Hej, hej! Dość dawno nie było posta z serii PSYCHO KĄCIK, jednak nie myślcie, że mi się pomysły skończyły. O nie! Dzisiaj postanowiłam poruszyć pewien temat, który czasami wzbudza kontrowersje, czyli czy dorośli ludzie powinni grać nastolatków?
Na czym polega problem?
Otóż najczęściej w filmach/serialach o nastolatkach, nastolatków grają dorośli aktorzy nieraz koło trzydziestki. Zazwyczaj dochodzi do tego zbyt duża ilość makijażu oraz kompletnie niedostosowane ubrania. Rysy twarz zmieniają się przez lata, więc od razu można zauważyć, kiedy aktor grający nastolatka jest dorosłym.
Do każde kategorii dobierani aktorzy są adekwatni: dzieci grają dzieci, dorosłych dorośli, a staruszków staruszkowie (nie mówię tu o sytuacji w stylu 40-letniego Adriana Rawlinsa wcielającego się w 21-letniego Jamesa Pottera, bo to zupełnie inny problem). Nastolatkowie jednak są zazwyczaj grani przez aktorów o nieadekwatnym wieku.
Dlaczego tak się dzieje?
Powodów może być wiele. Telewizja słynie z tego, że musi być piękna. A często nastolatkowie mają problem z cerą i tak dalej. W przypadku dorosłych aktorów problem ten występuje rzadziej. Również może być to kwestią doświadczenia. Aktorzy po szkołach lub po prostu z doświadczeniem są pewniejszym wyborem. Nastolatkowie mają na przykład na głowie edukację. Także istotna jest kwestia tego ile godzin może pracować nastolatek, a ile dorosłych. Dochodzi jeszcze problem tego, iż nastolatkowie często zachowują się w filmach jak dorośli (a przynajmniej tak im się chyba wydaje) i muszą przecież odpowiednio dorosło wyglądać!
Postacie w wieku 17 lat vs postać w wieku 15 lat (rzekomo) - dość duża różnica
Kiedy jest dobrze, a kiedy nie?
Dobrze nie jest wtedy, gdy dorośli aktorzy zupełnie nie przypominają nastolatków. Przykładem może być serial Riverdale, w którym teoretycznie postacie mają 15/16 lat. Jednak na przykład Camila Mendes wcielająca się w postać Veronici Lodge, KJ Apa grający Archiego Andrewsa czy Madelaine Petsch, czyli serialowa Cheryl Blossom absolutnie nie wyglądają na -naście lat! Jedną rzeczą jest fakt, że nastolatków trzeba umieć pisać (twórcy tego serialu spartolili moim zdaniem kreację postaci na maksa), a inną dobry dobór aktorów. Bo nawet jeśli grają dobrze (nie mam żadnych zarzutów co do ich gry aktorskie, żeby nie było), to ja cały czas byłam rozproszona tym, iż na nastolatków nie wyglądają i nikt nawet nie próbuje tego ukryć.
Za to w serialu The End Of The F***ing World twórcy poradzili sobie z doborem aktorów znakomicie. Musiałam aż sprawdzić wiek Jessici Barden (Alyssy) i Alexa Lawthera (Jamesa), bo w życiu bym nie powiedziała, że są po 20-stce! Wyglądali bardzo młodo i również zachowywali się w stylu nastolatków. Także brzmieli jak 17-latkowie. Wspaniale się zagrali zagubioną młodzież.
Jak zmieniała się moja opinia na ten temat?
Na samym początku uznałam, że poruszenie tematyki aktorów grających nastolatków będzie ciekawe także ze względu na to, iż w ten sposób mogę skonfrontować moje dawne opinie z tymi aktualnymi. Kiedyś uważałam, że nastolatków powinni grać wyłącznie nastolatkowie. Z czasem jednak zauważyłam, że wystarczy, żeby aktorzy wyglądali młodo, aby sprawiać wrażenie młodszych o kila lat. Nadal uważam, że twórcy filmów i seriali powinni zatrudniać więcej osób w wieku takim jak postacie przez nich grane. Moim zdaniem powinno się też zacząć odchodzić od nastolatków o idealnej cerze, bez żadnych pryszczy i tym podobnych, bo to jest absolutnie normalne. Nie znam ani jednej osoby, której w okresie dojrzewania nie wychodziłyby pryszcze. To powinno być według mnie znormalizowane w telewizji. Chętniej obejrzę sobie nastolatka z pryszczami niż wymalowaną aktorkę w wieku 30 lat udającą licealistkę.
Moja reakcja, gdy widzę źle dobranego aktora
Dzisiejszy post był krótki, jednak mam nadzieję, że zawarł wszystkie istotne informacje w tym temacie. Wiecie, dyskusja o nastoletnich aktorach toczy się wciąż na nowo i chciałam dołożyć swoją cegiełkę do niej.
Ciao! ~ Lena
Dzisiejszym utworem posta jest... Fancy Iggy Azalea, Charli XCX
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz