wtorek, 24 października 2017

Notatnik Śmierci vs. Death Note [PSYCHO KĄCIK]



Hej, hej! Dzisiaj obiecane porównanie Notatnika Śmierci Netflixa z anime. Dla ułatwienia wersję netflixową będę określać jako Notatnik Śmierci, a anime jako po prostu Death Note ;)

Raito Yagami vs. Light Turner
Od samego początku nie lubiłam Raito. Zastanawiałam się za co ludzie uwielbiają tego chłopaczka z kompleksem boga. Jasne, jako bohater brutalny i pewien siebie był świetnym czarnym charakterem. Jednak jako postać szybko stawał się nudny i przewidywalny. Light za to w ogóle nie miał jakiegoś charakteru. Był strasznie niezdecydowany, często nie myślał o tym jakie skutki mają jego działania. W ogóle postępował nierozsądnie. Mimo to jakoś lepiej mi się go oglądało, bo nie był super nieomylny i nie wiedziałam jak się zachowa w danej sytuacji. I był zdecydowanie mniej psychopatyczny.

Werdykt: Remis.

Misa Amane & Kyiomi Takada vs. Mia Sutton
Misa wkurzała mnie niemiłosiernie. Tak beznadziejnej postaci jak ta to świat nie widział. Było jej zdecydowanie za dużo i nie mogłam jej zdzierżyć. Takadę nawet lubiłam do pewnego momentu (do czasu aż zaczęła współpracować z Kirą). Była pewna siebie, miała jasno wyznaczone cele i przede wszystkim nie irytowała. Mia jest połączeniem tych dwóch bohaterek. Jest lepszym Kirą od Turnera. Zdecydowanie. Potrafi dążyć do celu po trupach (dosłownie!) i nic ani nikt nie jest w stanie jej powstrzymać. Na swój sposób jest też zwyczajną nastolatką, która buntuje się przeciw systemowi.

Werdykt: Wygrywa Mia.


L. 
Najbardziej obawiałam się tego co Netflix zrobi z tą postacią. W oryginale L. był fascynujący i nieprzenikniony. Nie szło się domyślić co mu siedzi w głowie i zawsze był opanowany. "Nowy" L. zaś jest, jak to określiłam wcześniej, narwany. Widać jasno jego dylematy, często traci nad sobą kontrolę i nie potrafi nad sobą zapanować. Doceniam, że próbowano oddać jego zamiłowanie do słodkości, a także zdziwaczenie do kwadratu, jednak filmowy L. to nie to co chciałabym zobaczyć. Moim zdaniem jest zbyt rozemocjonowany i ma problem z łączeniem faktów.

Werdykt: Wygrywa L. z Death Note.

Ryuk 
W anime Ryuk był totalnie wyluzowany. Przez cały czas dobrze się bawił. Pasował mi do współczesnego obrazu #YOLO nastolatka. Jasne, jest potężny, ale jako widz bardziej miałam ochotę, go przytulić, niż się go bałam. Netflixowy Ryuk to w pewien sposób jego przeciwieństwo. Jest mroczny, chce siać zniszczenie. Wciąż traktuje wszystko z dystansem i skupia się na tym, żeby mieć rozrywkę. Budzi jednak grozę swoim zachowaniem i otacza go pewien mrok.

Werdykt: Wygrywa Ryuk z Death Note.


Notatnik
Oryginalny notatnik ma w sobie klasę. Jest zadbany, widać, że pełni ważną rolę i jest traktowany z szacunkiem. Filmowy notatnik to dla odmiany wyświechtany zeszyt. Wygląda jakby pies go przeżuł i wypluł. Zupełnie jakby shinigami nie dbali o swoją własność. Również pojawiają się spore różnice w zasadach działania. Podam dwie dla przykładu:
1.
Death Note: Każdy kto dotknie notes widzi Ryuka.
Notatnik Śmierci: Tylko strażnik (czytaj: aktualny posiadacz) widzi Ryuka.
2. 
Death Note: Jeśli nie napiszesz jak ktoś ma zginąć, umrze na zawał.
Notatnik Śmierci: Jeśli nie napiszesz jak ktoś ma zginąć, Ryuk sobie wybierze.

