piątek, 8 marca 2019

EXO "The War: The Power of Music" - Recenzja 3 w 1 [MUZYKA]



Hej, hej! I nadszedł ten moment, kiedy postanowiłam napisać recenzję któregoś z albumów EXO. Jakiś czas temu zrobiłam reckę zimowego mini-albumu Universe, a dzisiaj pora na repackage The War, czyli właściwie ogarnęłam 3 albumy na raz, jak mówi tytuł posta.

EXO to koreański boysband składający się z 9 członków. Jako zespół mają koncept, że każdy reprezentuje inny żywioł i jako osoba, która uwielbia koncepty jestem zachwycona tym pomysłem. Jest to jeden z najbardziej znanych zespołów kpopowych i mają na koncie ponad 10 milionów sprzedanych płyt (czyli DUŻO).

Power

전야 (前夜) (The Eve) otwiera ten album i jest to otwarcie z hukiem. Szczególnie jeśli się wie, jaką ma choreografię. Pojawia się tutaj też bichi beonjeo ga D.O, co się zastanawiałam czyja to ta nutka i tak oto D.O został moim biasem. Już pojawiło się na mojej liście ulubionych kpopów, więc można się domyślić, jaki to kaliber. Power to jedno z moich ulubionych mv i zawsze motywuje mnie do działania. Również jej na liście ulubionych kpopów, chociaż tej jeszcze nie opublikowanej (na publikacje czeka chyba 5), bo to jedna z tych piosenek, do których bardzo często wracam. Sweet Lies ma ten sam początek, co Thirsty Taemina i pojawia się na końcu mv do poprzedniego utworu. Zawsze, kiedy jej słucham z czymś mi się kojarzy, ale nie jestem w stanie powiedzieć z czym. Ko Ko Bop is a bop i dzięki tej piosence się zainteresowałam EXO, bo inne jakie słuchałam nie zrobiły na mnie początkowo wrażenia. Ta miała inny klimat, dlatego zaczęłam do niej wracać, a potem puszczać sobie też inne i widzicie do jakiego etapu doszłam. What U Do? początkowo nie lubiłam i dopiero po kilku przesłuchaniach zaczęło mi się podobać. Przez długi czas mi czegoś w nim brakowało, jednak teraz już nie ma takiego uczucia. W Forever podoba mi się to przejście od Chena do Chanyeola na początku, ponieważ tak nagle zmienia się klimat. Potem refren jest jeszcze inny, tak że w końcu sama nie wiem jaki nastrój ma ta piosenka. Wiem jednak, że dziwnie często chodzi mi po głowie. Z 부메랑 (Boomerang) tak jakoś wyszło, że słuchałam go dosłownie parę razy, bo rzadko słucham całego repackage i zdążyłam zapomnieć o istnieniu tej piosenki, aż do pisania tego posta. Koniecznie muszę jej słuchać częściej.

Ko Ko Bop

Kiedy słucham 다이아몬드 (Diamond), przypomina mi się Rihanna i spór o to czy shine bright like a diamond to poprawne stwierdzenie. I następnie przez resztę piosenki mam rozkminę, co nie przeszkadza mi w śpiewaniu sobie. No i oczywiście Chanyeol w tle - bo musicie wiedzieć, że uwielbiam jak Chanyeol (możecie tu wstawić cokolwiek XD) sobie gada w tle. 너의 손짓 (Touch It) od razu zaczynamy rapsami, na które nigdy nie jest przygotowana mentalnie. Z tą piosenką mam podobny problem, co miałam z What U Do?, ale oczywiście, że zanucę na na na. Myślę, że kiedyś polubię je bardziej. Jeśli chodzi o 소름  (Chill) to intro jest M E G A. Te nutki są wspaniałe i ubolewam, że nie trwają kilka sekund dłużej. Jasne potem pojawiają się na przykład w refrenie, ale myślę, że nie zaszkodziłoby, gdyby początek był odrobinkę dłuższy. I nie mogę nie wspomnieć o bridge'u, bo jest świetny. 기억을 걷는 밤 (Walk On Memories) jest bardzo relaksujące, chociaż mało charakterystyczne. Według mnie powinno pójść na koniec albumu, bo byłoby doskonałym zamknięciem. 내가 미쳐 Going Crazy jest ostatnim utworem i moim zdaniem nie do końca pasuje na zakończenie. Nie zmienia to jednak faktu, że uwielbiam tę piosenkę i uważam, że brzmi wspaniale, ma cudowne skrzypce, doskonale buduje napięcie i kocham ją całym serduszkiem. Nawet nie jestem w stanie zliczyć ile razy ją słuchałam.

다이아몬드 Diamond

The War: The Power of Music to bardzo klimatyczny album. Można by powiedzieć, że piosenki, które się na nim znajdują są do siebie bardzo podobne, jednak każda wyróżnia się na swój sposób. Mam swoje ulubione, jednak jako całość wypada znakomicie i jest jednym z tych albumów, do których często wracam i które są "w moim stylu" (właściwie cały album jest w typowo w moim stylu). Także chińska wersja jest równie dobra i słucham jej prawie tak często jak koreańskiej, bo uwielbiam brzmienie chińskiego, więc obie mi się podobają i cieszę się, że chińskiej wersji nie brakuje tego czegoś (wiecie, często piosenki w innym języku nie brzmią już tak dobrze, jak w tym do którego jesteśmy przyzwyczajeni). W momencie pisania posta jest to album, do którego wracam najczęściej i nie ma tygodnia, żebym nie przesłuchała chociaż jednej piosenki z niego, co mówi samo za siebie.

Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak ciężko było mi napisać tę reckę, bo uwielbiam te piosenki tak bardzo, że aż nie wiedziałam, co powiedzieć. Pewnego dnia powinno pojawić się Don't Mess Up My Tempo, ale nie mam pojęcia na kiedy to zaplanuję, więc pożyjemy zobaczymy.

Ciao! ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest... 내가 미쳐 Going Crazy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz