piątek, 24 maja 2019

The Umbrella Academy - sezon I ze spoilerami [SIS]


Hej, hej! Dzisiaj o serialu, na który długo czekałam i był moim priorytetem, gdy tylko wyszedł, ponieważ powstał na podstawie komiksów Gerarda Way'a, a dobrze wiecie jak uwielbiam Gee. Ostrzegam przed spoilerami, bo nie mogłam ich ominąć tym razem.

Słowo wstępne
Nie czytałam komiksu. Jest to dość ważne stwierdzenie, bo wiele osób w recenzjach odnosi się do niego, jednak ja tego nie zrobię, bo nigdy nie miałam styczności z materiałem źródłowym. I jak widzicie długo mi zajęło ogarnięcie się w czasie, ale jestem zajętym człowiekiem, więc zdarza się.


Fabuła
Pewnego dnia 43 kobiety urodziły dzieci, ale jest haczyk: gdy dzień się zaczął, żadna z nich nie była w ciąży. Okazję zauważył miliarder i adoptował siódemkę, żeby zrobić z nich bohaterów, jednak przez lata drużyna się rozsypała i dopiero jego śmierć sprawiła, iż spotkali się ponownie.

Bohaterowie
Numer 1. Luther Hargreeves - jedno jest pewne, Luthera nikt nie lubi. Dosłownie nikt. Widziałam już tyle memów anty-Luther, że nie byłabym w stanie zliczyć. I szczerze zasłużył sobie i ten hejt mówi sam za siebie. Długo uważałam, że oskarżenia, że to on spowodował apokalipsę były przesadzone, jednak teraz absolutnie się z nimi zgadzam, bo gdyby nie zamknął Vanyi w tym pomieszczeniu, to na pewno sytuacja potoczyłaby się w lepszym kierunku.
Numer 2. Diego Hargreeves - mam do niego bardzo mieszane uczucia, bo raz się z nim zgadzałam i rozumiałam jego postępowanie, a innym razem nie. Na pewno bardzo nijaka postać, do tego stopnia, że właściwie nie wiem, o co mu chodziło w życiu.
Numer 3. Allison Hargreeves - Allison to obok Klausa moja ulubiona postać. Naprawdę rozumiałam jej podejście i od początku do końca byłam po jej stronie i uważam, że Luther nie był jej wart. To jak próbowała zbliżyć się do Vanyi było słodkie i prawdziwe, bo widać było, że Allison naprawdę się starała. Moim zdaniem została bardzo bardzo niesprawiedliwie potraktowana przez siostrę.
Numer 4. Klaus Hargreeves - moja druga ulubiona postać, bo przecież jak można nie lubić Klausa. No nie da się.Szczególnie dlatego, że jest taką postacią bardziej komediową niż na serio. Nawet jeśli ma swoje dramatyczne chwile, to głównie służy do rozluźniania atmosfery.
Numer 5. Five Hargreeves - to ulubiona postać wszystkich oglądających i nie wiem dlaczego, ale mnie aż tak nie porwał. Jasne, w hierarchii najfajniejszych postaci byłby wysoko, ale żebym miała go uwielbiać to nie.
Numer 6. Ben Hargreeves - szczerze myślałam po spoilerach, iż Bena będzie więcej, bo wszyscy się tak ciepło o nim wypowiadali i okazało się, że był tylko od czasu do czasu, więc nie do końca moje oczekiwania zostały spełnione. Szczególnie, iż zrobiła na mnie dość nijakie wrażenie.
Numer 7. Vanya Hargreeves - z Vanyą mam o tyle problem, że z jednej strony ją rozumiem, ale z drugiej już nie. Bo wiadomo trauma z dzieciństwa i tak dalej, ale to nie uprawnia jej do tak nieodpowiedzialnego zachowania. I bycie związku z gościem, którego zna 2 dni? Przepraszam, ale czy nie ma przypadkiem 30 lat, a nie 13?
Grace - do samego końca serialu nie zrozumiałam, o co tak w ogóle z nią chodziło. Jasne, od razu zauważyłam, że jest robotem, ale na ile świadomym, co robi, to nie wiem i nikt się nie pokwapił, żeby to widzowi wyjaśnić albo to ja jestem niekumata.
Pogo - szympans czy jakaś inna małpa, który mnie irytował, bo wszyscy się zachowują jakby było kochany i niewinny, a tak naprawdę był również winny całej sytuacji, nawet jeśli w mniejszym stopniu.

Zalety
Na pewno podobał mi się ogólny klimat tego serialu pod względem stylistyki, kolorystyki i rzeczy tego typu. Inną rzeczą, która przypadła mi do gustu było rozwinięcie postaci Hazel i Cha-Cha. Nie czytałam komiksów, ale cieszę, że nie zostali przedstawieni jako typowi złoczyńcy bez większej osobowości, tylko rzeczywiście postaci ze swoimi własnymi rozterkami i problemami.

Wady
Gdzie ta wspaniałość soundtracku? Jako fanka MCR i w sumie Gerarda (którego mam od lat na ekranie blokady) byłam bardzo (BARDZO) zawiedziona, że nie pojawiło się My Chemical Romance ani jego solowe kawałki. Nie rozumiem zachwytu nad soundtrackiem, ponieważ według mnie był stosunkowo słaby i nieco momentami rujnował klimat. Kolejnym aspektem, który mnie drażnił jest ogólna długość serialu. Nawet nie chodzi o ilość odcinków i ich trwanie, tylko o to, że po każdym czułam się zmęczona i miałam wrażenie, że za każdym razem oglądam film a nie serial. Początkowo podobało mi się to wrażenie, jednak po 3 odcinku miałam dosyć.


Podsumowując
The Umrella Academy to dobry serial. Jestem typem osoby, która od superbohaterów trzyma się z reguły z daleka, jednak ten koncept mi się podobał. Problem w tym, że oczekiwałam nieco więcej niż tylko dobrego serialu. Zabrakło mi w nim czegoś, co by mi się naprawdę spodobało i sprawiło, że miałabym ochotę obejrzeć całość na raz. Ale nie jest to mimo wszystko zła produkcja i jeśli ktoś lubi takie klimaty, to polecam, bo się pewnie nie zawiedzie. I koniecznie obejrzę drugi sezon, bo jestem mega ciekawa co się wydarzy.


Jejku, nie zdajecie sobie sprawy z tego, ile pisałam tego posta. Nawet nie chodzi o to, że wstawiam go dopiero teraz, tylko o fakt, że zabierałam się za niego kilka razy i nawet myślałam, że nigdy go nie napiszę. Jednak w końcu udało mi się i jest!

Ciao ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest... Hazy Shade Of Winter Gerard Way (ft. Ray Toro).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz