piątek, 6 marca 2020

Jojo Rabbit | Parasite - Filmy, o których nie pisałam: bonus [FILMY]


Hej, hej! Dzisiaj po raz pierwszy przychodzę do Was z 2 filmami i miałam niezłą zagwozdkę jak nazwać ten post i jak go w ogóle skonstruować. A chciałam omówić oba filmy na raz, ponieważ obejrzałam je w niewielkim odstępie czasowym i oba dostały Oskary, więc stwierdziłam, iż jest to świetna okazja, żebym spróbowałam czegoś, z czym jeszcze nie miałam do czynienia, czyli z podwójną recenzją (czy czymkolwiek koniec końców będzie ten post).

Jojo Rabbit
Zacznijmy od tego, iż ten film mi się super oglądało i nawet nie myślałam o tym, że ciekawe ile zostało do końca, wręcz byłam zaskoczona jak szybko dotarłam do końca. Może pierwsze minuty filmu są mało reprezentatywne w stosunku do całości, ale już na samym początku wkręciłam się w tę historię. Przede wszystkim brawa należą się za humor i za ten niemiecki akcent, który nadał wyjątkowy klimat. Wiem, że Taika Waititi jest znany z takiego stylu i humoru, aczkolwiek było to moje pierwsze spotkanie z produkcją, w którą był zaangażowany, dlatego zostałam pozytywnie zaskoczona przez lekkość filmu opowiadającego historię stosunkowo ciężką.

Również bohaterów oceniam bardzo pozytywnie, ponieważ od początku ciekawiła mnie historia każdej z postaci, co nie zdarza mi się często. Humor związany z osobowościami postaci i ich stylem bycia został tutaj doskonale dobrany i każda z postaci miała swoje własne cechy charakterystyczne i była unikatowa pod względem zachowania. Mimo, że trochę czasu już minęło odkąd oglądałam Jojo Rabbit, wciąż wracam do scen z niektórymi cytatami, gdyż są tak dobre, że zawsze się uśmiecham jak je oglądam.

W sumie mam tylko jedną uwagę - w trakcie filmu blizna Jojo określana jest jako brzydka, jednak moim zdaniem jest jedną z najlepszych blizn, z jakimi się spotkałam w szczególności w filmie, bo nie jest mała, stylowa czy związana z jakimś ważnym zdarzeniem lub innym przeznaczeniem, tylko ziomkowi wybuchł granat na obozie i tyle. Poza tym jestem bardzo zadowolona z tego, jak wyszła ta produkcja i myślę, że całkiem możliwe, iż jeszcze wrócę do niej na blogu.


Parasite
Tego roczny zdobywca Oskara za najlepszy film, co jest ewenementem w historii rozdania tych nagród i w 100% zasługiwał na tę nagrodę. Przede wszystkim te film ma niesamowitą atmosferę tworząc coś między komedią, dramatem a thrillerem, momentami wręcz z elementami horroru i ta koncepcja była genialna. Kolejną rzeczą, która przykuła moją uwagę było niezwykłe aesthetic panujące praktycznie przez cały czas trwania tego filmu. Praktycznie każda scena miała tutaj znaczenie i każdy szczegół taki jak kolorystyka czy ujęcia czemuś służył i takie przywiązywanie uwagi do szczegółów jest jedną z rzeczy, które cenię w filmach i serialach.

Historia sama w sobie nie jest skomplikowana i od początku wiemy, że dla kogoś musi się źle skończyć, jednak czekanie na moment, w którym misterny plan zacznie się sypać jest mega emocjonujące i zostało wykonane mistrzowsko. Także fakt, iż rozumiemy każdą ze stron i myślę, że podczas oglądania żadnej nie życzymy źle, i musimy się głębiej zastanowić, żeby domyślić się kto lub co jest tytułowym pasożytem.

Co prawda przyczepiłabym się do paru nieścisłości, ale w przypadku tak niesamowitego filmu ciężko tak właściwie się czepiać, dlaczego w domu rodziny Park nie ma kamer, bo to są szczegóły które nie mają większego znaczenia w przypadku produkcji tak ciekawej i spektakularnej. Szczególnie, że im więcej o niej czytam i im bardziej zagłębiam się w temat, tym czuję większą fascynację tym filmem i uwagą, z jaką został stworzony. Tak jak w przypadku Jojo Rabbit, coś czuję, że może jeszcze kiedyś zawitać na moim blogu, bo jak dalej będę czytać na jego temat, to się zbierze materiał na oddzielny post.


Na dzisiaj to tyle. Przyznam się, że nie byłam przekonana czy taka forma posta się sprawdzi i przez dłuższy czas odkładałam napisanie tego posta, a jednak po skończeniu uważam, że wyszedł mi całkiem spoko i nie mam pojęcia czy jeszcze kiedyś wrócę do tego stylu, ale ciekawie było spróbować czegoś nowego ^^

Ciao! ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest...Lust For Life Lany Del Rey ft. The Weeknd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz