piątek, 14 lutego 2020

Taylor Swift "Lover" [MUZYKA]


Hej, hej! Jako, że dzisiaj mamy walentynki przygotowałam coś specjalnego. Jest to jednak tylko po części prawda, bo piszę ten dzisiaj post o godzinie 16 (a jak wiecie zawsze planuję posty do przodu), bo dopiero podczas lekcji chemii wpadłam na pomysł, że będzie całkiem klimatycznie jak dzisiaj zrobię reckę Lover, którego recenzję chciałam napisać od dawna, ale jakoś nigdy się za to nie zabrałam.

Wiem, że zawsze jak piszę reckę albumu artysty, który jeszcze się nie pojawił na blogu, na początku posta piszę o nim słówko, aczkolwiek myślę, iż nie ma osoby, która nie kojarzyłaby Taylor Swift, więc tym razem odpuszczę sobie wstęp.

The Man

I Forgot That You Existed to bardzo fajny początek, który ładnie obrazuje w jakim stylu muzycznym będzie utrzymany ten album. Początkowo miałam do niego mieszane uczucia, jednak z czasem zdecydowanie zaczął mi się podobać. Cruel Summer to piosenka, na którą nie zwróciłam uwagi, kiedy ją usłyszałam po raz pierwszy, ale teraz uważam, że jest cudowna. Zawsze o niej zapominam, ale jak ją słyszę to przypominam sobie dlaczego tak ją lubię i uważam, że instumental i efekty są perfekcyjnie dobrane. Z Lover miałam ten problem, że po pierwsze ogólnie średnio lubię wolniejsze kawałki, a po drugie w momencie, gdy wyszedł ten album bardzo nie byłam w nastroju na balladki o miłości. Jednak przez ostatnie kilka miesięcy moja opinia nieco uległa zmianie i teraz za każdym razem jak ją słyszę w radiu, to sobie ją śpiewam w głowie. The Man ma tak prawdziwy tekst. Widziałam komentarze, że Taylor jest jedną z największych gwiazd, więc to hipokryzja z jej strony, ale nie wiem kto to napisał, jednak absolutnie nie miał racji nawet zanim obejrzałam Miss Americana, wiedziałam, że kto jak kto, ale Taylor Swift miała do czynienia z tyloma podwójnymi standardami, że bardzo dobrze wie co mówi. Przejście z tej piosenki do The Archer jest trochę jak pokazanie drugiej strony medalu i skontrastowanie pewności siebie z niepewnością i bardzo mi się podoba ten zabieg. Pamiętam jak wyszedł ten utwór i słuchałam go non stop, bo jest tak dobry.  
 
Miss Americana & The Heartbreak Prince

I Think He Knows ma przyjemny początek z tym pstrykaniem i fajnie najpierw przechodzi z niego do instrumentalu, a potem wkomponowuje się w melodię, ale to nie jest utwór z gatunku tych, które wywołują na mnie aż takie wrażenie. Szczególnie, że następnym kawałkiem jest Miss Americana & The Heartbreak Prince, które stanowi jedną z najlepszych piosenek jakie słyszałam i moja wewnętrzna fascynacja synthpopem została zaspokojona. Spośród wszystkich piosenek do tej wracam chyba najczęściej i cieszę się, że nazwa filmu o Taylor została nią zainspirowana. Paper Rings ma super przedrefren i refen. Dawno nie słyszałam współczesnej piosenki tak bardzo na chillku wykonanej przez zachodniego artystę (bo oczywiście, że w kpopie mam wszystko XD) i podoba mi się ten styl i mam nadzieję, że więcej popularnych artystów zacznie też tworzyć wesołe kawałki. Cornelia Street ma ciekawy klimat i zawsze jak słucham tę piosenkę zastanawiam się o co chodzi z tą Cornelia Street, ale zawsze zapominam to później sprawdzić i jak następnym razem słucham tego albumu mówię sobie, że sprawdzę później i tak w kółko. Death by a Thousand Cuts przypomina mi Judy ze Zwierzogrodu z jej cytatem: Krew, krew, flaki i śmierć (w oryginale: Blood, blood, and death) i nie potrafię myśleć o niczym innym, ale jest to chyba jedna z najweselej brzmiących piosenek o rozstaniu, jakie słyszałam. To scooter z brytyjskim akcentem na początku London Boy zawsze mnie rozbawi, bo brzmi tak cool. No i fraza: I fancy you kojarzy mi się z Fancy Twice, więc zawsze się dobrze bawię, jak słyszę tę piosenkę.

You Need To Calm Down

Soon You'll Get Better i False God wraz z kolejną piosenką przypadły mi do gustu najmniej, co jest pewnie związane z tym, że są nieco wolniejsze. Chociaż znając powiązanie Taylor z Dixie Chicks widzę, jak ważne było, żeby Soon You'll Get Better znalazło się na tym albumie. You Need To Calm Down wywołało niezłą kontrowersję, jak wyszło w czerwcu zeszłego roku ze względu na to, że związana jest z LGBT+, a ta tematyka zawsze wywołuje kontrowersje, i w sumie reakcja niektórych internautów potwierdza, jak dużo racji ma Taylor. Kolejna z tych piosenek, które sobie nucę jak lecą w radiu. Z jakiegoś powodu Afterglow zawsze mi się miesza z Daylight i się zastanawiam, dlaczego już się album kończy. Bardzo depresyjna piosenka i jak mam doła, to lubię do niej wracać. Duet z Brendonem Urie w ME! to cudo, ale smutno mi, że usunęli Hey kids, spelling is fun!, bo ta część była piękna i nadawała taki fajny klimacik, ale tak czy owak piosenka świetna. It's Nice to Have a Friend to od momentu, kiedy pierwszy raz ją usłyszałam jest moją ulubioną z tego albumu, bo jest taka niezwykle tajemnicza zarówno pod względem instrumentala jak i tekstu. Kojarzy mi się też z takimi tradycyjnymi azjatyckimi motywami w muzyce, ale nie umiem tego w żaden sposób sprecyzować. Daylight początkowo nie nie do końca pasowało mi na zakończenie, ale fakt, że na końcu jest nagranie rozmowy, tak idealnie zamyka całość. Bawiłoby mnie, gdyby jako pierwszy kawałek, Taylor wybrała London Boy, bo wtedy album zaczynałby się i kończył nagraniem, ale jako, że nie są ze sobą zsynchronizowane i tak nie byłoby sensu tego zrobić.

ME!

Lover jest jednym z moich ulubionych albumów z zeszłego roku, jak nie ulubionym. Jako, że bardzo lubię elctropop i synthpop, fakt iż cały album utrzymany jest w takiej stylistyce bardzo mi się podoba. Jest ciekawa, jak będzie wyglądać następny album Taylor, ponieważ ten zdecydowanie mnie zachwycił i sprawił, że chociaż wcześniej nie słuchałam Taylor i nie do końca kojarzyłam jej wcześniejsze kawałki, sięgnęłam po albumy i po dziś dzień nie mam pojęcia, dlaczego nikt mi nie powiedział, że Taylor Swift pisze piosenki synthpopowe, bo byłam przekonana, że tworzy głównie kawałki country w połączeniu z popem.


Jako, iż dzisiaj obejrzałam Miss Americana, możecie się spodziewać, że któregoś dnia wypowiem się na jej temat i jak dobrze pójdzie, nastąpi to w najbliższy dzień kobiet ^^

Ciao! ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest... It's Nice to Have a Friend.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz