Hej, hej! Dzisiaj jako, że zaczęła się kalendarzowa jesień przygotowałam nie-reckę serialu, który doskonale nadaje się na jesienne wieczory. Mowa tutaj o najnowszej (z tego co mi wiadomo) ekranizacji powieści Ania z Zielonego Wzgórza Lucy Maud Montgomery zrobionej przez Netflixa.
Słowo wstępne
Już na początku chciałabym przyznać, że chociaż gdy byłam mała widziałam filmy historia Ani nie wpłynęła na mnie jakoś znacząco i przeczytanie książki w podstawówce ze względu na jej bycie lekturą również nie przypadło mi do gustu (teraz po latach uważam, że była to jedna z najważniejszych lektur, z jakimi miałam styczność, ale sposób w jaki została przerobiona nie był wystarczająco ciekawy). Z tego powodu nie nastawiałam się na zbyt wiele i postanowiłam obejrzeć ten serial tylko ze względu na przyjaciółkę i powiem Wam, że było warto.
Fabuła
Ania Shirley zostaje omyłkowo przysłana do Cuthbertów, który potrzebują chłopca będącego w stanie pomóc im na roli. Chociaż początkowo chcą dziewczynkę odesłać, zmieniają zdanie i postanawiają stworzyć Ani nowy dom. Świeżo adoptowana Ania musi znaleźć swoje miejsce w społeczeństwie Avonlea oraz nauczyć się poprawnego zachowania, co oczywiście doprowadzi do wielu przygód.
Bohaterowie
Ania Shirley - bardzo podoba mi się, że Ania została pokazana zarówno z pozytywnej i negatywnej strony, ale zawsze wyciągała lekcje z negatywnych przeżyć i można było zobaczyć jak się zmienia i dojrzewa.
Maryla Cuthbert - chociaż początkowo uważam, że Maryla była surowa dla Ani, na szczęście serial sam zwraca na to uwagę i widzimy jej zmianę postępowania i nastawienia do Ani.
Mateusz Cuthbert - spośród najważniejszych bohaterów Mateusz był najbardziej meh, ponieważ na przestrzeni kolejnych sezonów nie bardzo się zmienił i jasne jest super z charakteru, ale brakowało mi jakiegoś porządnego wątku dla tej postaci.
Diana Barry - od początku bardzo polubiłam jej postać i uważam, że jej rozwój był ciekawy i była jedną z bardziej kompleksowych postaci. I nie mogę nie wspomnieć, że pomimo potknięć w ostatnim sezonie, w finale była prawdziwym MVP.
Józefina Barry - ciotka Józefina wymiatała. Za każdym razem, gdy Ania miała do niej sprawę i pojawiała się na ekranie było wiadome, że mamy do czynienia z ważnym wątkiem i bardzo podobało mi się jej bycie mentorką Ani, bo Ania potrzebowała taki wzorzec.
Gilbert Blythe - tak jak poprzednie wersje Gilberta mi się nie podobały, tak tutaj był mega sympatyczną postacią i cieszę się, że dostał tak rozbudowany wątek, bo jego postać zdecydowanie potrzebowała czegoś takiego.
Jerry Baynard - byłam przekonana, że w konflikcie Ania-Jerry będę kibicować Ani, a jednak Jerry również jest fajną postacią i szkoda, że nie dostał więcej czasu na ekranie, bo poszerzenie jego wątku mogłoby być intrygujące.
Zalety
Przede wszystkim mamy tutaj do czynienia z fantastycznymi postaciami i jeśli ktoś jest negatywny to bardzo łatwo go nie lubić, ale pojawia się też sporo postaci, które mają zarówno zalety jak i wady i z przyjemności obserwuje się ich poczynania oraz konsekwencje ich decyzji. Jestem zachwycona decyzją twórców serialu związaną z poszerzeniem świata i poruszenie takich kwestii jak feminizm, rasizm, LGBT+ czy kolonializm, które nie są tylko kwestiami w czasach współczesnych, ale w historii też odgrywały dużą rolę i super się oglądało pokazanie ich w realiach XIX wieku. Oprócz tego mamy tutaj przepiękną scenerię i klimat jakiego wiele seriali aktorskich mogłoby pozazdrości.
Wady
Właściwie jedyne do czego mogłabym się przyczepić to czołówka, która mi się nie podobało i uważam, że piosenka z intra jest nieco drażniąca dla moich uszu. Poza tym nie do końca podobał mi się sposób w jaki został rozegrany trzeci sezon, ale poza tym nie widzę tutaj niczego innego negatywnego.
Podsumowując
Ania, nie Anna to niesamowity serial opowiadający o realiach życia w XIX wieku jednocześnie poruszając uniwersalne zagadnienia. Pełno tutaj ciekawych wątków i postaci do kibicowania. Każda z postaci wnosi coś intrygującego do fabuły i nie ma bohaterów, którzy byliby bezużyteczni, co wspaniale ukazuje relacje w społeczności Avonlea. Serial jest wykonany fenomenalnie i myślę, że każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.
Smuteczek, że Netlix postanowił skasować tak dobry serial po trzech sezonach, bo ze spokojem można by zrobić jeszcze ze 2, ale kto wie, może Ania jeszcze wróci z kolejnymi przygodami? A jak nie teraz, to w końcu będzie kolejna ekranizacja :D
Ciao! ~ Lena
Dzisiejszym utworem posta jest... A Dream of You Far Caspian.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz