Dzieńdoberek! Dzisiaj przychodzę do Was z pierwszym postem związanym z brytyjskim serialem Doctor Who, który sobie od czasu do czasu oglądam. Planuję robić post o Doktorze około raz w miesiącu, ale ostatnimi czasy utknęłam w połowie drugiego sezonu, więc zobaczymy jak to wyjdzie w praniu. Jak już zapowiadałam, na moim blogu zacznie się pojawiać więcej seriali i książek. Planuję trzymać się schematu 4 filmy - 2 książki - 2 seriale, jednak może się zdarzyć, że proporcje ulegną w danym miesiącu zmianie. Na przykład pojawią się posty okołofandomowe lub jakieś tagi albo jeszcze coś innego. Chodzi mi bardziej o to, żeby trzymać się tych 8 postów miesięcznie (czyli dwóch na tydzień), ponieważ uważam, że jest to dobry sposób. a teraz bez zbędnego przedłużania przejdę do serialu.
Słowo wstępne
O istnieniu Doctora Who dowiedziałam się lata temu, przy okazji oglądania innej produkcji, to jest Przygód Sary Jane (uwielbiałam ten serial). Zabrzmi to śmiesznie, ale byłam pewna, że jest on przeznaczony dla osób dorosłych, więc postanowiłam sobie, iż gdy już skończę osiemnaście lat, to go sobie zacznę oglądać. I przez parę lat o nim zapomniałam. Dopiero w sierpniu 2016 z powrotem go odkryłam za sprawą Sherlocka czy raczej Stevena Moffata, który jest producentem obu seriali. Wtedy też dowiedziałam się, że DW oglądają nawet dzieci, więc sama zaczęłam. Nastawiłam się baaaardzo pozytywnie (jakby nie patrzeć planowałam to od lat) i miałam niesamowicie wysokie oczekiwania (skoro myślałam, że to serial dla dorosłych), dlatego to, co zastałam niezmiernie mnie zaskoczyło. Byłam pewne, że przygody kolejnych doktorów i ich towarzyszy będą mrożące krew w żyłach, a są raczej... rozrywkowe, rzekłabym.
Fabuła
Sezon pierwszy opowiada Dziewiątym Doktorze, który wspólnie z młodą Rose Tyler przeżywa przygody i walczy z kosmitami. W skrócie mówiąc Doktor jest Władcą Czasu, który podróżuje w czasie i przestrzeni dzięki swojej TARDIS wyglądającej jak budka policyjna. Zajmuje się on ratowaniem świata przed istotami obcymi, które (zazwyczaj) chcą go zniszczyć. podróżuje razem z towarzyszami, ponieważ po Wojnie Czasu, w której zginęli inni Władcy, jest samotny.
Bohaterowie
Głównym bohaterem całego serialu jest Doktor, a ten sezon opowiada o jego dziewiątej reinkarnacji. Wiele osób pomija Dziewiątkę i uważa go za słabego Doktora, ale moim zdaniem był świetny. Z jednej strony sprawiał wrażenie superpoważnego, ale z drugiej zachowywał się zupełnie inaczej i był według mnie naprawdę zabawny. Christopher Eccleston w tej roli sprawdzał się niesamowicie i myślę, że gdyby ludzie mogli obejrzeć więcej odcinków z jego udziałem to zauważyliby jak dobrą postacią był Dziewiąty Doctor.
Drugą postacią, która grała główne skrzypce była Rose Tyler, czyli dziewiętnastolatka, która poznaje przypadkiem Doktora i wyrusza z nim w podróże. Rose polubiłam od pierwszego odcinka i moim zdaniem idealnie pasowała do Dziewiątki i bardzo dobrze na niego działa. Dzięki jej pozytywnemu nastawieniu serial zyskał wiele dobrego.
W każdym odcinku pojawiają się inni bohaterowie, którzy odgrywają większe lub mniejsze znaczenie. Oprócz tego w każdej historii są inni przeciwnicy Doktora. Mi osobiście do gustu najbardziej przypadli Slitheeni (zielonkawi kosmicie, których swoją drogą uwielbiałam już podczas Przygód Sary Jane) oraz Dalekowie (tak, wyglądają jak duże puszki z przepychaczką i rączką od miksera, dzięki za pytanie), jednak w serialu była masa innych ras.
Zalety
Muzyka! Tak, wiem, że to może zabrzmieć śmiesznie, że od tego zaczynam, ale muzyka była naprawdę klimatyczna i podobała mi się. Oczywiście zaletą była sama postać Dziewiątego Doktora, bo nie ukrywam - miałam problem, żeby przestawić się z Dziewiątki w Dziesiątkę, gdyż Dziewiątka to dla mnie taki Doktor, jakiego oczekiwałam.
Wady
Kurczę, ten serial jest naiwny. Na tym polega mój problem z DW. Spodziewałam się czegoś lepszego. Po prostu. Tutaj jest tak naiwności, że utrudnia mi to oglądanie.
Podsumowując
Pierwszy sezon Doctora Who można nazwać świetnym początkiem. Mamy tutaj ciekawych bohaterów, szybką akcję, interesujących antagonistów i zupełnie inny świat, choć praktycznie ten sam. Nadaje się doskonale na zimowy wieczór z kubkiem herbaty, wiosenne przesilenie, letnie upały czy też jesienną niepogodę. Jeśli jesteście fanami science fiction lub szukacie przygody obok tego serialu nie możecie przejść obojętnie.
Jak już wspominałam (tutaj) nie będzie mnie przez następne kilka dni i nie jestem pewna czy wyrobię się z dwoma postami w przyszłym tygodniu, ale zobaczę co się da zrobić.
Pozdrawiam
LM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz