piątek, 1 marca 2019

Filmy, o których nie pisałam #4 [FILMY]


Hej, hej! Dzisiaj po raz kolejny zrobiłam zbiór filmów, o których nie chciało mi się pisać nie-recenzji, bo leniwa ze mnie osóbka. Jednak uważam, że ta forma wcale nie jest zła, więc sytuacja win-win.

1. Klub Winowajców
Piątka uczniów musi zostać w szkole w sobotę za karę za swoje przewinienia.
Ten film to klasyk, czy wręcz Klasyk, dlatego przez dość długi czas odkładałam go, bo nie chciałam się zawieść. Ale w końcu go obejrzałam i wiecie co? Zawiodłam się. Jeśli to jest jeden z najlepszych filmów z lat '80, to kino w tamtych czasach musiało być średnie w najlepszym przypadku. Musze przyznać, że bohaterowie są idealnie stereotypowi, ale nie porywają. Relacja między nimi jest nudna i przewidywalna do bólu. I to przewidywalna w stylu: Proszę tylko nie... za późno. Właściwie tylko kilka scen było ciekawych, a reszta nudziła mnie do tego etapu, że spoglądałam na zegar. Nie jest to jednak aż tak zły film. W gruncie rzeczy udało mu się osiągnąć to co chciał, ale naprawdę można było to zrobić lepiej.

2. Do wszystkich chłopców, których kochałam
Lara Jean pisze prywatne listy do swoich obiektów westchnień, które pewnego dnia wyciekają.
Ubolewam, że tytuł nie był dłuższy, ale tak na poważnie to bardzo fajny lekki film. Typowe moje guilty pleasure, że są nastolatkowie i drama, i romans, i wszystko jest takie słodkie. Podobała mi się scenografia i śliczne ujęcia. Lara Jean była naprawdę spoko i kibicowałam jej, ale nie rozumiem dlaczego wszyscy mówili do niej Lara Jean a nie Lara? Albo Largie (:D). W ogóle strasznie często postacie używają pełnych imion i nazwisk. To jest przerażające. W przeciągu roku zrobiłam coś takiego raz, więc to wypada nienaturalnie, że Petera nazwano Peterem Kavinsky więcej razy niż mogę zliczyć. Spośród wszystkich postaci najbardziej do gustu przypadła mi Chris, bo była cool i Kitty z jej tekstami jak typowa 11latka. Ogólnie film totalnie polecam.

3. Tau
Julia zostaje porwana do zaawansowanego komputerowo domu.
Sorry, nie wiedziałam jak opisać ten film, bo był w pewnym sensie zaskakujący. Początkowo okropnie nudny wyglądający na coś zupełnie innego, ale z czasem się rozkręcił i całkiem przyjemnie się go oglądało. Chociaż bohaterowie byli strasznie głupi i naiwni. Końcówka to była jakaś porażka. Po prostu kompletny idiotyzm. Średnio podobała mi się relacja Julii z Tau, bo była naciągana. Przeszkadzała mi też kolorystyka, bo nie lubię jak mi kolory szybko przechodzą z czarnego do np. czerwonego. Nie mogę się wtedy skupić i strasznie to razi po oczach.
via

4. Iniemamocni 2
Helen próbuje naprawić wizerunek superbohaterów, a Bob zajmuje się dziećmi.
Za kilku recenzjach oceniających ten film dość neutralnie/negatywnie byłam przygotowana na to, że może mi się nie spodobać, szczególnie, że pierwszą część nie zapamiętałam jako coś niesamowite. Ale się pomyliłam, bo chyba brak nostalgii zadziałał na moją korzyść. Sequel oglądało mi się bardzo przyjemnie. Tłumaczenie wypadło świetnie i i humor nieraz doprowadził mnie do śmiechu. Wyglądało dość przeciętnie, ale ładnie. Muszę pochwalić "epileptyczne" efekty, bo choć bolała mnie po nich głowa, to wyglądały super. Tak jak moc Wioli, wiecie, te pola elektromagnetyczne, które tworzy. Piękne. Bohaterowie byli okej. Nie powalający, ale nie było źle. W końcu to film, a nie serial. Muszę też przyznać, że to jeden z chyba niewielu sequeli, który mnie tak wciągnął fabułą i naprawdę poszerzył wiedzę na temat świata i przedstawił ciekawych i wiarygodnych bohaterów. A poniżej najzabawniejsza mina, jaką widziałam od dawna :D
powinno być gdzieś tu, ale nie mogłam znaleźć dokładnego linka

5. Boska Florence
Florence Foster Jenkins chce być śpiewaczką operową, chociaż nie ma za grosz głosu.
Dość dziwny film. Ni to komedia, ni dramat, chociaż i tak bliżej mu do komedii. Jest to film biograficzny (co ogarnęłam dopiero przy napisach końcowych). Postać Florence jest ciekawa, a wątek jej pragnienia śpiewania opery zabawny. Jako osoba, która strasznie fałszuje, ale lubi śpiewać, rozumiem ją bardzo dobrze. Postać jej młodszego męża mnie denerwowała, bo nie dość, że ją okłamywał, to jeszcze zdradzał. Istotny element stanowi reakcja ludzi na Florence, która wypadła świetnie. Szczególnie spodobała mi się ta blondynka, która praktycznie tarzała się ze śmiechu. Ogólnie przyjemny film na nudny wieczór.
via

6. Życie Adeli: Rozdział 1. i 2.
Nastoletnia Adela odkrywa swoją orientację.
Nie wiedziałam jaki dać "opis", bo ten film jest właściwie o niczym. Trwa prawie 3 godziny, jednak akcji w nim prawie nie ma. Bohaterki są nudne i irytujące, szczególnie tytułowa Adela, które nie wie czego chce. Pierwszy rozdział opowiada o jej byciu nastolatką i o tym jak poznała Emmę, z którą wchodzi w związek, chyba tylko dlatego, że jest ładna, bo nic ich nie łączy. Drugi rozdział dzieje się kilka lat później i ukazuje ich rozstanie, bo oczywiście, że Adela musiała się przespać z jakimś gościem. Mówię "oczywiście", ponieważ od początku filmu Adela sprawiała wrażenie takiej, co by tylko o współżyciu myślała i parę scen pominęłam. Szczerze nie wiem, za co ten film został nagrodzony, bo widziałam lepsze i przede wszystkim ciekawsze odcinki Trudnych Spraw.
via


I na dzisiaj to tyle. w ramach ciekawostki powiem Wam, że ten post pisałam na przestrzeni 5 miesięcy, więc dość długo. Nawet sama nie wiem, czemu tyle mi to zajęło.

Ciao! ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest... The Humming Enya.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz