sobota, 25 lipca 2020

Tessa Violet "Bad Ideas" [MUZYKA]

via 

Hej, hej! W sumie nie wiem jak to się stało, ale nie zauważyłam, kiedy w zeszłym roku wyszedł ten album i jako, że mi się bardzo podoba stwierdziłam, że i tak mogę napisać reckę, nawet jeśli jest sporo po czasie.

Tessa Violet jest znana jako piosenkarka i Youtuberka prowadząca kanał Tessa Violet, który kiedyś nazywała się Meekakitty i prawdę mówiąc nie śledzę jej kanału i kojarzę ją wyłącznie z tego albumu i w momencie pisania tego posta, przesłuchanie jej wcześniejszych wydań jest dopiero przede mną.

Bad Ideas

Prelude to bardzo przyjemny akustyczny początek i osobiście bardzo lubię kiedy początek nie jest od razu piosenką w stylu albumu, tylko czymś nieco innym, takim wstępem jak na przykład w tym przypadku, szczególnie jeśli jest połączony z kolejnym utworem (jak na przykład The End. i Dead! z The Black Parade My Chemical Romance), tak jak w tym przypadku z Crush, które akurat pojawiło się w moim życiu jak stalkowałam crusha 2 lata temu i był to przypadek, bo YouTube polecił mi tę piosenkę i stwierdziłam, że mogę posłuchać i całkiem dobrze pasowała do mojej tamtej sytuacji, więc mam do niej wyjątkowy sentyment. Poza tym uwielbiam wszystkie dźwięki w tle, westchnięcia i inne takie. Bad Ideas to bardzo przyjemny kawałek do posłuchania, chociaż muszę przyznać, że tekst jest nieco (bardzo) dziwny i myślę, że byłby przyjemniejszy, gdyby słowa nie były mało komfortowe do słuchania. A przynajmniej dla mnie są, ale instrumental z harfą w tle to przyjemny element. I Like (the idea of) You ma bardzo fajny tytuł, bardzo kreatywny jak na moje i jednocześnie taki prawdziwy. Jest to chyba najweselsza piosenka z tego albumu i myślę, że gdyby miała nieco ciekawszy teledysk, mogłaby być popularniejsza. No i mogłaby być nieco dłuższa, bo brzmi super i aż by się chciało posłuchać więcej. Games to taki lekki utworek, który bardzo dobrze pasuje do tej części w albumie, po poprzednich 3 dość wesołych kawałkach, bo ten jest jednak nieco bardziej słodko-gorzki. Zazwyczaj mam taką jedną piosenkę z albumu, która mi się tak średnio podoba i w przypadku tego albumu padło na tą. Feelin to piosenka z gatunku tych, których nie pominę, ale też nie jestem nimi jakoś zachwycona, bo są po prostu okej. Podoba mi się refren, ale po przesłuchaniu jej zapominam o jej istnieniu, co też jest u mnie dość typowe. 

I Like (the idea of) You

Words Ain't Enough jest całkiem przyjemną balladką i tak jak zazwyczaj się czepiam ballad, tak ta całkiem mi się podoba i chociaż nie jestem pewna czy środek albumu to dobre miejsce dla niej, myślę, że jest poniekąd momentem między bardziej wesołą a bardziej smutną częścią. Bored zamieniłam bym kolejnością z Feelin, ale poza tym bardzo podobają mi się efekty w tle, szczególnie w bridge'u, gdzie dochodzi przyjemne brzmienie syntezatora, co zawsze jest u mnie mile widziane. Jeszcze podoba mi się tak, jak urwana jest końcówka. Wishful Drinking jest moim ulubionym kawałkiem z tego albumu, ponieważ jest stosunkowo mroczne. Dość minimalistyczny instrumental nadaje ciekawy nastrój i w połączeniu z zedytowanymi wokalami Tessy w tle, chórkami oraz głosami w bridge'u tworzy coś interesującego i nawet trochę przerażającego. Honest jest utrzymane w podobnym klimacie (chociaż na początku jest nacisk głównie na acapellę) i sprawdza się on doskonale, szczególnie w dalszej części piosenki (tak od połowy), kiedy pojawiają się także niepokojące elementy instrumentalu i chórki w tle. Interlude III utrzymane jest w takim samym akustycznym stylu jak Prelude, przez co sprawia wrażenie, jakby cały album był nagraniem i od bardzo dawna chciałam spotkać się z czymś takim, że początek i koniec są w tym samym stylu i całość sprawia wrażenie wiadomości, więc jestem zachwycona takim przedstawieniem mojej wizji, chociaż uważam, iż piosenka to kończy się zbyt nagle, tak że wręcz można nie zauważyć, że album już się skończył, co jasne ma swój urok, ale wolę mniej gwałtowne zakończenia.

Wishful Drinking

Bad Ideas to perełka wśród popowych albumów. Bardzo podoba mi się, że tak jak początek brzmi w miarę wesoło wraz z długością trwania albumu, klimat robi się coraz smutniejszy, bo jest to coś, czego zabrakło mi w After Hours The Weeknd i cieszę się, że tym razem moja wizja została urzeczywistniona. Kolejnym plusem, który chcę podkreślić jest to, iż pierwszy i ostatni kawałek są utrzymane w podobnym stylu, dzięki czemu jest takie uczucie całości i płynności. Wiele z instrumentali jest tutaj bardzo ciekawych i przez to miałam wrażenie jakby cały czas coś się działo i nie mogłam narzekać na nudę, a nawet w przypadku bardziej minimalistycznych podkładów muzycznych, właśnie ten brak tła był fascynujący. W skrócie mówiąc jest to interesujący album, do którego myślę, że będę często wracać.


Jestem ciekawa czy Tessa pójdzie w takim kierunku z kolejnymi piosenkami i czy jej poprzednie wydania utrzymane są w podobnym stylu, ale o tym będę musiała przekonać się sama.

Ciao! ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest... Honest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz