Hej, hej! Dzisiaj o polskim horrorze/slasherze, który wyszedł 20 marca tego roku, co było dla mnie sporym zaskoczeniem, ponieważ Polska raczej nie słynie z produkcji horrorów, a tutaj nagle pojawia się jeden z pierwszych polskich slasherów, także zaintrygowało mnie to.
Słowo wstępne
Z jednej strony nie miałam wygórowanych oczekiwań do tego filmu, bo wiadomo, że polskie produkcje potrafią być meh, ale z drugiej film ten miał bardzo dobre oceny ze strony krytyków i na Netflixie dostał oznaczenie 18+, co w tym serwisie jest rzadkością. Dlatego podeszłam do niego zarówno z ekscytacją, jak i sporym dystansem.
Fabuła
Grupa nastolatków znajduje się na obozie survivalowym dla młodzieży uzależnionej od telefonów komórkowych. Chociaż planowo mają odbyć 3 dniową podróż do najbliżej wsi, ich plany ulegają zmianie, gdy pojawia się nieprzewidziane zagrożenie.
Bohaterowie
Zosia - jak to mój tata określił - typowa Lara Croft (osobiście nie znam tej postaci, więc nie powiem Wam czy to prawda), bohaterka badass, w przypadku której od początku widać, że wie co robi.
Julek - chodząca wizja gamera, który widział horrory i dobrze zdaje sobie sprawę z tego, jak się kończą i czego lepiej nie robić.
Aniela - stereotypowa blondyna z horroru, która chce zaliczyć i tyle, a potem szybciutko kaput i trochę szkoda, że twórcy nie byli nieco bardziej kreatywni z jej postacią.
Bartek - rozbawiła mnie jego scena z Anielą i ta ich cała rozmowa, ale tak poza tym, zabrakło mi tutaj nieco rozwoju postaci czy czegoś w tym stylu.
Daniel - wspominałam coś o braku rozwoju postaci? Cóż, Daniel nie miał jej wcale i właściwie nie ma co powiedzieć o tym bohaterze.
Iza - jej Tuptuś to był hit. Nie bardzo wiem w jakim kierunku chcieli z nią iść twórcy, bo wypadła nieco blado i niekompetentnie.
Ksiądz - moim zdaniem dostały mu się najlepsze sceny, szczególnie jego pierwsza, bo chyba nigdy mi się nie znudzi obraz bogatych księży. Plus chyba jako jedyna nie zorientowałam się, że miał być przedstawiony jako pedofil a nie jako osoba pełna nienawiści.
Zalety
Uśmiałam się na tym filmie. Odnoszę wrażenie, że czasami twórcy unikają humoru w horrorach, żeby nie psuć atmosfery, ale osobiście lubię elementy humorystyczne, bo moim zdaniem dodają realizmu. Osoby odpowiedzialne za tę produkcję zadbały o to, żeby widz miał powody do śmiechu i taka lżejsza atmosfera bardzo przypadła mi do gustu. Także sceneria zasługuje na pochwałę, bo ujęcia natury są tutaj cudowne.
Wady
Mam do tego filmu takie same zarzuty, co do slasherów generalnie, czyli to, że bohaterowie często nie grzeszą inteligencją i podejmują irracjonalne decyzje. Są także pewne nieścisłości i dziury fabularne, ale myślę, że można przymknąć na nie oko.
Podsumowując
W lesie dziś nie zaśnie nikt to jeden z najfajniejszych horrorów, które ostatnio oglądałam, bo łączy zagadkę z humorem i bardzo przyjemnie śledzi się losy bohaterów, nawet jeśli od początku możemy się domyślać jak się skończy. Jakiś cud to to nie jest, bądźmy szczerzy, ale z drugiej strony nie do końca rozumiem niskie oceny widzów, bo była to całkiem fajna rozrywka, coś leciutkiego w sam raz na czas kwarantanny.
Swoją drogą ludzie na Filmwebie fajnie się bawią w dyskusjach, bo postanowiłam poczytać sobie kilka z nich dla poszerzenia perspektywy i rozwalają mnie komentarzu w stylu: Propsy za cycki albo Nie znam się, ale chyba jest poprawnie, ale propagandowo 2/10, co moim zdaniem jest idiotyczne i mam wiadomość dla osób, które zapomniały, że ludzie o innych poglądach i stylach życia istnieją: Niespodzianka istnienie osób niehetero nie jest propagandą, tylko życiem XD
Ciao! ~ Lena
Dzisiejszym utworem posta jest... Level of Concern Twenty One Pilots.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz