piątek, 25 lutego 2022

Przemyślenia blogerskie [POZOSTAŁE]

Hej, hej! Nawet nie wiecie, jak dziwnym uczuciem dla mnie jest pisanie tego posta, bo po pierwsze wiem, co w nim będzie, a po drugie minęły miesiące odkąd napisałam jakiegokolwiek posta (o czym wy oczywiście nie wiecie, bo miałam zaplanowane publikacje na pół roku do przodu). Czuję jednak wewnętrzną potrzebę stworzenia go ze względu na to, że nie chcę tak wyparować bez słowa. 

Zabieram się za tego posta już po raz drugi, bo nie jest to nagła decyzja, tylko już od ponad roku zastanawiałam się czym jest Magdoszopedia i jak będzie wyglądać jej przyszłość. Ostatnie kilka miesięcy było dla mnie swego rodzaju eksperymentowaniem z tym, co tak właściwie chcę publikować. bo wiecie, ten blog ma już ponad 5 lat i jakby się mu bardziej przyjrzeć, przez lata wcale aż tak się nie zmienił, w przeciwieństwie do mnie. Nie mówię tutaj o Lenie Magdosz, tylko o osobie za nią. Jak mogliście zauważyć od początku istnienia Leny Magdosz jest to tylko persona stworzona na potrzeby tego bloga, żebym mogła dzielić się tutaj swoimi opiniami o popkulturze bez obaw o negatywne komentarze i stwierdzenia, że się nie znam czy coś. To było moje miejsce i to ja tutaj miałam głos. Jak mogliście zauważyć Lena Magdosz nie była zbyt aktywna w internecie. Na pewno jakby poszperać znalazłyby się jakieś konta założone na taką nazwę, ale szybko by się okazało, że są one przeze mnie nieużywane, bo najzwyczajniej w świecie nie lubię publikować rzeczy w necie mając świadomość, że widzą to inni ludzie i to oceniają... Nawet prowadząc bloga staram się zachowywać możliwie jak największą anonimowość i dość mocno oddzielać ten świat od mojego prywatnego, o czym już często wspominałam. Lena Magdosz była po części osobą, jakiej cechy chciałam mieć, pewność siebie, brak obaw o to, że nikt nie będzie chciał mnie słuchać i takie generalne wyluzowanie. Stanowiła dla mnie odskocznię od rzeczywistości, ale przez ostatnie kilka lat dużo się zmieniło i czuję, że już jej nie potrzebuję. Mam osoby, które chcą słuchać o moich aktualnych obsesjach i cenią moją opinię, więc nie muszę przychodzić tutaj na bloga, żeby pisać o tych rzeczach.

Inną sprawą jest to, iż od pierwszego posta jakiego napisałam, zazdrościłam blogerkom, które były w stanie napisać ładnego długiego posta nie na 500 słów, tylko takiego... no dłuższego (nie żeby krótkie posty nie były ładne, nie zrozumcie mnie źle, to tylko moja fascynacja długimi wypowiedziami poruszającymi masę wątków). Początkowo nawet nie było mowy, żeby napisała coś serio długiego, jednak z czasem zaczęłam czuć się komfortowo w takich dłuższych wypowiedziach, w których rozkładam coś na czynniki pierwsze i zauważyłam, że bawię się przy nich lepiej niż w przypadku innych postów. Jednak minusem jest to, iż długie posty są czasochłonne. Zebranie potrzebnych informacji, przeanalizowanie, napisanie - to wszystko zajmuje godziny. Bardzo dobrze widziałam to pisząc magnum opus Leny Magdosz, gdyż tamta analiza Sk8 The Infinity na 28k słów zajęła mi miesiąc i to miesiąc takiego intensywnego pisania, a nie takiego trochę tu trochę tam. I wiecie, w wakacje miałam czas na tego typu przedsięwzięcia, aczkolwiek na co dzień to tak nie wygląda i nie ma mowy, żebym była w stanie jednocześnie tworzyć tego typu projekty i skupiać się na życiu prywatnym. Nie mówię tutaj nawet o postach na ponad 20k słów, ale też o takich na 4/5k, bo one również potrafią być czasochłonne, a jednak tyle czasu to ja nie mam.  

Dlatego podjęłam decyzję o zrezygnowaniu z cotygodniowego wstawiania postów na rzecz dużo bardziej nieregularnego grafiku, względnie zaprzestaniu wstawiania postów. Nie mam aktualnie żadnego zaplanowanego posta, co jest sytuacją, z jaką nie miałam do czynienia od ostatnich 4 lat. No dziwne uczucie widzieć jak z tygodnia na tydzień maleje liczba zaplanowanych postów ze świadomością, jaki jest ostatni na liście. Ten post powstał w grudniu i tę małą edycją dodaję w lutym, kiedy zostały 2 posty do tego i wow nawet nie wiem, jak opisać to uczucie, Po prostu dziwne. I być może to będzie absolutny koniec Magdoszopedii, jednak znając mnie za jakiś czas przyjdzie mi jakiś pomysł do głowy, więc z powrotem tu przylezę. Nie jest to nic pewnego, bo może jak już przestanę prowadzić tego bloga to na stałe. Tego akurat nie jestem w stanie przewidzieć. Jeśli jakiekolwiek posty miałyby się tutaj pojawiać to na pewno nie częściej niż w odstępie tygodni lub nawet miesięcy, co dla mnie samej jest dziwną myślą, bo przez ostatnie 4 lata nowe posty pojawiały się co najmniej raz w tygodniu, ale nie ma szans, żebym była w stanie (i chciała) utrzymać takie tempo. 

Jest to z jednej strony decyzja niełatwa, ale z drugiej nigdy nawet nie zakładałam, że Magdoszopedia przetrwa więcej niż rok i sam fakt, że ma 5 lat świadczy o tym, iż życie jest nieprzewidywalne i nigdy nie mogę stwierdzić, gdzie mnie poniesie i co odwalę. Już wiele raz myślałam nad zakończeniem mojej przygody z blogowaniem, jednak zawsze jakoś znajdywałam możliwości do dalszego pisania postów. Teraz jednak czuję, że nadszedł ten moment, żeby zostawić ją jako kapsułę czasu opinii, z którymi się wciąż zgadzam lub też już nie i wracać wyłącznie, jak naprawdę będę chciała coś napisać. Ta decyzja nie jest jednak dla mnie czymś przykrym czy niespodziewanym, bo właściwie od zawsze wiedziałam, że kiedyś nadejdzie czas, w którym nasze drogi się rozejdą. Spełniła swoją rolę i to się liczy.

Cieszę się, że przez te kilka lat miałam ten popkulturalny kącik i dziękuję wszystkim, którzy towarzyszyli mi w tej przygodzie! ♥ Kto wie, może jeszcze się tutaj spotkamy?

Ciao! ~ Lena

Długo zastanawiałam się na piosenką, która mogłaby kończyć tę erę i w końcu stwierdziłam, że ta nada się najlepiej, więc dzisiejszym utworem posta jest... Goodbye Mariny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz