piątek, 7 lipca 2017

Kroniki Shannary - sezon I [SIS]

 via

Hej, hej! Tęskniliście za nie-recenzjami? Dzisiaj poruszę temat serialu fantasy, który mnie zaskoczył, czyli Kronik Shannary. Miałam go obejrzeć jeszcze w zeszłym roku, ale ze względu na to, że był nadawany co tydzień w telewizji (nie znoszę czegoś takiego) zrezygnowałam. Jako, że teraz mam dostęp do Netflixa, to usiadłam razem z tatą i ogarnęliśmy go w jakiś tydzień.

Słowo wstępne
       Od tego serialu nie oczekiwałam za wiele. Jasne, liczyłam na dobre fantasy, ale wiadomo jak to nieraz wychodzi w tych serialach dla młodzieży - więcej romansu niż jakiejś akcji. I muszę przyznać, że bardzo pozytywnie się zaskoczyłam, bo ta produkcja okazała się być bardzo dobra. Oczywiście nie brakowało element ów charakterystycznych dla seriali młodzieżowych, ale akcji było na tyle dużo, że byłam w stanie wybaczyć nawet zawiłości miłosne. Sama długość serialu również mi odpowiadała (bo nie lubię zbyt długich seriali). I co dość ważne dla mnie: na razie dostępny jest dopiero jeden sezon, aczkolwiek mają być kolejne. Wiecie, najbardziej lubię oglądać seriale, które mają dopiero jeden sezon i zazwyczaj nie oglądam takich, które miałyby więcej.

Fabuła
        Serial ten jest prowadzony z kilku perspektyw, ale najważniejszymi są te: głównych bohaterów i osób przebywających na zamku. Historia opowiada o świecie, w którym żyją różne magiczne stworzenia (elfy itp.). Akcja dzieje się po jakiejś wojnie czy czymś, w wyniku czego ludzkość prawie wyginęła i najważniejsze są elfy. Niestety życie nie jest usłane różami, dlatego elfy muszą walczyć z demonicznymi orkami. Udaje im się zwyciężyć poprzez uwięzienie demonów w świecie, do którego portalem jest drzewo Ellcrys. I tu rozpoczyna się akcja właściwa, ponieważ nagle Ellcrys zaczyna umierać i trzeba jakoś naprawić sytuację.

Bohaterowie
         Bohaterką, która w pewien sposób znajduje się w centrum akcji jest elfia księżniczka Amberle. Na początku bardzo lubiłam tę postać, ponieważ miała świetny potencjał i właściwie został on wykorzystany. Od początku była w pewien sposób zbuntowana wobec reguł rządzących królestwem i zapowiadała się na najciekawszą postać serialu. Jednak jej rozterki miłosne irytowały mnie niemiłosiernie.
          Drugiem bohaterem, który również znajduje się w centrum wydarzeń jest Wil (no ja nie wiem dlaczego przez jedno l, dla mnie to takie nienaturalne), czyli pół człowiek, pół elf. Wila nie lubiłam od początku. Jego rozumowanie wydawało mi się nielogiczne. No i to właśnie on był sprawcą trójkąta miłosnego, który moim zdaniem w pewien sposób zniszczył atmosferę.
        Teraz czas na wisienkę na torcie, czyli bohaterkę, która bardzo szybko stałą się moją ulubioną i utrzymała tę pozycję przez cały sezon. Mówię tu o Eretrii (cały czas myślałam, że nazywa się Eretreia, nie Eretria). Stanowi ona jedną wielką zagadkę. Jedyne co o niej wiadomo to to, że należy do rasy ludzi i wychowują ją zbuntowani wędrowcy - złodzieje. Dziewczyna jest sprytna, ogarnięta w sytuacji, zbuntowana i bardzo inteligentna.
         Ostatnim z głównych bohaterów jest Allanon - druid. Ja tego kolesia po prostu nie trawię. Czasami są takie osoby, których nawet oddychanie jest irytujące i kimś takim jest dla mnie Allanon. Za każdym razem, gdy tylko się odezwał przewracałam oczami. Moim zdaniem był on zbyt przemądrzały, władczy i perfekcyjny (przez cały sezon miał tylko jedną wpadkę) i uważano go za jakieś guru.

 via

Zalety
Największą zaletą tego serialu jest to, że mogę bez wątpienia powiedzieć, że jest to fantasy. Prawdziwe fantasy pełne akcji, dynamiki, z dobrze zbudowanym światem. Oprócz tego wreszcie spotkałam się z jakimś fantasy młodzieżowym, w którym wątek miłosny nie jest na pierwszym planie. I oczywiście nie mogę pominąć kwestii scenografii i efektów specjalnych, które były po prostu genialne. Zazwyczaj w filmach efekty specjalne działają mi na nerwy., bo wyglądają strasznie sztucznie. Jednak tutaj zrobione są subtelnie i po prostu doskonale. Również warto zwrócić uwagę na to, iż wszystko zostało perfekcyjnie dopracowane i żadna z kwestii nie została potraktowana po macoszemu. Nawet intro mnie zachwyciło. Soundtrack także został bardzo dobrze dobrany. w momencie, gdy pojawiło się Run boy, run zaczęłam się śmiać, bo jest to utwór z soundtracku 13 powodów i miałam przeczucie, że jeszcze się z nim gdzieś spotkam.

Wady
Trójkąt miłosny. Kurcze, ile można. On był tutaj kompletnie niepotrzebny. Jeśli chcieli, żeby były konflikty, to wystarczyła sama kwestia różnorodności ras i już problemy gotowe. Niestety kulały także odrobinę kreacje postaci. Jasne było dużo świetnych postaci stanowiących swego rodzaju tło, jednak mnóstwo zachowań było do bólu przewidywalne.


Podsumowując
Kroniki Shannary to bardzo dobrze prosperujący serial fantasy. Oglądając go, czuje się tę charakterystyczną atmosferę dla fantastyki. Historia jest wciągająca i nie brakuje zwrotów akcji. Nawet jeśli ktoś nie przepada za fantasy, to warto go obejrzeć chociażby ze względu na opracowanie graficzne, które cieszy oko. Szczególnie polecam młodzieży, bo jest to serial zrobiony z myślą o tejże grupie wiekowej, choć dorosłym pewnie też się spodoba.


O rany, już czuję się jakbym już wyszła z wprawy w pisaniu nie-receznji :D Mam nadzieję, że się Wam podobało. Na następny tydzień szykujcie się na post niespodziankę!

Ciao ~ Lena

 Utworem dnia jest... Until We Go Down Ruelle. 
To jest najlepszy utwór do intra jaki słyszałam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz