poniedziałek, 29 lipca 2019

Of Monsters and Men "Fever Dream" - Wreszcie! [MUZYKA]


Hej, hej! Wiecie kto czekał na ten album przez lata i wydawało mu się, że wychodzi we wrześniu i nagle zobaczył recenzję na YT i nagle go olśniło, że musi porzucić słuchanie playlisty Namjoona dla OMaMu? Ta pani. Of Monsters and Men to pierwszy zespół, którego zostałam fanką i poprzez rodziców tylko sama z siebie, więc jest dla mnie absolutnym priorytetem.

Of Monsters and Men to indie zespół z Islandii, którego składu nigdy się nie nauczyłam. Znani są głównie z Little Talks z ich pierwszego albumu My Head is an Animal. 3 długie lata później wydali swój drugi album Beneath The Skin i w piątek do ekipy dołączyło Fever Dream.

Alligator

Alligator to mocny początek. Zdecydowanie najcięższa pod względem instrumentów piosenka z tego albumu i z jednej strony rozumiem, że zaczęli nią właśnie z tego powodu, ale z drugiej nie pasuje mi trochę do całokształtu, który jest dość smutny. Tytuł skojarzył mi się z utworem Monsta X i w tej rundzie wygrywa OMaM. Ahay zaczyna się bardzo przyjemnie i potem się nieco rozkręca. Trochę mocny przeskok z poprzednika, ale piosenka jako tako jest fajna tylko czegoś w niej brakuje. Może dlatego, że ma tylko nie całe 3 minuty. Róróró ma ciekawy tytuł i zastanawiam się, co oznacza to słowo. Początek bardzo przypomina mi klimat z poprzedniego albumu, ale refren brzmi już inaczej. Takie połączenie tej ery z poprzednią. Waiting for the Snow jest bardzo smutne, jednak na swój sposób piękne. Nanna i pianino to cudowne połączenie, które również przypomina mi brzmienie Of Monsters and Men z ich wcześniejszych lat. Vulture, Vulture się fajnie rozkręca, podobają mi się dźwięki w tle (jeden specyficzny dźwięk kojarzy mi się z Airplane Hobiego z BTS, a to miło). Nieco krótki kawałek, ale za to żywiołowy.  

 Wild Roses

Wild Roses to chyba moja ulubiona piosenka z tego albumu. Co prawda ciężko się zdecydować, jeśli chodzi o OMaM, ale moim zdaniem absolutnie wymiata i powinna być singlem promocyjnym. Jeśli chcecie "stare dobre" Of Monsters and Men to ten utwór jest uosobieniem tych czasów. Stuck in Gravity to taka piosenka, którą ciężko mi tak właściwie jakoś określić. Bo jest przyjemna, ale czegoś mi w niej brakuje. Może Nanny? Sleepwalker jest nieco wolniejsze. Trochę bardziej wybrzmiewa w refrenie, ale tak to jest dość spokojne. Moim zdaniem tekst refrenu średnio brzmi, ale nie jest źle. Wars brzmiałoby lepiej, gdyby było duetem Ragnara i Nanny. Wtedy ich głosy by się uzupełniały, a teraz mimo, że piosenka sama w sobie mi się podoba, brakuje mi Nanny. Ale klimat fajny. Under a Dome to pierwsza piosenka Of Monsters and Men z użyciem wulgaryzmu i byłam zaskoczona jak to zobaczyłam. Myślę, że z tego zasłynie wśród fanów. I z tego, że jest dziwna, ale mi się podoba ta dziwność. Soothsayer to dziwnie mocne zakończenie biorąc pod uwagę, że na tym albumie było parę wolnych piosenek i zamieniłabym miejscami ten utwór z Under a Dome.

 Wars

Fever Dream to przyjemny album. Brzmi całkiem wesoło, ale tekst jest głównie smutny, a ja lubię takie klimaty. Niektóre piosenki są mocniejsze, niektóre wolniejsze. Problem z tym albumem jest taki, iż ich poprzednie bardziej przypominały historię, a ten jest bardziej zbiorem piosenek niż jakąś historią. Zauważyłam, że dużo ludzi mówi jakoby Of Monsters and Men kompletnie zmieniło brzmienie, ale według mnie to nie prawda. Oczywiście ogólnie ten album różni się od poprzednich, ale z wielu utworach idzie wyczuć ten sam styl, który mieli wcześniej. Nawet w tekście idzie zauważyć podobieństwa w użyciu metafor itp., więc to nie tak, że teraz to kompletnie inny zespół, bo aż tak drastycznie nie jest. Ale to prawda, że tak samo też nie. Właściwie są dwie rzeczy, na które osobiście bym ponarzekała: po pierwsze za mało duetu Nanna-Ragnar, a za dużo ich bardziej solowych piosenek, po drugie za mało trąb i innych instrumentów tego typu. OMaM jest najsilniejsze, gdy ma mocne instrumentale, a te przypominały mi bardziej jakieś electropopwe klimaty niż ich dawne, ale uwielbiam electropop, więc jest i tak zadowolona. Sama się gubię w moich odczuciach, bo wiem że uwielbiam OMaM i electropop, jednak nie wiem czy razem. Całkiem prawdopodobne, że muszę przesłuchać cały album jeszcze kilka razy, żebym go tak naprawdę doceniła.


Wiecie jak najlepiej podsumować ten album? Mogłam przesłuchać tę playlistę do końca, ale i tak nie żałuję. Mogę jeszcze tak szybciutko na koniec powiedzieć, że nie podoba mi się okładka, bo jest brzydka i osobiście mam problem z różowymi okładkami? Bo mam.

Ciao! ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest... Waiting for the Snow.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz