Tak naprawdę nie będziemy rozmawiać, tylko ja Wam powiem, że powinniście słuchać tego zespołu W TEJ CHWILI, a wy to grzecznie zrobicie.
Oczywiście żartuję, ale coś w tym stylu :D
Hej, hej! Nie wiem czy kojarzycie taki zespół jak I DON'T KNOW HOW BUT THEY FOUND ME, który już gdzieśtam się przewinął przez mojego bloga, ale nigdy tak jakoś o nim nie napisałam. Nie mam w zwyczaju wypowiadać się na temat EPek, bo to... tylko EPki i są trochę za krótkie, żebym się wypowiedziała, ale teraz zrobię wyjątek.
IDKHOW to amerykański duet stworzony w 2016 roku. Ma bardzo ciekawy koncept, bo chodzi o to, że jest to duet z lat '80, który został okryty w XXI wieku i jeżeli to Was nie zainteresowało, to ja nie wiem.
Najlepsza część Introduction to ten moment, kiedy narrator mówi, żeby przełożyć płytę jak będzie pewien dźwięk, a potem ten dźwięk się pojawia w Bleed Magic. Lubię taki foreshadowing. Nie pamiętam nawet, kiedy dokładnie po raz pierwszy usłyszałam Choke (a włączyło mi się przypadkiem na Spotify), ale od tamtej chwili wiedziałam, że będzie warto śledzić ten zespół, bo uwielbiam tę piosenkę. Social Club to jedyny kawałek, który mnie trochę mnie nie do końca porwał na początku, ale po kilku przesłuchaniach go polubiłam. Nawet nie wiecie ile razy przesłuchałam Bleed Magic przez pierwszy dzień, a gdzie dalej. Ta gitara basowa! Razem z Choke i Absinthe są moimi ulubionymi utworami z tej epki. Nie wiem dlaczego, ale obawiałam się, że Absinthe to będzie niewypał, a tymczasem to aktualnie jeden z moich ulubionych utworów i bardzo się cieszę z takiego zwrotu akcji. Do It All The Time było kiedyś utworem posta (to pamiętam) i zdecydowanie zasłużyło na to sobie. Mam wrażenie, że pasowałoby lepiej w miejscu Social Club, ale to szczegół.
Podsumowując 1981 EP bardzo przypadło mi do gustu, ponieważ uwielbiam piosenki z lat '80 itp. (jeśli myślicie, że rozróżniam lata '70,'80 i '90 to się mylicie). Prawdę mówiąc podoba mi się wszystko, pasywno-agresywny tekst, melodia, syntezatory, gitara basowa, to takie pianinko czy cokolwiek to jest (brzmi cudownie), wokale Dallona, które mi przypominają Gerarda Waya (którego kocham moim już-właściwie-nie-emo serduszkiem), to że zapowiedziany dźwięk wypadł prawie, że w połowie albumu. Nie ma żadnych zarzutów i mam nadzieję, że wkrótce chłopaki wydadzą równie dobry album, bo chcę więcej!
Tak swoją drogą, to dokładnie tego samego dnia wyszło Origin Imagine Dragons, którego także napiszę recenzję (okej, w momencie wstawienia tego posta już pewnie, tamten też pewnie jest gotowy XD).
Ciao! ~ Lena
IDKHOW to amerykański duet stworzony w 2016 roku. Ma bardzo ciekawy koncept, bo chodzi o to, że jest to duet z lat '80, który został okryty w XXI wieku i jeżeli to Was nie zainteresowało, to ja nie wiem.
Bleed Magic
Najlepsza część Introduction to ten moment, kiedy narrator mówi, żeby przełożyć płytę jak będzie pewien dźwięk, a potem ten dźwięk się pojawia w Bleed Magic. Lubię taki foreshadowing. Nie pamiętam nawet, kiedy dokładnie po raz pierwszy usłyszałam Choke (a włączyło mi się przypadkiem na Spotify), ale od tamtej chwili wiedziałam, że będzie warto śledzić ten zespół, bo uwielbiam tę piosenkę. Social Club to jedyny kawałek, który mnie trochę mnie nie do końca porwał na początku, ale po kilku przesłuchaniach go polubiłam. Nawet nie wiecie ile razy przesłuchałam Bleed Magic przez pierwszy dzień, a gdzie dalej. Ta gitara basowa! Razem z Choke i Absinthe są moimi ulubionymi utworami z tej epki. Nie wiem dlaczego, ale obawiałam się, że Absinthe to będzie niewypał, a tymczasem to aktualnie jeden z moich ulubionych utworów i bardzo się cieszę z takiego zwrotu akcji. Do It All The Time było kiedyś utworem posta (to pamiętam) i zdecydowanie zasłużyło na to sobie. Mam wrażenie, że pasowałoby lepiej w miejscu Social Club, ale to szczegół.
Podsumowując 1981 EP bardzo przypadło mi do gustu, ponieważ uwielbiam piosenki z lat '80 itp. (jeśli myślicie, że rozróżniam lata '70,'80 i '90 to się mylicie). Prawdę mówiąc podoba mi się wszystko, pasywno-agresywny tekst, melodia, syntezatory, gitara basowa, to takie pianinko czy cokolwiek to jest (brzmi cudownie), wokale Dallona, które mi przypominają Gerarda Waya (którego kocham moim już-właściwie-nie-emo serduszkiem), to że zapowiedziany dźwięk wypadł prawie, że w połowie albumu. Nie ma żadnych zarzutów i mam nadzieję, że wkrótce chłopaki wydadzą równie dobry album, bo chcę więcej!
Tak swoją drogą, to dokładnie tego samego dnia wyszło Origin Imagine Dragons, którego także napiszę recenzję (okej, w momencie wstawienia tego posta już pewnie, tamten też pewnie jest gotowy XD).
Ciao! ~ Lena
Dzisiejszym utworem posta jest... Absinthe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz