. Zaczęło się niewinne bo obejrzałam Spider-Man: Into the Spider-Verse i dalej już poszło. Nie zapomnę jak zmieniałam sobie kolczyk w nosie na podkówkę (teraz mam kółczeko btw) i uczyłam się tekstu, bo to śmiesznie wyglądało jak próbowałam ją wsadzić i śpiewać jednocześnie. Ogólnie piosenka super i sprawia, że czuję się melancholijnie.  

Circles

Internet ma cudowną końcówkę. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że ten utwór powinien zamykać całą płytę właśnie ze względu na nie, bo chociaż uwielbiam Wow. to te smyczki w połączeniu z tekstem są doskonałe na zakończenie. Goodbyes zaczyna się od: Me and Kurt feel the same, too much pleasure is pain i prawdę mówiąc nie mam pojęcia, o co chodzi, ale to dość mocny początek. W sumie cała piosenka jest dość mocna i chociaż musiałam się przyzwyczaić do części Young Thuga teraz bardzo mi się podoba. Myself to absolutnie nie jest piosenka, której bym się spodziewała po Poście, ale jest super. Stanowi rozluźnienie klimatu i taka zmiana nastroju bardzo mi się podoba. I Know nawiązuje do Jonas Brothers (Shut up Jonas Brothers) i normalnie by mnie zirytowało takie nachalne nawiązanie, ale tutaj nawet pasuje i brzmi tak dobrze, że aż na nie czekam. Śmieszy mnie, że początek sugeruje coś bardziej mrocznego, ale ta piosenka sama w sobie brzmi dość wesoło. Wow. to jedna z tych piosenek w przypadku których nigdy bym się nie spodziewała, że mi się spodobają, a tymczasem bardzo często chodzi mi po głowie i ją sobie nieudolnie nucę. Mimo tego tak jak pisałam wcześniej, zamieniłabym ją miejscami z Internet, bo chociaż jest mocnym zakończeniem to Internet byłoby bardziej klimatycznym, a jako że ten album jest ogólnie klimatyczny to chyba tak by było lepiej. Ale prawdę mówiąc sama nie jestem pewna.

Sunflower

Hollywood's Bleeding to album z jedną z najlepszych stylistyk, z jakimi się spotkałam. Nie mam pojęcia jaki jest muzyczny motyw przewodni, ale jakiś jest, bo te piosenki są do siebie podobne i tworzą spójną całość. Aktualnie jest to mój ulubiony album Posta, chociaż Stoney również jest niesamowite i jestem bardzo ciekawa, co wymyśli następnym razem.


Tak jeszcze na koniec wspomnę, że był to jeden z moich ulubionych albumów z zeszłego roku i na pewno ulubiony z drugiej połowy roku.

Ciao! ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest... Wow..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz