Dzieńdoberek! Dzisiaj Sherlock już po raz trzeci. Wielka gra to odcinek trzeci, a zarazem finałowy pierwszego sezonu, więc akcji nie braknie.
Słowo wstępne
Ten odcinek to mój ulubiony, jeśli chodzi o sezon pierwszy. Wreszcie do akcji wkracza nasz antagonista i to bardzo dobra wiadomość. Jest to jeden z najlepszych finałów sezonów, jakie widziałam. Pozostawił po sobie tyle emocji, że nie mogłam się już doczekać kolejnego.
Fabuła
Zaczyna się sceną, w której Sherlock strzela w ścianę, ponieważ nie prowadzi żadnej sprawy i nudzi się (nie patrzcie tak, nigdy nie robiliście dziwnych rzeczy ze znudzenia?). Wkrótce na Baker Street dochodzi do eksplozji. Kto za tym stroi? Sherlock zaczyna dostawać zadania do wykonania przez tajemniczego sprawcę. Cały odcinek polega na rozwiązywaniu przez Holmesa zagadek w ograniczonym czasie. Jeśli nie zdąży, zginą ludzie.
Bohaterowie
Tym razem możemy dowiedzieć się dużo więcej o pojawiających się postaciach. Nasz drogi Sherlock ukazuje nam cząstkę swojej duszy. Dystansuje się od problemów ludzi i nie przejmuje się nimi. Zamiast tego skupia się na rozwiązywaniu spraw. Dowiadujemy się, że nie uważa siebie za bohatera, tylko stąpa twardo po ziemi. Jesteśmy również świadkami, jak jego szczerość w dedukcjach działa na osoby w jego otoczeniu na przykładzie Molly.
John zaś stawia małe kroki w dziedzinie dedukcji i stara się pomóc Sherlockowi jak potrafi. Doprowadza to oczywiście do zabawnych sytuacji, ponieważ bądźmy szczerzy jak Sherlock - geniuszem on nie jest. Mimo to radzi sobie całkiem nieźle, moim zdaniem. Przy okazji zwraca uwagę na postępowanie detektywa, które rani osoby wokół. Mamy oczywiście drobne zatarcie między bohaterami, w wyniku którego John idzie do swojej dziewczyny.
Oprócz tej dwójki występuje też Pani Hudson, która niewzruszenie wierzy w Johnlocka, Pani Hudson jest jedną z moich ulubionych bohaterek, bo choć trochę nieporadna i niezorientowana w sytuacji, zawsze potrafi rozluźnić atmosferę.
Kolejną bohaterką wartą wspomnienia jest Molly Hooper. W tym odcinku poznajemy jej chłopaka - Jima. Miło zobaczyć uśmiech na jej twarzy, bo stanowi ona taką milusią osóbkę (a przynajmniej takie sprawia wrażenie). Współczułam jej tego, jak potraktował ją Sherlock, jednak w sumie zgadzam się z detektywem. Mimo to Molly nie powinna zostać potraktowana aż tak dosadnie.
Ostatnią osobą, którą tutaj wymienię będzie Lestrade, który w tym odcinku napracował się sporo, ponieważ jest obecny przy prawie każdej sprawie. Jak zawsze stanowi on żart ze Scotland Yardu, ale do tego to już chyba każdy się przyzwyczaił.
Pominę tutaj postacie epizodyczne, ponieważ pojawiały się one tylko na chwilę i do fabuły raczej nie wnosiły za wiele. Jedyną ważną postacią, o której tu nie wspomnę jest tajemniczy wróg Sherlocka, ponieważ nie chcę zdradzać kim on jest.
Zalety
Wielka gra to według mnie najbardziej zróżnicowany odcinek pierwszego sezonu, ponieważ odnajdziemy tu praktycznie wszystko. Z jednej strony mamy Sherlocka zabijającego nudę kolejnymi sprawami, z drugiej Johna i jego małe kroczki w dedukcji, z kolejnej Molly i jej problemy miłosne, są też sytuacje, które uważam za zabawne. W skrócie nie mam do czego się przyczepić.
Wady
Tak, dobrze przeczytaliście: nie mam się do czego przyczepić. Po prostu tym razem nie znalazłam nic, co mogłoby być potraktowane jako minus. Serio się starałam, ale ten odcinek jest po prostu za dobry.
Podsumowując
Wielka gra to moim zdaniem najlepszy odcinek sezonu pierwszego. Wydaje mi się, że każdy znajdzie coś dla siebie, nawet osoba, która raczej z tematyką kryminalną nie ma po drodze. Tym razem scenarzyści pokazali doskonale, że mają głowy pełne pomysłów i zaskoczą nas jeszcze nie raz.
Cóż, jeśli chodzi o następnego posta to mówiąc szczerze, nie mam zbytnio na niego pomysłu. Niestety nie planuję seansu filmowego, a o czytaniu mogę zapomnieć (chyba, że historii, ale nią Was męczyć nie będę, nie martwcie się). Może zrobię jakiś luźny post, ale nie obiecuję ;)
Pozdrawiam
LM
John zaś stawia małe kroki w dziedzinie dedukcji i stara się pomóc Sherlockowi jak potrafi. Doprowadza to oczywiście do zabawnych sytuacji, ponieważ bądźmy szczerzy jak Sherlock - geniuszem on nie jest. Mimo to radzi sobie całkiem nieźle, moim zdaniem. Przy okazji zwraca uwagę na postępowanie detektywa, które rani osoby wokół. Mamy oczywiście drobne zatarcie między bohaterami, w wyniku którego John idzie do swojej dziewczyny.
Oprócz tej dwójki występuje też Pani Hudson, która niewzruszenie wierzy w Johnlocka, Pani Hudson jest jedną z moich ulubionych bohaterek, bo choć trochę nieporadna i niezorientowana w sytuacji, zawsze potrafi rozluźnić atmosferę.
Kolejną bohaterką wartą wspomnienia jest Molly Hooper. W tym odcinku poznajemy jej chłopaka - Jima. Miło zobaczyć uśmiech na jej twarzy, bo stanowi ona taką milusią osóbkę (a przynajmniej takie sprawia wrażenie). Współczułam jej tego, jak potraktował ją Sherlock, jednak w sumie zgadzam się z detektywem. Mimo to Molly nie powinna zostać potraktowana aż tak dosadnie.
Ostatnią osobą, którą tutaj wymienię będzie Lestrade, który w tym odcinku napracował się sporo, ponieważ jest obecny przy prawie każdej sprawie. Jak zawsze stanowi on żart ze Scotland Yardu, ale do tego to już chyba każdy się przyzwyczaił.
Pominę tutaj postacie epizodyczne, ponieważ pojawiały się one tylko na chwilę i do fabuły raczej nie wnosiły za wiele. Jedyną ważną postacią, o której tu nie wspomnę jest tajemniczy wróg Sherlocka, ponieważ nie chcę zdradzać kim on jest.
Zalety
Wielka gra to według mnie najbardziej zróżnicowany odcinek pierwszego sezonu, ponieważ odnajdziemy tu praktycznie wszystko. Z jednej strony mamy Sherlocka zabijającego nudę kolejnymi sprawami, z drugiej Johna i jego małe kroczki w dedukcji, z kolejnej Molly i jej problemy miłosne, są też sytuacje, które uważam za zabawne. W skrócie nie mam do czego się przyczepić.
Wady
Tak, dobrze przeczytaliście: nie mam się do czego przyczepić. Po prostu tym razem nie znalazłam nic, co mogłoby być potraktowane jako minus. Serio się starałam, ale ten odcinek jest po prostu za dobry.
Wielka gra to moim zdaniem najlepszy odcinek sezonu pierwszego. Wydaje mi się, że każdy znajdzie coś dla siebie, nawet osoba, która raczej z tematyką kryminalną nie ma po drodze. Tym razem scenarzyści pokazali doskonale, że mają głowy pełne pomysłów i zaskoczą nas jeszcze nie raz.
Cóż, jeśli chodzi o następnego posta to mówiąc szczerze, nie mam zbytnio na niego pomysłu. Niestety nie planuję seansu filmowego, a o czytaniu mogę zapomnieć (chyba, że historii, ale nią Was męczyć nie będę, nie martwcie się). Może zrobię jakiś luźny post, ale nie obiecuję ;)
Pozdrawiam
LM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz