piątek, 30 listopada 2018

WALL-E - OFPL #1 [FILMY]

via i via

Hej, hej! Ostatnimi czasy dotarło do mnie, że się zestarzałam i teraz podchodzę zupełnie inaczej do niektórych filmów niż za dzieciaka. Dlatego prezentuję: OFPL, czyli Oceniam Filmy Po latach (pierwotnie: FNKTPINGBD, czyli Filmy, Na Które Teraz Patrzę Inaczej Niż Gdy Byłam Dzieckiem). Nie wiem czy zrobię kiedyś coś takiego jeszcze raz, ale uznajmy, że będzie to seria, a czas pokażę. No i ostrzegam przed spoilerami, bo jednak omówię na co patrzę inaczej itp. Bardzo dobrze się składa, że zaczynam od WALL-E, bo gdy oglądałam tę animację po raz pierwszy nudziłam się niemiłosiernie i był to jednej z najniżej ocenianych przeze mnie filmów. A teraz? Ludzie, to jest cudo kinematografii!


Fabuła
Ludzie tak zaśmiecili Ziemię, że musieli ją opuścić. Wcześniej jednak stworzyli roboty sprzątające, które miały ogarnąć bałagan. Minęło 700 lat i ostatni robocik, WALL-E jeździ, sprząta i marzy o miłości. Pierwsze 10 minut to tylko wprowadzenie do świata, ALE DOBRE WPROWADZENIE. Najpiękniejsze jakie widziałam. Na pierwszy rzut oka nie dowiadujemy się z niego nic, ale tak naprawdę po tych 10 minutach wiemy praktycznie wszystko o głównym bohaterze i świecie i domyślamy się, co się wydarzyło. I wtedy pojawia się EVE, czyli inny robot, który ma za zadanie znaleźć coś, co byłoby dowodem, że można zamieszkać na Ziemi. Kolejne kilka minut jest poświęcone temu, jak WALL-E i EVE się poznali, co jest tak realne, że aż boli (WALL-E jest tak ludzki, że czasami nawet ja nie jestem aż takim człowiekiem jak on) i słodkie. W końcu w ramach flirtu WALL-E pokazuje EVE różne rzeczy i w końcu wybór pada na roślinkę, której EVE szukała. Kiedy EVE skanuje roślinę nagle wsadza ją do środka i przechodzi w tryb uśpienia. To jak WALL-E opiekuje się EVE w tym czasie jest słodkie, ale trochę creepy, jak na ludzkie standardy. W końcu po EVE przylatuje statek, a WALL-E leci z nią na gapę. I w tym momencie pojawia się kilka scen w kosmosie, które są piękne. Nasi bohaterowie trafiają na statek Axiom, gdzie rezydują ludzie. Uśpiona EVE jest wieziona do Kapitana (będę o nazywać Kapitanem przez duże K bo tak) i przed kolejne kilka minut widzimy pościg WALL-E za EVE, podczas którego poznajemy M-O, czyli malutkiego robocika, który sprząta statek, a także po raz pierwszy widzimy ludzi. Otyłych ludzi, którzy tylko siedzą i leżą. Pojawia się też dialog.

 via

Kiedy EVE trafia do Kapitana, ten jest zaskoczony i podekscytowany, ale AUTOPILOT (tak, tak nazwę Ster, bo czemu nie) jest niezadowolony. Wszystko idzie się bujać, bo okazuje się, że EVE nie ma rośliny i zostaje wysłana do szpitala, a WALL-E idzie z nią i rozwalają to miejsce, i zostają ścigani przez ROBOPOLICJĘ. EVE postanawia wysłać WALL-E do domu. Wyjdę tutaj z założenia, że znacie tę scenę i przejdę od razu do tego, że WALL-E i EVE wracają na statek w najlepszym stylu ever. EVE uparcie chce się dostać do Kapitana i dać mu roślinkę i karze zostać WALL-E wśród ręczników. EVE pakuje się w bójkę o roślinę (i widzi w nagrany jak WALL-E o nią dbał, kiedy była uśpiona), WALL-E ratuje sytuacje, ale tak jakby spada do śmieci i EVE też i wśród tych śmieci zostają uratowani przez M-O, tak ten mały robocik sprzątał po WALL-E cały czas. Kapitam kłóci się z AUTOPILOTEM i AUTOPILOT przejmuje kontrolę, ale Kapitan próbuje ją odzyskać, a WALL-E i EVE muszą dostarczyć roślinkę na podest, żeby statek mógł wrócić do domu. WALL-E praktycznie zostaje zmiażdżony, ale po dotarciu na Ziemię, EVE wymienia mu części i niby jest dobrze, ale WALL-E traci świadomość. Wtedy EVE robi się przykro i podczas pożegnania przechodzi między nimi spięcie i WALL-E odzyskuje pamięć. A ludzie postanawiają ponownie zasiedlić Ziemię. Koniec.


Bohaterowie
WALL-E od razu zaskarbił sobie moją przychylność, bo jest... no ludzki. Słucha jednego utworu na okrągło (z braku innych I guess), ogląda w kółko ten sam film (z tego samego powodu chyba), zbiera śmieci, tańczy sobie i chce trzymać się z kimś za ręce. Czyż to nie jest super niewinne? Osobiście umówiłabym się z takim gościem od razu. I na to wchodzi EVE, która jest tak badass, że nawet nie wiedziałam, że tak można, a jednocześnie nie ma w tym przesady. W jednej chwili jest damą w opałach, a w drugiem księciem na białym koniu i tak samo WALL-E. Wspaniale się dopełniają i to jak rozwija się ich relacja jest niezwykłe, biorąc pod uwagę, że jedyne co mówią to swoje imiona i "diretive".
Nie mogę pominąć M-O, które było śmieszne, ale bardzo mi się podobało, że zaprzyjaźniło się z WALL-E i w końcu uratowało mu i EVE życie ??? Na pewno pomogło, tak powiem.
Kapitan początkowo sprawiał wrażenie strasznie leniwego i przez chwilę myślałam, że nie będzie chciał wrócić na Ziemię, ale to jak się ekscytował powrotem było mega niespodzianką. Tak samo pozostali ludzie, którzy okazali się być fajniejsi niż mogłoby się wydawać.


Najlepsze momenty
Postanowiłam zebrać moje ulubione fragmenty w jednym miejscu i chciałabym od razu zaznaczyć, że pierwsze 30 minut jest absolutnie cudowne. Kiedyś nudziły mnie, ponieważ oglądanie praktycznie niemych scen z robotem jeżdżącym w te i wew tę było dziwne, jednak teraz je uwielbiam. Uwielbiam to, ile emocji można przekazać bez słów. Także jako pierwsze z ulubionych fragmentów wybrałam sceny z WALL-E, gdy sobie jeździ wte i wewte, sceny WALL-E w domu, kiedy zachowuje się jeszcze bardziej jak człowiek niż zwykle, sceny na Ziemi, kiedy WALL-E poznaje EVE oraz sceny w kosmosie, jako że uwielbiam patrzeć na kosmos i tutaj został bardzo ładnie pokazany. Podobało mi się też to, że EVE kilka razy odmawiała WALL-E trzymanie się za ręce i gdy stracił pamięć, a następnie ją odzyskał był zaskoczony faktem, że w końcu mu się to udało, chociaż nie wiedział jak do tego doszło. No i muszę powiedzieć, że ten film ma najlepsze napisy końcowe jakie widziałam. Od dawna nie obejrzałam całych napisów końcowych, a te wyglądały ślicznie z tymi małymi scenkami, które tak trochę streszczały fabułę.

Nie mogłam pominąć tego momentu ;D


To to by chyba było na tyle. Wydaje mi się, że poruszyłam wszystkie kwestie, które chciałam. Nie chciałam robić z tego nie-recenzji, tylko wolałam skupić się na tych kwestiach, które były związane z moją zmianą podejścia. Nadal nie wiem czy zrobię drugą część, gdzie wezmę na tapetę inny film, ale to się zobaczy.

Ciao! ~ Lena

Dzisiejszym utworem posta jest... I Want To Hold Your Hand The Beatles.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz