poniedziałek, 26 grudnia 2016

Miraculum: Najgorsze Święta - Ale czemu musical? [SIS]


Dzieńdoberek! Dzisiaj już ostatni dzień świąt na moim blogu. Z tej okazji przygotowałam nie-recenzję odcinka świątecznego serialu animowanego Miraculum: Biedronka i Czarny Kot ;) Za jakiś czas powinna pojawić się również nie-recenzja pierwszego sezonu, więc nie przejmujcie się, jeśli nie będziecie ogarniać sytuacji ;)

Słowo wstępne
    O tym serialu było swego czasu dość głośno (jakiś przełom zimy/wiosny 2016). Podeszłam do niego obojętnie. Obejrzałam kawałek jednego odcinka, ale nie wywarł na mnie żadnego wrażenia, wręcz zaczęłam się nudzić po kilku minutach, więc go wyłączyłam. Los chciał, że Caro Black została jego fanką. A wiadomo jak to wygląda w takiej sytuacji. Nadawała mi o tym serialu i nadawała. W końcu po kilku tygodnia stwierdziłam, że nie zaszkodzi dać Miraculum drugiej szansy. Z drugim razem już spodobał mi się. Jednak nie ze względu na wątek Marinette-Adrien (który mówiąc szczerze trochę mnie irytuje), a dlatego, iż grafika jest po prostu śliczna. Naprawdę oglądam ten serial tylko dlatego, że jest ładny (charaktery bohaterów też są dopracowane, ale o tym później). Tak też można :D


Fabuła
    Ten odcinkiem skupie się głównie na samotności Adriena, który ucieka z domu i poznaje faceta przebranego za świętego Mikołaja. Z drugiej strony jak zawsze obserwujemy perypetie Marinette. Bierze ona udział w poszukiwaniach chłopaka i pod wpływem emocji sprawia, że Mikołaj zostaje zakumanizowany (to znaczy zamieniony w anty-bohatera przez czarno-fioletowego motyla, zwanego akumą). 

Bohaterowie
   Bohaterem wokół którego kręci się ten odcinek jest niewątpliwie Adrien Agreste. Jestem świadoma, że moje słowa będą teraz kontrowersyjne, ale uważam go za postać... nieciekawą. Biorąc pod uwagę tylko ten odcinek to sprawia wrażenie ciamajdy życiowej, która nie potrafi poradzić sobie z problemami rodzinnymi. Nieco lepiej wypada w samym serialu, ale o tym innym razem. Zdecydowanie bardziej wolę jego wersję jako Czarnego Kota, ponieważ staje się wtedy pewny siebie i zabawny (w przeciwieństwie do swojej wersji 1.0).
   Oprócz niego główną rolę odgrywa też Marinette Dupain-Cheng (nie mogę uwierzyć, ze nauczyłam się tego nazwiska na pamięć!). Mówiąc szczerze lubię ją. Zarówno jako Biedronkę, jak i zwyczajną dziewczynę. Lubię tą jej zabawną nieporadność, która wprowadza do serialu uśmiech. Irytuje mnie za to jej obsesja na punkcie Adriena. Ile można? Na przykład w tym odcinku śpiewała piosenkę podczas której rozczulała się, jak bardzo kocha Adriena. Marinette, znasz go jakieś trzy miesiące, czyli prawie wcale. Uspokój się, proszę.
     Trzecim bohaterem, jakiego uważam za najważniejszego jest oczywiście święty Mikołaj. Jego charakter przypadł mi do gustu, gdyż nieczęsto spotykam się z człowiekiem przebranym za Mikołaja, który uszczęśliwia innych, choć sam jest smutny. Nie zrozumcie mnie źle. Chodzi mi o pojawianie się takich postaci w serialach dla dzieci (chociaż takie tematy porusza się coraz częściej, zastanówmy się dlaczego).


Zalety
    Jak już wspominałam wcześniej mamy tutaj do czynienia ze śliczną grafiką, która moim zdanie jest świetna. Oprócz tego możemy zobaczyć wszystkich ważnych bohaterów z pierwszego sezonu. Czuć tutaj atmosferę świąt, kiedy osoby niedarzące się przyjaznym uczuciem współpracują dla większego dobra.

Wady
     Za dużo piosenek. Odcinek trwa około dwadzieścia minut, ale zostało odśpiewane z pięć lub sześć utworów. Kuleje sama fabuła, ponieważ pomysł Adriena, żeby uciec z domu podczas świąt uważam za skrajną głupotę. To, że on ma beznadziejne święta, nie znaczy, iż ma je psuć innym przez swoje widzi mi się. Samo tempo zdarzeń również irytowała mnie, ponieważ ten odcinek miał trwać (z tego co słyszałam) czterdzieści minut, jednak przez jakieśtam problemy trwa tylko dwadzieścia, więc akcja pędzi na łeb na szyję.


Podsumowując
      Miraculum: Najgorsze Święta mogło zostać zrealizowane dużo lepiej. Mówiąc szczerze moim zdaniem jest to najgorszy odcinek tego serialu. Mimo wszystko nie ma on samych wad i jeśli lubi ktoś musicale to myślę, że mu się spodoba.

Tym postem kończę święta na moim blogu. Mam nadzieję, że posty z tych trzech dni Wam się podobały. A już 28 grudnia na blogu pojawi się coś, czego jeszcze tu nie było!

Pozdrawiam
LM

4 komentarze:

  1. Mnie się ten odcinek podobał, ale zgadzam się z Tobą- mogli go zrobić znacznie lepiej. Tak jak ty, czytałam, że ma mieć około 40 minut, więc mocno się zdziwiłam, kiedy okazał się mieć tyle co każdy inny. Gdyby miał 40 minut, to te 5 czy 6 utworów znacznie lepiej by się rozłożyło w czasie, a tak, to odcinek był piosenką na piosence.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zauważyłam, że spora część fanów również była zaskoczona tą zmianą. Oczywiście pozostaje mieć nadzieję, że twórcy dostali nauczkę i następnym razem poprawią błędy :D

      Usuń
  2. Wszyscy o tym nawijają, a ja nigdy nie oglądałam bajek "na poważnie" :D Może pora to zmienić :)

    Niebieskie Iskry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze warto spróbować ;) Też nie oglądam bajek na poważnie. W sumie w ogóle nie oglądam bajek, ale czasami warto sprawdzić z czym ma się do czynienia (szczególnie, gdy ludzie o tym tyle mówią) ^^

      Usuń