Oczywiście pod tym względem zmian było zdecydowanie więcej. W filmowej wersji jest też więcej zasad niż w oryginale.

Werdykt: Wygrywała notatnik z Death Note.

Akcja i jej miejsce
W anime akcja toczy się latami. Widać w całej okazałości geniusz Light oraz L. Miejscem akcji zaś jest Japonia. W netflixowym filmie akcja dzieje się na przestrzeni kilku miesięcy. Zmienione jest także samo miejsce akcji, bo bohaterowie znajdują się w Ameryce. Myślę, że było to ciekawym posunięciem.

Werdykt: Remis.


Notatnik Śmierci vs. Death Note
Notatnik Śmierci to bardzo luźna adaptacja mangi. Fabuła jest całkiem inna, bohaterowie także są zmienieni. Z pierwowzoru zostało zachowane parę rzeczy. Akcja dzieje się zdecydowanie szybciej i pod pewnymi względami jest ciekawsza. Otwarte zakończenie pozwala odbiorcy na dowolną interpretację, co w kontekście całej historii uważam za całkiem niezły pomysł.
Death Note za to to wierna adaptacja mangi z taką samą akcją, postaciami itd. Bardzo skupia się na logice wydarzeń i wymaga od odbiorcy myślenia. Porusza też wiele wątków i pokazuje najróżniejsze sytuacje powiązane z notatnikiem. Opowiada także trochę o świecie Shinigami, co było świetnym przerywnikiem. Przez to, iż akcja dzieje się na przestrzeni lat, możemy dostrzec jak niektórzy bohaterowie się zmieniają i jak wprowadzani są nowi.

Werdykt: Ciężko porównywać anime to filmu.


Dlaczego powstał ten post? Ponieważ zauważyłam, że sporo osób pochodzi bardzo negatywnie do filmu Netflixa. Pojawiają się hejty, które są według mnie nieraz kompletnie bez sensu.

Ten film za bardzo przypomina oryginał! / Ten film za mało przypomina oryginał!
Wierzcie mi lub nie, ale czytałam wypowiedzi osób, które stawiały te dwa zarzuty naraz. Film miał być luźno adaptacja i tym jest. Pojawia się sporo nawiązań do oryginału i ja traktuję to raczej jako takie easter eggi.


Dlaczego Light ma inne nazwisko?!
Bo tak bardziej pasuje do Ameryki. Imię angielskie i angielskie nazwisko lepiej się zgrywa. W ten sposób też bardziej się różni od pierwowzoru.

Dlaczego akcja nie dzieje się w Japonii?!
Bo dzieje się w USA. Japonia i tak odgrywa ważną rolę w filmie, więc nie wiem w czym problem. Netflix chciał zrobić amerykańską wersję, dlatego akcja dzieje się w Ameryce.

Dlaczego muzyka jest z XX wieku?!
Bo jest bardziej klimatyczna i większość (z tego co zauważyłam) ludzi ją lubi. Moim zdaniem lepsze to niż scena z diabelskim młynem z Despacito grającym w tle.

I na koniec zostawiam najlepsze:

Misa jest do kitu w tym filmie!
Misa? Jaka Misa? Ja nigdzie u boku Lighta Turnera nie widziałam żadnej Misy. A, Mia! M-i-a. Mia to nie jest Misa. Co najwyżej połączeniem Misy i Takady (o czym wspomniałam wcześniej). Wreszcie bohaterka, która nie idzie ślepo za tym co mówi Light i ma własne zdanie, własne plany. Serio, nie wiem skąd ten hejt.


Ja nie mówię, że jest to świetny film czy coś w tym stylu. Moim zdaniem Notatnik Śmierci to produkcja przeciętna. Mimo to jednak, jestem zaskoczona tym jak nisko ludzie ją oceniają. Może to ja miałam tak niskie oczekiwania, że jestem zdziwiona tym, jak dobrze wyszło... Nie mam pojęcia.

Ciao! ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest... More To You As December Falls.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz